Zdjęcie: Ewa Szyfner / Rzeszów News

Cztery podmioty odpowiadają za czystość rzeszowskich przystanków, a mimo to znajdujące się przy nich kosze po każdym weekendzie straszą od rana wysypującymi się śmieciami.  Prezydent Rzeszowa apeluje, aby coś z tym w końcu zrobiono.

– Kto to wymyślił? To jakiś chory system! – oburza się prezydent Tadeusz Ferenc, który po ostatnim weekendzie zauważył, że na przystankach autobusowych jest brudno, a kosze, które się przy nich znajdują są przepełnione.

Nic dziwnego, że Ferenc się denerwuje, ponieważ za utrzymanie czystości na przystankach autobusowych odpowiada kilka podmiotów.

Mycie szyb i zamiatanie  to zadanie firmy Garda, która pracuje na zlecenie Zarządu Zieleni Miejskiej. Natomiast opróżnianiem śmieci z koszów zajmuje się  Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Ci zaś wykonują prace z polecenia ZZM i Miejskiego Zarządu Dróg.

A więc problemu być nie powinno. Teoretycznie.

– Śmieci z przystanków są wywożone zgodnie z harmonogramem, a nawet częściej – przekonuje nas Juliusz Sieczkowski, prezes MPGK. – Na palcach jednej ręki można wyliczyć przepełnione kosze, które znajdują się przy przystankach – twierdzi.

Zdaniem Sieczkowskiego przepełnionych koszy jest nie więcej jak kilkanaście. MPGK uważa, że to efekt niewłaściwego użytkowania pojemników na śmieci przez mieszkańców Rzeszowa.

Kosze znajdujące się przy przystankach są przeznaczone na np. zużyte bilety autobusowe, albo papierki po cukierkach, a okazuje się, że rzeszowianie wyrzucają tam również opakowania po pizzy, które niezgniecione sprawiają wrażenie przepełnionego kosza, albo nawet odpady domowe.

– Pracujemy całą dobę, szczególnie w nocy. Kosze są opróżniane zarówno na przełomie piątku i soboty, soboty i niedzieli, a także przed poniedziałkiem  – zapewnia Juliusz Sieczkowski.

Za utrzymanie porządku na przystankach dbają dwuosobowe ekipy, które są przydzielane do danej ulicy.

Częstotliwość wywozu śmieci zależy od tego, jaka jest to ulica – czy w centrum miasta, czy na jego obrzeżach. Urzędnicy twierdzą, że w pierwszym przypadku kosze opróżnia się codziennie, w drugim trzy razy w tygodniu.

Nie zmienia to jednak faktu, że problem z czystością przystanków nadal istnieje. Według urzędników nie da się pogodzić sprzątania wiaty z opróżnianiem koszy w tym samym czasie.

– To niemożliwe, aby w godz. 19:00 – 6:00 dwuosobowe ekipy zajmujące się wywozem śmieci zdążyły jeszcze posprzątać przystanki w całym mieście. Aby to było realne, należałoby zwiększyć liczbę osób w takiej ekipie do co najmniej 3-4, a to z kolei zwiększa koszty – mówi Aleksandra Wąsowicz-Duch, dyrektor ZZM.

Jeszcze w tym tygodniu przedstawiciele miejskich jednostek mają się spotkać i zastanowić, czy system sprzątania przystanków w obecnej formule można jeszcze poprawić.

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama