– Coraz częściej zdarzają się przypadki zaczadzeń mieszkańców w bloku przy ul. Sienkiewicza. Zatrważające jest to, że na przełomie 2016/2017 roku odnotowaliśmy dwie ofiary śmiertelne i coraz więcej wezwań służb ratowniczych – narzekają mieszkańcy bloku.
Tlenek węgla to potocznie zwany czasem cichy zabójca. Do mieszkań dostaje się m.in. z powodu z braku dopływu świeżego (zewnętrznego) powietrza. Sytuację pogarszają szczelnie zamknięte lub uszczelnione na zimę okna.
A co mają robić mieszkańcy bloków, którzy są skazani na ogrzewanie piecykiem gazowym blokowych mieszkań, mimo, że ich okna są rozszczelnione, wciąż zasypiają ze strachem? Z takim problem boryka się pani Jadwiga, które mieszka na czwartym piętrze w bloku przy ul. Sienkiewicza 2 na os. 1000-lecia.
O jej zmaganiach z czadem poinformowała Rzeszów News jej córka, pani Monika.
„Owszem, można ostrzegać mieszkańców miasta, aby nie zaklejać przewodów wentylacyjnych i w łazienkach oprócz czujników czadu montować drzwi z wywietrznikiem. Owszem, można. Ale co z ludźmi, którzy stosują się do tych instrukcji i tylko to im pozostaje?” – pyta w liście do naszej redakcji pani Monika.
– Coraz częściej zdarzają się przypadki zaczadzeń mieszkańców w bloku przy ul. Sienkiewicza. Zatrważające jest to, że na przełomie 2016/2017 roku odnotowaliśmy dwie ofiary śmiertelne i coraz więcej wezwań służb ratowniczych – mówi pani Monika, która podkreśla, że nie ma tygodnia, w którym przed blokiem nie stanęłaby pogotowie ratunkowe.
Co więcej, niesprawna wentylacja kominowa powoduje, że zimne powietrze z zewnątrz wdziera się do mieszkania, a konkretnie do łazienki. – Gdy były duże mrozy 6 stycznia nie miałam wody przez trzy dni w mieszkaniu – mówi pani Jadwiga.
– Woda w rurach prowadzących do grzejnika zamarzła. Ponadto, w łazience było tak zimno jak na zewnątrz – dodaje i podkreśla, że kominiarze regularnie przychodzą na kontrole, po których okazuje się, że wszystko działa jak należy.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Google News!– To jest nie do pomyślenia, aby we własnym mieszkaniu nie można było się normalnie wykąpać tylko grzać wodę w czajniku, by się umyć. I co noc zasypiać ze strachem, czy tym razem u mnie w mieszkaniu nie pojawi się czad – mówi oburzona pani Monika.
Jedynym rozwiązaniem jest montaż miejskiej instalacji grzewczej. Wydaje się oczywistym, że bezpieczeństwo jest w tym przypadku najważniejsze, ale jednak nie dla wszystkich.
– Mamy w klatce takich sąsiadów, którzy się na taką instalację nie zgadzają. Ich argumenty są różne – bo będzie drożej, bo będą dwa liczniki, bo zniszczą nam płytki w łazience, bo po prostu nie, bo nie – wylicza pani Monika. – To nie domyślenia, aby te kilka osób blokowało tak ważną inwestycję dla naszego bloku – dodaje oburzona.
Administracja osiedla 1000-lecia problem mieszkańców zna i zapowiada, że do końca 2019 roku chce, 54 mieszkania wyposażyć w miejskie instalacje grzewcze. Osiedle również szuka już wykonawcy prac, o czym informuje na stronie internetowej, tablicach ogłoszeń, które znajdują się w każdej klatce oraz listownie każdego z mieszkańców.
– Bezpieczeństwo naszych mieszkańców jest dla nas sprawą priorytetową i nie może tak być, że pojedyncze osoby będą wstrzymywać inwestycje, ale jesteśmy też jednak wspólnotą i to większość podejmuje decyzję – mówi Bogusław Sak, kierownik administracji os. 1000-lecia.
(jg)
redakcja@rzeszow-news.pl