Zdjęcie: Piotr Woroniec jr / Rzeszów News

– Kto wprowadził takie „cuda”? – pytają rzeszowscy kierowcy, którzy narzekają na nowy sposób działania w nocy sygnalizacji na skrzyżowaniach w Rzeszowie. – Kto pierwszy, ten lepszy – odpowiadają drogowcy.

1,5 miesiąca temu Miejski Zarząd Dróg w Rzeszowie na polecenie prezydenta Tadeusza Ferenca przeprogramował funkcjonowanie w nocy sygnalizacji na większości skrzyżowań w mieście. Do 10 czerwca drogowcy chcą system wprowadzić na wszystkich skrzyżowaniach, na których jest sygnalizacja.

– Jeżdżę w nocy po Rzeszowie i widzę co się dzieje. Przykładowo skrzyżowanie ulic Witosa, Staroniwskiej i Handlowej. Po co o godz. 1:00 w nocy ma się świecić zielone światło od strony Handlowej, gdy o tej porze jest bardzo mało kierowców? Dlaczego kierowcy na Witosa, których jest zdecydowanie więcej, mają stać na czerwonym świetle? – mówił nam pod koniec 2016 r. Tadeusz Ferenc.

Drogowcy zaczęli się zastanawiać, w jaki sposób wdrożyć w życie zalecenie prezydenta Rzeszowa. Wprowadzili w nocy system „All red”, obowiązujący także dla pieszych. Co on oznacza w praktyce? Na tych skrzyżowaniach, gdzie ten system już obowiązuje, przez całą noc świeci się czerwone światło, światła pulsujące zostały wyłączone całkowicie. Na każdych wlotach danego skrzyżowania świeci się czerwone światło. Jeżeli kierowca podjeżdża do skrzyżowania automatycznie włącza się zielone.

– Po zjeździe ze skrzyżowania, gdy nie ma innych użytkowników dróg, ponownie włącza się czerwone światło – tłumaczy nam Krzysztof Łakota z Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie.

Jak kretyn na skrzyżowaniu

Pani Katarzyna (nazwisko do wiadomości redakcji), Czytelniczka Rzeszów News, należy do tych kierowców, którzy uważają, że wprowadzone rozwiązanie to kompletna paranoja.

„Dlaczego i kto taki mądry wymyślił, żeby światła w nocy albo w niedziele na niektórych drogach mało uczęszczanych przez samochody były włączone albo zmieniały się co parę sekund? Gdzie logika? Krew mnie za niedługo zaleje na rzeszowskich drogach” – napisała pani Katarzyna do naszej redakcji.

I opisuje swoje „doświadczenia” z działalności systemu „All red”.

„Jest godz. 21:00, 23:00, 2:00, 4:00 w nocy – wszystko jedno. Jadę ulicą Rzeszowa nie mówię już tu o tych głównych. Patrzę z daleka – czerwone światło, zwalniam, zapala się zielone, przyspieszam i nagle wskakuje znowu czerwone. Ulice są puste, wcześniej były to światła pulsacyjne o tych porach. Rozumiem główne ulice Rzeszowa, ale np. Lubelska koło stacji Orlen? Albo Siemieńskiego? Dąbrowskiego skrzyżowanie z Zofii Chrzanowskiej? Kierowca spod podporządkowanej spokojnie może się włączyć do ruchu.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

Ale na litość, przecież o tych godzinach żywej duszy nie ma. Co chwilę trzeba się zatrzymywać na czerwonych światłach i stać jak kretyn. Jeszcze dwa miesiące temu tego nie było. Bardzo dużo znajomych też tego nie może pojąć. Chciałabym poznać sens tego cyrku i na jakiej podstawie ktoś wprowadził takie cuda na drogach” – zastanawia się nasza Czytelniczka.

MZD: Jest bezpieczniej

Takich sygnałów kierowców w ostatnich dniach otrzymaliśmy bardzo dużo. Te drogowe „cuda” wprowadził wspomniany Miejski Zarząd Dróg i nie zamierza z nich rezygnować.

– System „All red” ma dyscyplinować kierowców do bezpiecznej jazdy przez skrzyżowania. Niestety, kierowcy w Rzeszowie jeżdżą w nocy bardzo szybko. Żaden nie przestrzega ograniczenia prędkości do 50 km/h w mieście i 70 km/h na obwodnicy – twierdzi Krzysztof Łakota z MZD.

„All red” sprowadza się do tego, że ten, kto pierwszy pojawi się na skrzyżowaniu, to ma zielone światło, bez względu na wlot. Drogowcy przyznają, że system może „wariować”, gdy kierowcy przekraczają dopuszczalną prędkość.

– Ten system poprawił bezpieczeństwo na skrzyżowaniach – nie ma w nocy wypadków, czy kolizji. Każdy może bezpiecznie opuścić skrzyżowanie. Kierowcy muszą jednak jeździć z dopuszczalną prędkością – apeluje Krzysztof Łakota.

Chwilę po tej publikacji pani Katarzyna przysłała nam zdjęcie, które zrobiła przy ulicy Lubelskiej niedaleko stacji paliw Orlen. „Ani pieszych, ani ruchu, ale stać trzeba. Tutaj nawet drogi podporządkowanej nie ma. Tylko wyjazd z giełdy” – napisała. 

Zdjęcie: Pani Katarzyna / Czytelniczka Rzeszów News
Zdjęcie: Pani Katarzyna / Czytelniczka Rzeszów News

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama