Pikieta Razem: „Przyjmijmy uchodźców. Nie wszyscy Polacy są rasistami” [FOTO]

– Przez ostatnie dwa lata nauczono nas nienawidzić. Jest alternatywa dla rasistowskich postaw – przekonywali w niedzielę w Rzeszowie działacze partii Razem, która domaga się sprowadzenia do Polski syryjskich uchodźców. Pikietę zakłócili narodowcy.

 

Pikieta w obronie uchodźców, których rząd PiS nie chce przyjąć do Polski, a do czego zobowiązał się w 2015 roku ówczesny rząd PO-PSL, odbyła się przed pomnikiem Adama Mickiewicza. Zorganizowały ją rzeszowskie struktury lewicowej partii Razem. Byli także działacze Komitetu Obrony Demokracji oraz Rebeliantów.

Powiewały flagi Polski, Unii Europejskiej, Razem. Kilkunastoosobową grupę pikietujących tworzyły osoby, które przyjechały także z Łańcuta, Mielca, Jarosławia, Przemyśla, Krosna i Stalowej Woli. Na dwóch transparentach były napisy: „Curie-Skłodowska była emigrantką”, „My także byliśmy uchodźcami”.

Ksenofobiczna propaganda

– Domagamy się od polskiego rządu przyjęcia uchodźców w ramach porozumienia z Unią Europejską. Wszyscy wiemy, jak wygląda dzisiaj sytuacja, jaka jest atmosfera, będąca wynikiem ksenofobicznej, by nie powiedzieć rasistowskiej czasami propagandy rządu i środowisk prawicowych – mówił Paweł Preneta z rzeszowskiego zarządu Razem.

– W tej sytuacji trzeba pokazywać, że to nie jest jedyny głos, że są w Polsce, że są w Rzeszowie osoby, które nie godzą się na to, by odwracać się plecami do ludzi, którzy uciekają przed wojną, śmiercią, głodem, przed ludźmi, którzy są gotowi ginąć na pontonach na Morzu Śródziemnym, by szukać schronienia, a my tych ludzi odpychamy i mówimy, że im pomożemy na miejscu, czego oczywiście nie robimy – dodawał Preneta.

Agnieszka Inter z Razem przypominała, że jeszcze dwa lata temu dwie trzecie Polaków było za przyjęciem do Polski uchodźców.

– Dwa lata temu większość z nas rozumiała, że ludziom uciekającym przed wojną, ludziom głodnym, przerażonym, ryzykującym, trzeba pomóc, bo tak wygląda człowieczeństwo niezależnie od narodowości, wyznania, szerokości geograficznej, że mają naturalny odruch wyciągania ręki do tonących dzieci – mówiła Agnieszka Itner.

TVP „rasistowską szczujnią”

Jej zdaniem „ten naturalny zdrowy odruch w Polakach zabito” a w ciągu ostatnich dwóch lat prym w tym wiodły media prawicowe na czele z TVP. Itner uważa, że to była „nagonka w stylu najbardziej kojarzącym się z latami 30. w Niemczech”.

– Rasistowskie szczucie, odwoływanie się do najbardziej obrzydliwych i do najbardziej prymitywnych instynktów człowieka. Nasze społeczeństwo nauczono nienawidzić. Oczywiście, nie od zera – podkreślała Agnieszka Itner. Według niej, nienawiść, jaka wylewa się z publikacji w prawicowych mediach i z ust części polityków, nie tylko dotyczy uchodźców.

– Zwiększyła się też skala antysemityzmu, czy homofobii. Polakom i Polkom zrobiono wielką krzywdę świadomie i dla wymiernej korzyści przeliczanej na słupki wyborczej złotówki w kieszeni – uważa Itner. Apelowała, by tych, którzy sieją nienawiść wobec uchodźców i odmawiają im pomocy, wymieniać po imieniu i przestać mówić „my”. Działaczka Razem podała konkretne nazwiska.

– Paweł Kukiz, Mariusz Błaszczak, Jarosław Kaczyński, czy Beata Szydło, a także konkretnych dziennikarzy i producentów, jak Jacka Kurskiego [prezes TVP – przyp. red]. Należy zamienić TVP w rasistowską szczujnię, mylących rzeczywistość ze słabym skeczem, albo braci Karnowskich [Jacka i Michała – przyp. red.], którzy w swojej gazecie [tygodnik wSieci – przyp. red.] z pełną świadomością piszą nieprawdę – mówiła Agnieszka Itner.

Uczestnicy pikiety podkreślali, że nienawiść sieją ci, którzy „mają coraz droższe garnitury, coraz więcej władzy” i ci, którzy noszą „opaski z faszystowskimi symbolami, które są szyte z coraz lepszych materiałów”.

– Oni zarabiają na głębokiej demoralizacji społeczeństwa, posługując się kłamstwem, manipulacją, świadomie strasząc i oszukując.

– Dzisiaj bardzo ważne jest by pokazać, że dla nich jest alternatywa, że nie wszyscy dali się nabrać, że w Polsce ciągle istnieją ludzie, którzy mają siłę i potrzebę odkłamania, wyjaśniania i obnażania oszustw, piętnowania osób, które się tego dopuszczają. Trzeba pokazać, że bycie rasistą to świetny zawód i że można być przeciwko rasizmowi. Przyzwoitość w Polsce nie zginęła – podsumowała Agnieszka Itner.

Uchodźcy ludźmi „gorszego sortu”?

Barbara Nykiel z Mielca pytała, dlaczego rząd PiS nie chce podjąć żadnych działań, by pomóc uchodźcom.

– To rząd, który prawo boskie stawia nad prawem powszechnym. To rząd, który wprowadza klauzulę sumienia. Mamy tam Beatę Szydło, której syn niedawno otrzymał święcenia kapłańskie. Mamy również Beatę Kempę [szefową Kancelarii Premiera RP – przyp. red.], która większość czasu spędza w Toruniu u o. Rydzyka modląc się i śpiewając psalmy.

– Mamy również prezesów spółek Skarbu Państwa, którzy oddają się w opatrzność boską. Czy oni nie widzą potrzeby pomocy ludziom, którzy uciekają przed śmiercią, terrorem, aby uratować swoje życie? – pytała Barbara Nykiel.

Według uczestników pikiety, rząd Beaty Szydło jest „głuchy” na apele Europy o solidarność i współdziałanie, a w imię politycznych zysków prowadzi narrację pełną ksenofobii, pogardy i nienawiści do uchodźców, siejąc wśród Polaków strach.

Nykiel mówiła, że nacjonaliści, którzy nakręcają spiralę pogardy wobec uchodźców, bardzo często korzystają z pomocy finansowej Unii Europejskiej.

– Wszyscy, którzy dzisiaj odmawiają pomocy uchodźcom z miejsc objętych wojną, pewnie zapominają, albo nie chcą pamiętać, że Polacy również uciekali z kraju w czasie wojny przed śmiercią i cierpieniem – mówiła Barbara Nykiel.

I przywołała dane historyczne, z których wynika, że w czasie drugiej wojny światowej Iran przyjął ponad 100 tys. Polaków, wśród których było ponad 20 tys. polskich dzieci. Nowa Zelandia przyjęła 1000 polskich uchodźców, Indie – 10 tys., Portugalia – 13 tys., a Wielka Brytania – 30 tys.

– Czy obecni uchodźcy są gorsi od setek tysięcy Polaków, którym udzielono schronienia? Czy to ludzie gorszego sortu? – pytała retorycznie Nykiel.

Kto wyciągnie ręce do Ukraińców?

Pikietę zakłóciła kilkuosobowa grupa narodowców. – My wtedy nie gwałciliśmy kobiet. Zobaczcie, co się dzieje na Zachodzie. Proszę nie porównywać tamtych lat do dzisiejszych – krzyczał 28-letni Kamil Rojek z Kolbuszowej, który przyglądał się demonstracji w obronie uchodźców.

– Nie podoba mi się, że ci ludzie chcą przyjmować osoby, które traktują kobiety za gorsze – mówił nam potem 28-latek.

Nie odmawia on prawa do pomocy syryjskim kobietom i dzieciom.

– Ale większość uchodźców to mężczyźni w zdrowym wieku, którzy mogliby walczyć o swój kraj. Oni przyjeżdżają do Europy tylko po to, żeby siedzieć na zasiłku i dostać coś za darmo. Nie popełniajmy błędów innych krajów europejskich. Boję się zmiany kultury, że będzie niebezpiecznie – uważa Kamil.

Z młodymi mężczyznami w ciekawą i pozbawionej agresji dyskusję wdał się starszy mężczyzna, który także przyglądał się niedzielnej pikiecie.

– A co zrobimy, gdy Rosji zamarzy się najazd na Kijów na Ukrainie i Ukraińcy będą uciekać przed wojną do Polski? Kto nam wówczas w Europie pomoże, jeżeli my dzisiaj odmawiamy pomocy uchodźcom? Nie na tym polega solidarność UE – mówił mężczyzna.

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama