Zdjęcie: Urszula Chrobak / Rzeszów News

Rzeszowscy radni PiS naciskają na ratusz, by uchwalał plany zagospodarowania przestrzennego, aby uniknąć wolnej amerykanki w miejskiej architekturze. Gdy miasto o to się stara, plany blokuje wojewoda z PiS. Prezydent Tadeusz Ferenc traci cierpliwość. Pisze protestacyjne listy.

Plany zagospodarowania przestrzennego to bardzo ważne dokumenty. Określają, co inwestorowi w danym terenie można wybudować, a czego nie. To ulubiony temat miejskich radnych PiS, a szczególnie Roberta Kultysa, z wykształcenia architekta, który co chwilę upomina się o to, by ratusz energiczniej zabierał się za opracowywanie planów.

Powód? Walka z architektonicznymi bublami i urbanistycznym bezkrólewiem, a także ochrona zabytkowych, czy rekreacyjnych terenów przed niekontrolowaną zabudową.

To właśnie Robert Kultys w kwietniu apelował do władz miasta o jak najszybsze ustanowienie planu na terenie Parku Sybiraków z przeznaczeniem terenu pod zieleń publiczną. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ. Z kolei we wrześniu Kultys upominał się o sporządzenie planu dla nadbrzeża Wisłoka – wzdłuż ul. Kwiatkowskiego, od al. Powstańców Warszawy do ul. Grabskiego.

PiS ma pretekst do krytyki

Ratusz na tworzenie planów reaguje, jak płachta na byka. Nie bez powodów. To proces czasochłonny i kosztowny. Miejscy urzędnicy na czele z władzami Rzeszowa są zwolennikami wydawania pozwoleń na budowę na podstawie decyzji o tzw. warunkach zabudowy. To procedura znacznie skracająca możliwość rozpoczęcia jakiejkolwiek inwestycji.

Niechęć ratusza do tworzenia planów nie oznacza jednak, że miasto o nie nie zabiega. Ale co z tego, skoro służby wojewody podkarpackiego, które ostatecznie je zatwierdzają, plany uchylają, na co właśnie ratusz zwrócił uwagę. Co warto zaznaczyć, wojewodą jest Ewa Leniart z PiS, która w maju zablokowała budowę obwodnicy południowej i uzyskanie przez miasto 277-milionowego dofinansowania inwestycji z Unii Europejskiej.

Na linii wojewoda – ratusz znowu iskrzy, bo problemem stały się wspomniane plany zagospodarowania przestrzennego.

Z wyliczeń ratusza wynika, że w ciągu ostatnich dwóch lat (tyle czasu rządzi Ewa Leniart) na dziewięć planów wojewoda aż sześć uchyliła. Dotyczyły one m.in. terenów na osiedlach Baranówka i Andersa, rejonów ulic Grechuty i Krajobrazowej, czy ul. Szpitalnej, obok placu Gancarskiego, gdzie ma powstać nowoczesny hotel, który ma być wizytówką Rzeszowa.

Co ciekawe, gdy  miasto odwołuje się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ten wszystkie rozstrzygnięcia służb wojewody uchyla, a wojewoda skarży się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Skutek łatwy do przewidzenia – planowane inwestycje stoją w martwym punkcie, są niemiłosiernie przeciągane, z czego potem PiS robi zarzuty ratuszowi, że nie potrafi się uporać z prostymi inwestycjami, rządzi nimi bałagan i brak jasnej wizji.  

Ferenc do Leniart: Bezzasadna praktyka

Postępowaniem wojewody zaniepokoił się prezydent Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, który 15 listopada wysłał pismo do Ewy Leniart. Ferenc w liście do wojewody zwrócił uwagę na „niepokojącą, a w ostatnim czasie wyjątkowo intensywną i bezzasadną praktykę uchylania przez organ nadzoru miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego na terenie miasta Rzeszowa”.

Bezzasadność takich praktyk Ferenc tłumaczy wyrokami sądów, które oceniają, że plany zostały sporządzone prawidłowo.

Dalej w piśmie czytamy, że ratusz jest zmuszony do „podjęcia stosownych kroków w celu powstrzymania bezpodstawnych orzeczeń ze strony nadzoru”. Według Tadeusza Ferenca decyzje wojewody narażają miasto na niepotrzebne koszty procesów sądowych i opóźnienia w realizacji zapisów sporządzonych planów.

Ferenc podkreśla również, że terminowe wdrażanie planów jest zarówno w interesie miasta, jak i województwa. W odpowiedzi prezydent Rzeszowa dowiedział się, że sześć planów wylądowało w Naczelnym Sądzie Administracyjnym i sprawy toczą się nadal dalej.

– Nie skarżymy się. Chcemy rozwijać miasto, osiągać postęp. Chociaż wskazujemy, że uchwalenie miejscowych planów zagospodarowania pociąga za sobą konsekwencje finansowe związane z wykupem terenów, to jednak dążymy do tego, aby były one uchwalone – mówi Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa.

W ratuszu tworzeniem planów zagospodarowania przestrzennego od lat zajmuje się Biuro Rozwoju Miasta. – Też nie jesteśmy idealni. Jeżeli jest jakiś błąd, to natychmiast go poprawiamy. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, ale mimo wszystko uważam, że plany są przygotowywane profesjonalnie – dodaje.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Administracyjna machina

Plany, zanim trafiają na sesję Rady Miasta, przechodzą długą drogę. Najpierw tworzą je urbaniści i architekci, potem plany ocenia działająca przy prezydencie komisja urbanistyczno-architektoniczna.

Gdy komisja wydaje pozytywną opinię, następnie plany ocenia aż 16 instytucji, m.in. wojewoda, marszałek, ochrona środowiska, czy konserwator zabytków. Aby prace nad stworzeniem planu były kontynuowane, opinie 16 instytucji muszą być pozytywne.

Po otrzymaniu całego pakietu uzgodnień i opinii plan jest publicznie prezentowany. Można zgłaszać swoje pytania i wątpliwości. Uwagi rozpoznaje prezydent, jeżeli są uzasadnione to następuje korekta planu.

– Jeśli zmiany są daleko idące, to wówczas plan jest ponownie poddawany do zaopiniowania – wyjaśnia Anna Raińczuk, dyrektor Biura Rozwoju Miasta Rzeszowa. Dopiero potem plan trafia na obrady Rady Miasta i przez radnych jest uchwalany.

Nie trudno się domyśleć, że cała ta procedura jest czasochłonna. Uchwałę zatwierdzającą plan pod lupę bierze jeszcze wojewoda i to ona decyduje, czy uchwała jest zgodna z prawem. I na tym tle jest właśnie konflikt pomiędzy wojewodą a ratuszem, bo plany są uchylane, a ratusz chodzi po sądach, by te decyzje wojewody unieważniały.

Gdy pierwszy wyrok dla ratusza jest korzystny, wojewoda składa skargę kasacyjną do NSA. I czas leci…

– Tak było np. w przypadku osiedla Baranówka. Ostateczny wyrok w całości uchylił  rozstrzygniecie wojewody – twierdzi Marek Ustrobiński.

Przepychanki sądowe opóźniły wcielanie tego planu o ponad rok. Dlaczego? Bo służbom wojewody nie podobało się to, że plan między ul. Tarnowską a ul. Prymasa dopuścił budowę  żłobka lub przedszkola na terenie parkowym. To nic, że nie ma żadnej gwarancji, że w tym przypadku takie inwestycje byłyby zrealizowane.

Wojewoda: Plany z błędami

Małgorzata Waksmundzka-Szarek, rzecznik wojewody podkarpackiego, zaprzecza by wojewoda celowo blokowała ratuszowe plany. W obszernej odpowiedzi na nasze pytania Waksmundzka-Szarek wyjaśnia, że uchwały w sprawie planów uchylane są z uwagi na „istotne w ocenie organu nadzoru naruszenia zasad lub trybu ich sporządzania”.

W uproszczeniu – plany nie zgadzają się z obowiązującym tzw. studium uwarunkowań i kierunkami zagospodarowania przestrzennego Rzeszowa, albo wprowadzono do nich takie zapisy, które narażają  inwestorów lub projektantów na dodatkowe i bezpodstawne koszty. Do tego dochodzą skargi mieszkańców, które wojewoda rozpoznaje.

– Mając na uwadze ważną rolę miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (…) wydane rozstrzygnięcia nadzorcze dotyczyły jedynie części zapisów planu, nie wstrzymując możliwości stosowania pozostałych jego ustaleń  – przekonuje Małgorzata Waksmundzka-Szarek.

W obronę wojewody wzięli ją partyjni koledzy z Rady Miasta.

– Prezydent oficjalnie twierdzi, że nie będzie uchwalał planów. Dla niego wygodniejsze są decyzje o warunkach zabudowy. Plany traktowane są wybiórczo, a jeśli nawet są uchwalane, to wycinkowo dla małych powierzchni – twierdzi Jerzy Jęczmienionka, radny PiS.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama