Przygotowania do wprowadzenie ogólnopolskiej Karty Dużych Rodzin ruszyły pełną parą. Popiera prezydent Bronisław Komorowski , wspiera minister Kosiniak-Kamysz głuchy na obiekcje Rzecznika Praw Obywatelskich w osobie prof. Ireny Lipowicz, która zwraca uwagę na niekonstytucyjność takiego rozwiązania. Wielkie zainteresowanie pomysłem wykazały też samorządy w całym kraju, które niemalże na wyścigi wprowadzają rzeczone rozwiązanie na swych podwórkach. A jak kwestia programu wspierającego duże rodziny wygląda w Rzeszowie? W wielkim skrócie powiem , że interesująco…

4 listopada ruszył tu program o oficjalnej nazwie „Rodzina Wielodzietna 3+; Rodzina Zastępcza”, którego założeniem jak informuję miasto jest m.in.: „budowanie przychylnego klimatu sprzyjającego podejmowaniu decyzji o rozwoju rodziny”, „poprawa warunków bytowych rodzin wielodzietnych” oraz „promowanie modelu dużej rodziny”. Jakie to piękne założenia, już oczami wyobraźni widzę tą niezliczoną rzeszę małżeństw i nie-małżeństw, które w pośpiechu decydują się na trzecie dziecko byle tylko móc codziennie za pół ceny odwiedzać Podziemną Trasę Turystyczną lub darmowo podziwiać zdjęcia w Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa…
Można kpić z wiary naszych radnych w to , że zniżka na bilety do „Maski” poprawi warunki bytowe tych, którzy często zadają sobie pytania typu: „Płacimy czynsz czy wykupujemy dzieciom antybiotyki ?”

Jednak już zupełnie poważnie, należałoby zapytać twórców tego programu o to czy naprawdę wierzą, że to są rzeczywiste i trafione formy wsparcia dużych rodzin? Nie ma wątpliwości, że pomysł ten niewiele miasto kosztuje (nie licząc kosztu produkcji kart i jak mniemam utworzenie etatu do obsługi programu) a niektórych może marketingowo „złapać za serce”.

Osobiście interesuje mnie sposób doboru grupy objętej owym „wsparciem”. Dlaczego akurat rodziny zastępcze oraz te posiadające więcej niż troje potomstwa? Czyżby rzeszowscy radni uważali, że matki samotnie wychowujące dzieci lub rodziny z jednym ale niepełnosprawnym dzieckiem nie zasługują na wsparcie? Pytań o wdrażany w Rzeszowie program nasuwa się więcej, ale zamiast nich warto by zasugerować radnym i urzędnikom kilka pożyteczniejszych rozwiązań, choćby takich jak darmowe przejazdy komunikacją miejską dla dzieci z rodzin (nie tylko wielodzietnych i zastępczych) znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej lub dodatkowe wsparcie w postaci dofinansowania pomocy naukowych czy zajęć pozalekcyjnych.

Kończąc chciałabym pochylić się nad postawą naszych radnych w kwestii szeroko rozumianej polityki społecznej. Wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami, lokalni politycy chcąc wkupić się w łaski wyborców wdrażają w pośpiechu tanie i efektowne (nie mylić z efektywnymi) rozwiązania marketingowe jak choćby ten z pseudo-wsparciem a to gdzie i w czym mają dobro dzieci i rodzin pokazali w ostatnim głosowaniu nad rozwiązaniem jedynego w mieście RODZINNEGO DOMU DZIECKA.

Reklama