Zdjęcie: Dron.Rzeszow.pl

Część rzeszowskich radnych ma poważne wątpliwości, czy wprowadzanie darmowych przejazdów autobusami MPK w czasie smogu przynosi realne skutki. Są tacy, którzy uważają, że za bilety dzieci nie powinny płacić przez miesiąc, gdy poruszanie się po Rzeszowie jest drogą przez mękę.

We wtorek odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Miasta Rzeszowa. Głównym tematem było przyznanie uprawnień prezydentowi Rzeszowa do tego, by mógł wprowadzać darmowe dni korzystania z miejskich autobusów, które obsługuje MPK. W minioną środę z powodu smogu wprowadzono po raz pierwszy w Rzeszowie bezpłatną komunikację. Stało się to na polecenie prezydenta Tadeusza Ferenca.

Bezpłatne przejazdy autobusami MPK będą również w najbliższą środę (18 stycznia), bo smog, czyli „chmura” zanieczyszczeń gazowych i pyłów, znów będzie wisieć nad miastem. W ostatnich tygodniach w całym kraju problem smogu jest tematem numer jeden. Rzeszowa również on dotyka. Jakość powietrza w stolicy Podkarpacia co kilka dni jest fatalna, media regularnie informują, by nie wychodzić z domu.

Symboliczny gest miasta

Podczas wtorkowej sesji radni „zalegalizowali” ubiegłotygodniową decyzję Tadeusza Ferenc o wprowadzaniu darmowych przejazdów autobusami MPK, a jednocześnie dali mu uprawnienia do wydawania takich zarządzeń w przyszłości. Prezydent Ferenc od razu z tego skorzystał, gdy dowiedział się, jakie ma być powietrze w najbliższą środę.  

Koalicja Rozwój Rzeszowa-Platforma Obywatelska zgodnie z przewidywaniami dała Tadeuszowi Ferencowi stosowne uprawnienia. Ale nie obyło się bez dyskusji.

Część radnych uważa, że wprowadzanie „dnia bez biletu” to tylko symboliczny gest miasta, że dba o środowisko i zdrowie mieszkańców, a w żaden sposób nie przekłada się to na walkę ze smogiem. Nie od dziś bowiem wiadomo, że głównymi trucicielami powietrza nie są samochody, tylko właściciele domów, którzy w piecach palą czym popadnie.

Nawet wśród niektórych urzędników nie brakuje opinii, że do walki ze smogiem powinna energiczniej zabrać się Straż Miejska i kontrolować „podejrzane” domy, w których pali się podejrzanymi materiałami i właścicieli posesji solidnie karać.

Do ideału daleko, ale…

Wprowadzanie darmowej komunikacji to również straty dla budżetu miasta. Szacuje się, że „dzień bez biletu” to koszt ok. 65 tys. zł. We wtorek podczas sesji Anna Kowalska, szefowa ZTM, twierdziła już jednak, że ok. 30 tys. zł.

Część radnych uważa, że dużo lepiej byłoby pieniądze wydać na wymianę kotłów grzewczych, czyli głównych trucicieli mieszkańców Rzeszowa. 

– Uchwała ma zachęcić mieszkańców, aby przesiedli się z samochodów prywatnych na zbiorową komunikację miejską. Daleko nam do ideału pod tym względem, ale trzeba podjąć w tym zakresie pierwsze kroki – przekonywała Anna Kowalska, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego.

– Ma ona również wymiar psychologiczno-edukacyjny. Świadczą o tym liczne telefony od mieszkańców, którzy są coraz bardziej świadomi tego, jakie znaczenie ma czystość powietrza, którym oddychają – dodawała.

Chlapnąć to jest dobrze… 

Do zaproponowanej uchwały Grzegorz Koryl, radny opozycyjnego klubu PiS, zaproponował poprawkę, która miała na celu nadanie uprawnień prezydentowi również do tego, by wprowadzić darmowe przejazdy dla uczniów szkół podstawowych. Miałyby one obowiązywać przez cały miesiąc w przypadku, gdy opady śniegu w danym miesiącu w znaczny sposób utrudnią poruszanie się. Takie decyzje miałyby być podejmowane na podstawie prognoz długoterminowych do 25. dnia miesiąca.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

– Dobrze jest chlapnąć, że będzie wszystko za darmo, ale gdzieś trzeba na to znaleźć pieniądze. Budżet jest tak stworzony, że musi się równoważyć i żeby gdzieś dołożyć, trzeba gdzieś zdjąć a więc trzeba rozważnie działać – komentował propozycję radnego PiS Tadeusz Ferenc.

– To dobrze brzmi, ale mieszkańcy Rzeszowa rozliczają nas z całości – dodawał i jasno podkreślał, że sprzeciwia się pomysłowi Grzegorza Koryla. Takie stanowisko podzieliło również większość radnych.

Zakaz dla złego gatunku węgla

Mirosław Kwaśniak z proprezydenckiego klubu Rozwój Rzeszowa z kolei zwrócił uwagę na inną rzecz.

– Problem czystości nie możemy ograniczyć tylko i wyłącznie do transportu. On wiąże się przede wszystkim z ogrzewaniem domów jednorodzinnych w niewłaściwy sposób. To nie jest kwestia świadomości. To jest sprawa wyboru, czy stać mnie na węgiel wysokiej jakości, czy stać mnie na węgiel niskiej jakości, bo jest tańszy. Nie możemy nikogo przekonać do tego, by  ktoś kupował droższy węgiel, na który go nie stać – uważa Kwaśniak.

– To jest dobry pomysł, by wprowadzić odgórny zakaz korzystania ze złych gatunków węgla – poparł Kwaśniaka Tadeusz Ferenc.

Przewodniczącemu Rady Miasta, Andrzejowi Decowi (PO) do myślenia dały koszty, które miasto musi ponieść  w wyniku wprowadzenia darmowych przejazdów autobusowych. – Taka decyzja ma przede wszystkim charakter edukacyjny, bo jej wpływ na zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza jest znikomy – stwierdził Dec.

– Dlatego zastanawiam się, czy to ma w ogóle sens, bo 30 tys. zł to jest wymiana czy dofinansowanie co najmniej kilku pieców. Te pieniądze można byłoby lepiej wydać – dodawał szef rady.

Zamontować duży filtry powietrza

Według Witolda Walawendra (Rozwój Rzeszowa) miasto nie wygra walki ze smogiem, jeżeli do niej nie przystąpi marszałek podkarpacki, czy wojewoda podkarpacki. Walawender uważa, że Inspekcja Transportu Drogowego powinna wychwytywać trucicieli na rzeszowskich drogach.  

-To nie samochody trują, tylko głównie kotły – zuważył przytomnie Robert Kultys z PiS, który zastanawiał się, jakie efekty przyniesienie uchwała. Kultys obliczył, że gdyby w „dniach bez biletu” liczba samochodów na rzeszowskich drogach spadła o 20 proc., to spadek zanieczyszczenia powietrza wynosiłby  4 proc.

– Wydajemy kilkadziesiąt tysięcy dziennie po to, aby w sposób zupełnie symboliczny spowodować spadek zanieczyszczenia powietrza. To może rzeczywiście powinno się działać w sprawie dofinansowania zmian kotłów, a nie tworzyć uchwałę, która w symboliczny sposób spowoduje to, że mieszkańcy będą się lepiej czuli – uważa Robert Kultys.

Podczas sesji pojawił się również pomysł, by w Rzeszowie powstały stacjonarne, duże filtry powietrza. Ferencowi podchwycił tę ideę, poprosił Grzegorza Koryla – autora tej sugestii o przygotowanie szczegółów w tej sprawie.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama