Ślubowanie radnych i prezydenta, pierwszy konflikt koalicji, PiS upokorzony [FOTO]

– „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje” – przemawiał we wtorek do nowych radnych Rzeszowa Arkadiusz Szajna, szef Miejskiej Komisji Wyborczej. O polskim przysłowiu radni szybko jednak zapomnieli.

 

JOANNA GOŚCIŃSKA, MARCIN KOBIAŁKA

25 radnych we wtorek zostało oficjalnie zaprzysiężonych. Potwierdzenie wyboru otrzymali z rąk wspomnianego Arkadiusza Szajny. Zaprzysiężony został także Tadeusz Ferenc, dla którego będzie to już piąta kadencja na stanowisku prezydenta Rzeszowa. Przez pięć lat ma go „chronić” koalicja Rozwoju Rzeszowa (12 radnych) i Platformy Obywatelskiej (4 radnych). W opozycji już tradycyjnie jest PiS, tym razem z dziewięcioma szablami. 

Gdy uroczyste formalności zostały załatwione, potem zaczęła się już polityka. Już na pierwszej sesji, gdy trzeba było wybrać nowego przewodniczącego rady miasta, okazało się, że koalicja może i wspiera Tadeusza Ferenca, ale między sobą radni Rozwoju Rzeszowa i PO nie pałają do siebie miłością. – To małżeństwo z rozsądku – słyszymy od ludzi z proprezydenckiego klubu. Szybko dostaliśmy pierwszy na to dowód. 

Zabrakło elegancji 

Rysa na koalicji powstała, gdy trzeba było wybrać nowego szefa rady. Przez całą ostatnią kadencję był nim Andrzej Dec z PO i on sam chciał to stanowisko utrzymać, podobnie, jak i cała PO. Rozwój Rzeszowa łatwo nie odpuszczał. Gdy przyszedł moment głosowania, tylko 12 radnych powiedziało „tak” dla Deca, trzech było przeciwko, 10 wstrzymało się od głosu. PO była w szoku, zarządzono przerwę, do siebie koalicjantów wezwał Tadeusz Ferenc.

W jego gabinecie padły mocne słowa. Ferenc jasno zakomunikował, że na czele rady nadal ma stać Andrzej Dec. Kilkadziesiąt minut później, po drugim głosowaniu, kandydatura Deca już przeszła. Poparło go 21 radnych, czterech się wstrzymało. Nawet PiS nie był tym razem przeciwko. Dlaczego? To wyjaśnimy w dalszej części tekstu. To, że Deca nie wybrano przy pierwszym głosowaniu też nie jest przypadkowe. 

– Koalicjant nie bardzo prowadził z nami rozmowy, a co za tym idzie, nie wszystko było ustalone. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Przed drugą turą głosowania koledzy z PO schowali się za prezydentem, który musiał ratować przewodniczącego – mówił nam Konrad Fijołek z Rozwoju Rzeszowa. – Takie rzeczy trzeba ustalać i rozmawiać także z tymi, którzy mają oddać głos. Elegancko jest przyjść i o nie poprosić – dodawał.

 

Zmiana w połowie kadencji?

Brak wcześniejszych rozmów PO z Rozwojem Rzeszowa na temat „ceny” koalicji był powodem tego, że część ludzi Ferenca powiedziała „dość”. – Platforma urządza sobie wycieczki do prezydenta, z nim wszystko ustala, myśląc, że z nami niczego nie musi konsultować. Tak nie będzie. Platforma zachowała się, jak słoń w składzie porcelany. Wydaje jej się, że to ona wygrała wybory – mówią nam radni Rozwoju Rzeszowa. 

Jolanta Kaźmierczak, szefowa PO w Radzie Miasta, mówi krótko: – Były ambicje i zakusy. Po rozmowach ułożyło się po naszej myśli. – Ale to nie oznacza, że tak będzie zawsze. Czas wreszcie rozmawiać z koalicjantem – słyszymy od współpracowników Tadeusza Ferenca. Szczególnie, że Rozwój Rzeszowa nie chce być dłużej w prezydium rady w roli tego drugiego i uważa, że to ich człowiek powinien być przewodniczącym rady – Konrad Fijołek.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Aby był „wilk syty i owca cała”, Rozwój Rzeszowa zaproponował PO, by koalicjanci podzielili się kadencją – pierwsze 2,5 roku dla Andrzeja Deca, drugie dla Konrada Fijołka. – Taki plan nie jest ustalony twardo, ale przewodniczący musi mieć świadomość, że do takich rozmów wrócimy w połowie kadencji – zapowiada Konrad Fijołek. Rozwój Rzeszowa chciał też, by to porozumienie podpisano w świetle kamer i przy mediach, PO podobno powiedziała „nie”. 

– Już na samym starcie między nami jest rysa, której tak szybko nie da się zamazać – mówią radni RR, ale też wiedzą, że PO jest im potrzebna, bo dzięki temu mają większość w radzie. Na razie. Wszystko może się zmienić już w przyszłym roku, gdy do rady dołączą dwie radne z gminy Tyczyn – Krystyna Stachowska i Danuta Szyszka – w związku z przyłączeniem do miasta Matysówki. Obie prawdopodobnie wzmocnią Rozwój Rzeszowa.

W PO panuje przekonanie, że walka o utrzymanie dla niej stanowiska przewodniczącego nie była niczym szczególnym, bo zarówno Platforma, jak i Rozwój Rzeszowa wprowadziły do rady identyczną liczbę radnych, jak w poprzedniej kadencji.

– Tydzień po wyborach mieliśmy spotkanie z Tadeuszem Ferencem. Zadeklarował, że Andrzej Dec utrzyma funkcję przewodniczącego rady. Dla nas jego deklaracja była wiążąca i święta. Prezydent nie stawiał nam żadnych warunków, dlatego cieszymy się, że pomimo tych perturbacji dotrzymał słowa – mówi Marcin Deręgowski, radny PO. 

Walka pod dywanem?

Problemów w obozie koalicji może być jednak więcej. Zamieszanie wokół wyboru nowego szefa rady było najbardziej widoczne, ale tarcia i niejasności w koalicji widać też było w kolejnych głosowaniach, np. gdy wybierano szefów komisji.

Co prawda, koalicja nie dała ani jednego stanowiska przewodniczącego ludziom z PiS („Władza pokazała arogancję i małostkowość” – komentował Jerzy Jęczmienionka z PiS, „Opozycja nie została dopuszczona do prezydium w sejmiku. Najwyższy czas skończyć miłość z PiS” – odpowiadał Konrad Fijołek), ale gdy przyszło do głosowania nad szefem komisji rewizyjnej dla Waldemara Wywrockiego z RR, Andrzej Dec głosowało przeciwko tej kandydaturze. 

 – Andrzej gra na dwa fronty? – zastanawiają się ludzie Rozwoju Rzeszowa. I być może to jest klucz do zagadki, dlaczego w drugim głosowaniu nad wyborem przewodniczącego rady nikt z PiS już nie podniósł ręki przeciwko Decowi. Ale PiS też liczył na to, że ceną za poparcie Deca będzie uratowanie miejsca dla siebie w prezydium sejmiku. Nadzieje PiS okazałe się płonne. Koalicja opanowała prezydium. Kluczowe było bowiem pierwsze starcie.

Wybory na wiceprzewodniczących też pokazały, że w obozie Rozwoju Rzeszowa są pęknięcia. Co prawda, oba stanowiska dostali Konrad Fijołek i Wiesław Buż, ale ten drugi nie zyskał akceptacji członków swojego klubu, co może zwiastować na podziały w tym środowisku. – Zaczyna się powoli walka pod dywanem – słychać w koalicji. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama