– Totalna bezmyślność – tak drogowcy komentują zniszczenie przez kierowcę walca „kocich oczek” na jednej z rzeszowskich ulic. Urzędnicy sprawę skierują do sądu.

„Kocie oczka”, które w założeniu mają poprawić widoczność progów zwalniających na rzeszowskich drogach, zostały zamontowane kilka tygodni temu. Wtopiono je w asfalt na odległość około metra z każdej strony przed progiem. „Kocich oczek” jest 400. Drogowcy wydali na ten cel około 30 tys. zł.

Niestety, w okolicach ul. Strzelniczej, można zaobserwować, że „kocie oczka” zostały pokruszone. Czy to oznacza, że są one nietrwałe i drogowcy wyrzucili pieniądze w błoto? Piotr Magdoń, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie, zapewnia, że nie ma mowy o nietrwałości.

– Kilka dni temu „kocie oczka” zostały zniszczone przez kierowcę walca, który po nich przejechał. Nieodpowiedzialna osoba, zamiast przejechać przyczepą niskopodwoziową, przejechała po progu pełnowymiarowym walcem. Nie ma szans, żeby „kocie oczka” wytrzymały 30-tonowy ciężar. Nie wytrzyma go żaden krawężnik, czy kostka – mówi Magdoń.

Rzeszowskie „kocie oczka” są w stanie wytrzymać 11,5 t na oś pojazdu. Drogowcy już ustalili, kto jest sprawcą zniszczenia elementów odblaskowych progów zwalniających.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

– To firma, która na zlecenie jednego z deweloperów, buduje drogę wewnętrzną. Spotkaliśmy się już z przedstawicielami tej firmy. Skierujemy sprawę do sądu i będziemy domagać się naprawienia „kocich oczek” na koszt osoby, która odpowiadała za zniszczenie. Za wymianę „oczek” nic nie zapłacimy – mówi Piotr Magdoń.

Koszt wymiany „kocich oczek” nie będzie zbyt duży, ale rzeszowscy drogowcy nie mogą pojąć, jak komuś mogło przyjść do głowy przejechać po progu kilkudziesięciotonowym walcem. – Totalna bezmyślność. Pozostaje niesmak, że ktoś nie potrafi uszanować cudzej własności – słyszymy w MZD.

Drogowcy twierdzą, że „kocie oczka” poprawiły widoczność progów zwalniających na rzeszowskich ulicach. MZD przymierza się do montażu kolejnych 400 światełek. Ale, czy tak się stanie zależy od kolejnej zimy. Drogowcy chcą sprawdzić, czy „kocie oczka” wytrzymają ekstremalne warunki.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama