O sprawie Rzeszow-news już pisał, więc zakładam, że czytelnicy trochę wiedzą, o co chodzi, jednak najlepiej w temat wprowadza Oświadczenie Wiesława Buża. Poniżej zaś mój opis sprawy.

Zgodnie z art. 383 § 1 Kodeksu Wyborczego wygaśnięcie mandatu radnego następuje m.in. w przypadku: „2) utraty prawa wybieralności lub nieposiadania go w dniu wyborów” (wszystkie dalsze cytaty i przytoczenia treści artykułów pochodzą z Kodeksu Wyborczego). Art.  11 §2, pkt 1 z kolei mówi, że „Nie ma prawa wybieralności w wyborach osoba skazana na karę  pozbawienia  wolności  za  przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego”.

Jak rozumiem, w naszym przypadku zarzut p. radnego Buża sugeruje nieposiadania przez p. Marcina Fijołka prawa wybieralności w dniu wyborów. Wygaśnięcie mandatu w takim przypadku stwierdza Rada w ciągu miesiąca od wystąpienia przyczyny wygaśnięcia mandatu. Przed tym musi radnemu umożliwić złożenie wyjaśnień. W razie podjęcia uchwały o wygaśnięciu jego mandatu, radnemu przysługuje skarga do sądu administracyjnego (art. 384).

Prawo wybieralności do organu stanowiącego gminy ma osoba, która stale zamieszkuje na terenie tej gminy. Zakłada się, że są to wszystkie osoby na terenie tej gminy zameldowane oraz osoby dopisane do rejestru wyborców, które złożyły pisemny wniosek wniesiony do urzędu gminy. Do takiego wniosku dołącza się (art. 19 §1) deklarację o adresie stałego zamieszkiwania na terenie gminy.

Decyzję o dopisaniu do rejestru wyborców wydaje prezydent, który przed tym (art. 20 §2) „jest obowiązany sprawdzić,  czy  osoba  wnosząca  wniosek  o  wpisanie  do  rejestru  wyborców  spełnia warunki stałego zamieszkania na obszarze danej gminy”.

Przepisy nie definiują pojęcia „stałego zamieszkiwania”. Przez analogię można tu zastosować orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 21. sierpnia 1991 r., który ustalił, że: „stałe zamieszkiwanie […] oznacza przebywanie z zamiarem stałego pobytu. Stałe zamieszkiwanie jest sprawą faktu i jego ustalenie zależy od okoliczności danego przypadku”. W uzasadnieniu Trybunał użył jeszcze następującego sformułowania: „Przebywanie osoby w danej miejscowości musi nosić w szczególności cechy stworzenia przez nią w tejże miejscowości ośrodka swoich osobistych i majątkowych interesów”.

PODSUMOWANIE

Skoro p. Marcin Fijołek został dopisany do rejestru wyborców, to należy przyjąć, że miejscy urzędnicy sprawdzili, czy spełnia ku temu niezbędne warunki, a p. Fijołek tym samym uzyskał zarówno bierne jak i czynne prawo wyborcze i do Rady Miasta Rzeszowa mógł kandydować.

Jeśli natomiast p. radny Buż jest przekonany, że okoliczności, które poznał, wskazują, że p. Fijołek,  podał nieprawdę o swoim stałym zamieszkiwaniu na terenie gminy, to – moim zdaniem – powinien podzielić się ta wiedzą z prokuraturą, gdyż to ona może zbadać, czy rzeczywiście doszło do poświadczenia nieprawdy. A przy okazji stwierdzić, czy rzeczywiście na terenie gminy mieszkał (być może gdzie indziej). Przewodniczący Rady nie ma uprawnień, ani możliwości żeby tego rodzaju dochodzenie prowadzić. Jakiegoś wyjaśniania tej kwestii mogłaby się pewnie podjąć komisja Rady, bo wszystkie komisje mają uprawnienia kontrolne, ale tylko w zakresie danych zawartych w Urzędzie Miasta. Komisje nie mogą przecież przesłuchiwać świadków (np. właścicieli mieszkań), ani prowadzić dochodzeń.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Gdyby prokuratura to poświadczenie nieprawdy stwierdziła, to pewnie powinna zdecydować, czy jest to wykroczenie lub przestępstwo, zasługujące na  skierowanie sprawy do sądu. Jeśli z kolei sąd skazałby p. Fijołka, to wówczas również traci on prawo wybieralności.

Warto przy tym zauważyć, że gdyby nawet się okazało, że p. Fijołek podał nieprawdziwy adres, to z samego tego faktu utrata prawa wybieralności jeszcze nie wynika, gdyż w rzeczywistości może on mieszkać gdzie indziej. Zatem w takim przypadku nie traciłby mandatu z powodu niezamieszkiwania w Rzeszowie, lecz mógłby go stracić w razie wyroku sądu.

Jak to wspomniałem wyżej, wygaśnięcie mandatu stwierdza Rada Miasta. Byłaby to uchwała podlegająca takim samym prawom, jak wszystkie inne. Jej projekt może więc zgłosić co najmniej 3 radnych, komisja, klub, albo Prezydent. Projekt taki skierowałbym do komisji Regulaminowo-Statutowej, żeby – na miarę swoich możliwości – sprawę zbadała i przedstawiła Radzie swoją opinię. Ta z kolei zdecyduje, co dalej z tym fantem zrobić.

I tu od formalnych przepisów przechodzimy do prozy życia.

KILKA KOMENTARZY

Wielu jest w Rzeszowie młodych ludzi, którzy wynajmują tu mieszkania (p. Prezydent mówi nawet o 40 tys). Podejrzewam, że znacznie mniej ma formalnie zawartą i zarejestrowaną w Urzędzie Skarbowym umowę najmu, obciążoną w dodatku podatkiem. Zapewne jeszcze mniej jest zameldowanych, bo właściciele mieszkań unikają tego, jak ognia. Mogą też nie życzyć sobie, aby ich adres był gdziekolwiek ujawniany. Stąd dla tych młodych ludzi tego rodzaju problemy. To nie usprawiedliwiałoby, oczywiście ewentualnego podania nieprawdziwego adresu, ale byłoby jakąś tam okolicznością łagodzącą.

Tym z sympatyków PiS, którzy oburzaliby się na moją sugestię kierowania tak błahej sprawy do prokuratury, powiem, że prokuratura rzeszowska właśnie zwróciła do Biura Rady materiały z umorzonego w październiku śledztwa. Podjęła je w lecie 2011 roku po doniesieniu jednego z radnych tego ugrupowania, który zasugerował możliwość popełnienia przestępstwa przez mojego zastępcę – Konrada Fijołka. Miało ono polegać na tym, że ten – pod moją nieobecność, chociaż z mojego wyraźnego upoważnienia – podpisał się pod moim nazwiskiem, a nie dopisał „z up” – z upoważnienia, czy „wz” – w zastępstwie.

Ta sprawa jest dla nas precedensowa i, jak to pokazałem wyżej, dość skomplikowana. Z tego powodu, nawet gdyby wniosek o skierowanie jej  na sesję wpłynął, na pewno nie wpiszę jej do porządku obrad sesji najbliższej (20. stycznia). Trzeba bowiem trochę więcej czasu, żeby rzecz całą dobrze i rzetelnie rozeznać, aby przedstawić Radzie dobrze umotywowane wnioski.

O aspekcie politycznym na razie pisał nie będę. Zresztą każdy jako tako zorientowany sam sobie go łatwo opisze. To jak zagłosuję, gdyby uchwała się na sesji pojawiła, będzie zależeć przede wszystkim od tego, co nam przygotuje komisja. A całą sprawę obserwuję ze smutkiem.

Reklama