Zdjęcie: Czytelniczka Rzeszów News

Gehenna komunikacyjna w gminie Krasne trwa. Mieszkańcy kręcą filmy, na których widać, że drzwi autobusu w trakcie jazdy są otworzone, robią zdjęcia oklejonych taśmą poręczy ochronnych. Do tego dochodzi brak kultury kierowców MKS-ów. Zarządca przewoźnika twierdzi, że skargi są elementem… walki politycznej.

Od sierpnia żaden autobus MPK nie wjeżdża już do gminy Krasne. Zastąpiły je MKS-y, z których mieszkańcy gminy są niezadowoleni i dopytują, czy przewoźnik czasem nie oszczędza na bezpieczeństwie. Dlaczego? Bo gdy weszli do autobusu linii 204 kursującego na trasie Palikówka-Krasne, zauważyli, że taśmą oklejono poręcze ochronne.

„To pani nie umie czytać?”

Na stronie referendumkrasne.pl czytamy również, że 5 września o godz. 6:11 autobus linii 204 z Palikówki do Rzeszowa przewoził pasażerów z dużą prędkością przy otwartych drzwiach.

Dzień wcześniej (4 września) na tej samej trasie nie doszło do dwóch porannych kursów, które spowodowały, że mieszkańcy gminy Krasne na własną rękę musieli docierać do pracy i szkoły w Rzeszowie. Ponadto, zdaniem mieszkańców gminy Krasne, MKS-y notorycznie się spóźniają.

„Już teraz mieszkańcy gminy Krasne martwią się co to będzie się działo w zimie jak przyjdą mrozy” – piszą członkowie grupy referendalnej, która powstała w celu przyłączenia Krasnego do Rzeszowa.

Na stronie referendumkrasne.pl znajduje się również opis sytuacji, której świadkiem była jedna z mieszkanek Krasnego.  W piątek (8 września) korzystała ona z wcześniej wspomnianej linii 204 o godz. 12:23 i była świadkiem braku kultury osobistej kierowców. Z relacji kobiety wynika, że pani kierowca łaskę robiła, by pasażerom wytłumaczyć, gdzie dokładnie jedzie autobus.  

„To pani nie umie czytać?”, „Nie wyczaruje pani innych tablic, żeby pani mogła przeczytać”, „To, że jest stary autobus, to też nie moja wina i niech się pani cieszy, że jakikolwiek pani ma!” – takie słowa mieli usłyszeć pasażerowie feralnego kursu.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

PKS: Do nas skargi nie trafiają

Piotr Klimczak, prezes PKS w Rzeszowie, który odpowiada za transport w wykonaniu MKS, jest zirytowany, że MKS-y wykorzystuje się jako argument przetargowy w walce politycznej o przyłączenie gminy Krasne do Rzeszowa.

– Do nas nie trafiają żadne skargi od mieszkańców, tylko od razu mediom są przekazywane informacje, by szargać dobre imię  firmy. Obsługujemy też inne gminy m.in. Boguchwałę, Świlczę, czy Głogów Małopolski i nikt się tam nie skarży – twierdzi Piotr Klimczak.

– Problem z gminą Krasne mieliśmy już od samego początku, gdzie mieszkańcy po zlikwidowaniu kursów MPK zaczęli się skarżyć, że wymiana przewoźnika została źle zorganizowana. Dajcie nam szanse. Pojeździmy pół roku i wówczas nas ocenicie wszyscy, np. na podstawie ankiet – dodaje.

Klimczak przyznaje, że autobusy MKS, w porównaniu do tych, które jeżdżą w barwach MPK, mogą  mieć awarię. – Nasze autobusy są dopuszczone do jazdy, mają dobry stan techniczny i są bezpieczne. Awarie się zdarzają, stąd brak kursu w dniu 4 września, ale w tej kwestii gmina Krasne nie jest odosobniona – wyjaśnia Klimczak.

Skąd spóźnienia? – Odkąd Dworzec Lokalny został na czas remontu przeniesiony, zatrzymujemy się na dworcu PKS przy ul. Grottgera. Jest tam teraz dużo więcej autobusów, stąd też problem z wyjazdem i kilkuminutowe spóźnienia – twierdzi prezes PKS.

Władze spółki zapowiadają, że w ciągu 1,5 miesiąca ma zostać ogłoszony przetarg na zakup najnowocześniejszych 54 nowych autobusów MKS. Na ulice mają wyjechać już w pierwszym kwartale 2018 roku.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama