Zrujnowany ogród posesji i zniszczony podjazd. „Fuszerka przebudowy na al. Sikorskiego” [VIDEO, FOTO]

Skoczniami nazywają podjazdy do posesji mieszkańcy al. Sikorskiego w Rzeszowie, która niedawno była poszerzona. Niedzielna ulewa zdewastowała jedną z posesji. Mieszkańcy twierdzą, że drogowcy fatalnie wykonali podłoże drogi. 

 

W niedzielę rano szalała burza, której towarzyszyły intensywne opady deszczu. Skutki odczuła pani Agnieszka, Czytelniczka Rzeszów News, która mieszka na al. Sikorskiego. Półgodzinna ulewa zrujnowała ogród jednej z posesji i zniszczyła podjazd. Niektórzy kierowcy jechali po ścieżce dla rowerów. Ulica była zalane w obie strony na odcinku trzech
posesji.

„Koło naszego domu jest najniżej położony punkt jezdni na odległości ok. 0,5 km. Wloty do studzienek studzienek kanalizacyjnych są za małe. To nic dziwnego, że nasz podjazd stałem się ujściem wody. Zrobiła się rzeka a potem wodospad, natomiast podwórze wyglądało, jak staw” – napisała do nas pani Agnieszka.

Na filmach i zdjęcia, które nam przesłała, widać, jak woda spływała całym podjazdem,
podmyła boki zjazdu do takiego stopnia, że jedna trzecia nawierzchni się zawaliła.

Jak fontanna 

„Niedawno też był duży deszcz i woda wydostała się z dziurek wieka kolektora, jak fontanna. Przed przebudową jezdni, kiedy były tylko dwa pasy ruchu, przez naszą działkę przebiegał rów o głębokości ok. 1 m i szerokości ok. 1 m.

Owszem, woda też spływała, ale rów, gdy był przez nas pogłębiany, to nawet mieścił wodę. Teraz założyli kolektor o średnicy 600 mm i nie ma możliwości, żeby tylko taka rura pomieściła tyle wody spadającej z dwóch stron ulicy” – pisze pani Agnieszka w dalszej części listu. 

Twierdzi, że to absurdalna sytuacja, bo gdy było mniej pasów ruchu, to woda bez większych problemów spływała. Jej zdaniem, gdy drogowcy poszerzali jezdnię, powinni byli też powiększyć studzienki. „Kraty do studzienek, nawet przy małym deszczu, nie odprowadzają wody z jezdni, która stoi na pasach ruchu” – alarmuje nasza Czytelniczka. 

„Jeszcze jedna taka ulewa i nie będziemy mogli wyjechać z posesji” – dodaje. 

Ratusz: Żadna rura by nie wytrzymała 

Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa, przekonuje, że zarzuty o fuszerkę, jakiej rzekomo dopuścili się drogowcy przy przebudowie al. Sikorskiego, są absurdalne. – W niedzielę rano spadła taka ilość wody w tak krótkim czasie, że studzienki kanalizacyjne nie wytrzymywały. Nie przyjmowały wody, dlatego znalazła ona ujście na tę posesję. Woda wyrwała kawał ziemi – mówi Chłodnicki. 

Twierdzi, że w poniedziałek rano ekipa budowlana zajęła się naprawą zniszczonej nawierzchni.

– Materiał został dowieziony, zagęszczony, płytki, które „odjechały” z wodą, też zostały naprawione. Nie trzeba tam wsadzać grubszej rury. Wszystko jest obliczone tak, jak trzeba. Czasami się zdarza, że jak spadnie 50 l wody na metr w ciągu pół godziny, to nie ma takiej rury, która by to przyjęła – dodaje Maciej Chłodnicki.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl 

Reklama