Zdjęcie: Bartosz Frydrych / Rzeszów News. Na zdjęciu spektakl „W cieniu korony – legenda o Witoldzie Wielkim” w wykonaniu Teatru Królewskiego w Trokach na Litwie, który do Rzeszowa przyjechał w 2018 roku w ramach festiwalu "Trans/Misje"

Epidemia koronawirusa sparaliżowała kulturę. Od połowy marca zakazane są m.in. imprezy masowe. Straty, które z tego powodu ponosi branża, liczone są w milionach.

MARCIN CZARNIK

„O ile stosunkowo łatwo odbudujemy turystykę krajową, a następnie międzynarodową, o tyle powrót festiwali do formy, w jakiej dotychczas funkcjonowały, będzie niemożliwy bez systemowego wsparcia ze strony państwa” – uważają przedstawiciele polskich festiwali, którzy we wtorek (19 maja) wystosowali list otwarty do rządu.

Wśród autorów listu, który podpisało do środy ponad 50 organizatorów, są przedstawiciele m.in. Conrad Festival w Krakowie i Rawa Blues Festival w Katowicach. Przekonują oni, że z powodu przedłużającej się niepewności ich sytuacja jest dramatyczna. O wsparcie proszą nie tylko resort kultury, lecz także ministerstwa finansów, rozwoju i spraw zagranicznych.

„Sytuacja pandemiczna zatrzymała niemal wszystkie sektory gospodarki kreatywnej, w tym działalność instytucji kultury i przemysłów czasu wolnego. Z całą mocą uderzyła również w sektor festiwalowy” – czytamy dalej w liście.

Przedstawiciele branży zauważają, że w Polsce świadomość siły ekonomicznej i społecznej festiwali jest znikoma. „Nie ulega wątpliwości, że ich wpływ na ekonomię jest kolosalny. Przykładowo krakowskie festiwale generują łącznie impakt na poziomie ok. 500 milionów PLN rocznie i zatrudnienie na poziomie ok. 4 tysięcy miejsc pracy”.

Autorzy listu postulują m.in. o ujęcie festiwali w kolejnym etapie „odmrażania” gospodarki przy zachowaniu określonego reżimu sanitarnego, utworzenie funduszu dopłat i pożyczek, a także wprowadzenie ulg podatkowych na zakup dóbr kultury dla wszystkich konsumentów. Treść całego dokumentu dostępna jest TUTAJ

Rzeszów miastem festiwalowym

Pod listem podpisali się także Jan Nowara i Jadwiga Skowron, organizatorzy festiwali takich jak Międzynarodowy Festiwal Sztuk TRANS/MISJE, Międzynarodowy Festiwal TRANS/MISJE – Wschód Sztuki, Rzeszowskie Spotkania Teatralne/FESTIWAL NOWEGO TEATRU, Rzeszowskie Spotkania Karnawałowe.

– Cała moja zawodowa droga związana jest z festiwalami. Organizowałem festiwale teatralne w Opolu i Kaliszu. W Rzeszowie odpowiadam za cztery. Rozumiem więc, z jakimi problemami zmaga się branża. Rozumiem, dlaczego chce dowieść swojej ważności – wyjaśnia Jan Nowara, dyrektor Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie.

Festiwale, czy muzyczne, czy teatralne, to ogromne pieniądze. Ważniejsza jest jednak ich wartość kulturalna i społeczna. – One integrują artystów z publicznością. To miejsca spotkań i wymian myśli, budują wrażliwość. Jestem głęboko przekonany, że są dumą lokalnych społeczności – twierdzi Nowara.

TRANS/MISJE – Wschód Sztuki otrzymały dotacje zarówno od Ministerstwa Kultury, jak i marszałka podkarpackiego i prezydenta Rzeszowa. – Mamy wielkie szczęście. Trudno programować festiwale bez pewności wsparcia. To naprawdę wielki problem. Większość organizatorów planuje bez gwarancji, że edycja się odbędzie – ubolewa dyrektor „Siemaszki”. – W tym przypadku zmiany są absolutnie potrzebne – uważa. 

Rzeszów jako miejsce, w którym odbywa się kilkanaście festiwali rocznie, rozumie potrzeby branży festiwalowej. – Chcemy, by fenomen festiwalowy, bo bez wątpienia jest to fenomen, zyskał uznanie rządu, a co za tym idzie: wsparcie finansowe. Potrzebne są zmiany, choćby podatkowe. Inaczej festiwale skazane będą na pożarcie – obawia się Jan Nowara.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Dyrektor rzeszowskiego teatru zwraca uwagę, że na początku stulecia instytucje kultury ochoczo wspierały duże zakłady przemysłowe. – Mecenasów było znacznie więcej niż dzisiaj, a ich wkład finansowy był znaczący. Budowali w ten sposób wizerunek. Byli postrzegani jako lokalni patrioci. Bez nich możemy liczyć tylko na publiczne pieniądze.

Sieć to za mało

Mimo trudnej sytuacji dyrektor Jan Nowara cieszy się, że Teatr im. W. Siemaszkowej nie przestał pracować. – Myślę, że udało nam się uniknąć tego, co najgorsze, czyli pustki nicnierobienia, która ciążyłaby artystom.

Dzięki porozumieniu z Urzędem Marszałkowskim i Kuratorium Oświaty „Siemaszka” stworzyła program dla dzieci i młodzieży z Podkarpacia. – Organizujemy warsztaty teatralne online, które prowadzą nasi aktorzy. Efekty tej pracy zobaczymy po „odmrożeniu” teatru, na scenie – tłumaczy Jadwiga Skowron, pełnomocnik dyrektora.

A to nie wszystko, rzeszowski teatr urządza konkurs recytatorski dla dzieci i udostępnia w sieci swoje spektakle. – Teatr „żyje”. Aktorzy działają w sieci. W sobotę transmitowaliśmy recital, który obejrzało w sumie 12 tys. widzów. Właśnie rusza cykl opowieści o naszej wspaniałej patronce, Wandzie Siemaszkowej. Jesteśmy zadowoleni, choć oczywiście brakuje nam publiczności – mówi Jagoda Skowron.

Teatr w plenerze, a we wrześniu na Litwę

„Siemaszka” nie rezygnuje z planów festiwalowych. – Na TRANS/MISJE: Wschód Sztuki, które mają odbyć się w ostatni weekend sierpnia, zaprosiliśmy teatry z Gruzji, Ukrainy i Rumunii. Tylko co z otwarciem granic? Czy latem obostrzenia zostaną rozluźnione? – zastanawia się Jan Nowara.

Mimo wątpliwości rzeszowski teatr przygotowuje spektakle, które chce wystawić premierowo podczas festiwalu.

– W połowie lipca zamierzamy zacząć próby do komedii „Wesołe kumoszki” w reżyserii Pawła Aignera, który zrobił „Zemstę” w Masce. Ale zanim przejdziemy do festiwalu, zagramy odsuniętą premierę „Iwony, księżniczki Burgundy”. Być może na scenie plenerowej na dziedzińcu teatru. Myślimy też o tym, by scenę plenerową podtrzymać całe lato – zapowiada Nowara.

Między 17 a 18 września „Siemaszka” ma uczestniczyć w „wędrującym” festiwalu TRANS/MISJE, którego tegoroczna edycja należy do Wilna i Trok. – Wierzymy w ten festiwal. Litwa już w maju przywróci życie teatralne. Tamtejszy rząd zezwolił na spektakle z małą publicznością – przypomina Jagoda Skowron.

– Zdradzę, że na Litwę wybierzemy się z bardzo bogatym repertuarem. Pokażemy Szekspira, zaprezentujemy wieczór piosenek miłosnych w wykonaniu Dagny Mikoś i Marioli Łabno-Flaumenhafte, a także recital pieśni żydowskich Małgorzaty Pruchnik-Chołki. Towarzyszyć nam będą Arek Berkowicz Trio, Muzeum Okręgowe z wystawą Edwarda Janusza „Dawny Rzeszów” oraz biennale plakatu teatralnego  – zapowiada Skowron.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama