Zarzut zniszczenia mienia policja przedstawiła 41-letniemu mieszkańcowi Rzeszowa, który w poniedziałek w nocy uderzył w autobusie pasażerkę MPK, a potem wybił szybę w pojeździe.

– Po tym, gdy mężczyzna wytrzeźwiał, policjanci przedstawili mu zarzut dotyczący zniszczenia mienia. Straty po wybiciu szyby zostały oszacowane na ponad 2 tysiące złotych. Mężczyzna przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia – mówi Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik podkarpackiej policji.

W przypadku uderzenia kobiety, policja czeka na opinie biegłych lekarzy, którzy mają się wypowiedzieć na temat obrażeń 27-letniej pasażerki MPK.

– Do sformułowania zarzutu naruszenia nietykalności cielesnej nie wystarczy obdukcja. Musimy wiedzieć nie tylko, jakie są to obrażenia, ale czy są „poniżej czy powyżej dni siedmiu” – tłumaczy Tabasz-Rygiel.

41-letni Marek Z., mieszkaniec Rzeszowa, w chwili zdarzenia, do którego doszło w poniedziałek w nocy w Rzeszowie, miał 1,2 promila alkoholu w organizmie.

To czyn chuligański

Z naszych informacji wynika, że policja zwróciła się także do prokuratury, by ta postępowanie dotyczące naruszenia nietykalności cielesnej kobiety objęła ściganiem z urzędu.

– Takie przestępstwo jest ścigane z oskarżenia prywatnego, ale prokuratura może się do tego włączyć. Naszym zdaniem powinna, bo uważamy, że mamy do czynienia ze zdarzeniem o charakterze chuligańskim – mówi Konrad Wolak, wiceszef rzeszowskiej policji.

Przypomnijmy: Marek Z. zaatakował 27-letnią kobietę w autobusie MPK linii nr 14 w poniedziałek po godz. 23:30. Nie spodobało mu się, że pasażerka głośno rozmawiała przez telefon komórkowy i uderzył ją w twarz. Żaden z pasażerów nie zareagował.

Gdy kierowca poprosił dyspozytora MPK o przyjazd policji, mieszkaniec Rzeszowa wybił szybę w autobusie i próbował uciec. Znów musiał zareagować kierowca, który obezwładnił 41-latka z pomocą jednego z pasażerów. Więcej o zdarzeniu pisaliśmy TUTAJ.

„Zwolnię was”

Jak udało nam się dowiedzieć, Marek Z. podczas przesłuchania na policji przyznał, że przeszkadzało mu, że kobieta, którą uderzył, głośno rozmawiała przez telefon.

– Mężczyzna jest nam znany. Był wcześniej notowany za fałszowanie recept. Po zatrzymaniu groził naszym policjantom, że ich zwolni z pracy, chwalił się znajomościami w Komendzie Głównej Policji. Mężczyzna jest bezrobotnym, ma wyższe wykształcenie, skończył filozofię, podobno wcześniej był pracownikiem naukowym, ale nigdzie nie ma tego udokumentowanego – mówią nam policjanci.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama