11. Strajk Kobiet. Policjanci zatrzymali Dariusza Bobaka z Obywateli RP [FOTO]

Reklama

Około 50 osób wzięło udział w środowym strajku kobiet w Rzeszowie przed podkarpacką siedzibą PiS. Protest zakończył się zatrzymaniem Dariusza Bobaka. 

 

Strajk przed siedzibą PiS na ulicy Hetmańskiej rozpoczął się tuż po godz. 18:00. Podobnie jak poprzednie protesty przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego, do udziału w nich zachęcali Manifa Rzeszów i Uwaga, Tu Obywatele.

Policja podaje, że w manifestacji brało udział ok. 30 osób, organizatorzy twierdzą, że było ok. 50. 

„Nie” dla państwa opresyjnego

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Jedenasta odsłona rzeszowskiego strajku kobiet miała również wesprzeć uczestników strajku, który w minioną sobotę odbył się w Warszawie z okazji 102. rocznicy nadania kobietom praw wyborczych. Policja rozbijała tam pokojowe demonstracje, używała gazu.

– Po „Czarnych Protestach” w 2016 roku nasz „kochany” rząd niczego się nie nauczył. Trzeba mu przypomnieć, że jesteśmy tutaj, nie pozwolimy na to, żeby żyć w państwie opresyjnym – mówiła do uczestników protestu Agnieszka Itner z podkarpackiej Lewicy. 

Krytykowała rząd PiS, że niewiele robi, by chronić kobiety i dzieci przed przemocą domową, a na dodatek zamierza wypowiedzieć antyprzemocową konwencję stambulską. – Państwo nas – kobiety i dzieci – ma w dupie – mówiła dobitnie Itner.

Ostrzegała, że rząd PiS szykuje Polakom polexit, woli się bratać z premierem Węgier Viktorem Orbanem niż np. przyjmować oferowaną pomoc Niemiec do walki COVID-19. 

Nic nie zwiastowało, że policjanci, którzy zabezpieczali manifestację, będą używali siły. Podobnie jak na poprzednich protestach puszczali z głośników komunikaty, że protest jest nielegalny i z powodu pandemii obowiązuje zakaz gromadzenia się powyżej 5 osób. 

Organizatorzy na te policyjne ostrzeżenia odpowiadali. – Manifestacja jest legalna. Konstytucja nam to gwarantuje. Obecnie nie ma stanu wyjątkowego. Jesteśmy na spontanicznym, legalnym zgromadzeniu – mówiła przez megafon Agnieszka Itner. 

Silne państwo PiS, czyli jakie? 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Uczestnicy protestu skandowali hasła: „Solidarność naszą bronią”, „Mamy prawo protestować”, „Myślę, czuję, decyduję”.

Policjanci wciąż powtarzali swoje komunikaty. Dariusz Bobak z Obywateli RP wyciągnął broszurki z wyrokami z polskich sądów, które aż w 96 procentach umarzały sprawy wobec aktywistów uczestniczących w strajkach kobiet, a ciąganych po sądach przez policję. 

– Panowe policjanci i panie policjantki, mylicie się w 96 procentach. Doszkolcie się, nie traćcie sił, ani publicznych pieniędzy na prześladowanie obywateli, którzy robią to, do czego mają prawo. Zajmijcie się skurwysynami u władzy, którzy kradną pieniądze, chcą torturować kobiety i uważają, że mają prawo decydować o naszym życiu – mówił.

Dariusz Bobak przypomniał, że PiS w 2015 roku doszedł do władzy pod hasłem „Silne państwo”. Wielu znajomych Bobaka dało się na to nabrać, zagłosowali na PiS. – Wiecie na czym polega silne państwo PiS? Że jest silne przemocą, a nie obywatelami – podkreślał. 

Bobak apelował do uczestników protestu, by nie dali się zastraszyć. – Musimy być wytrwali, w końcu osiągniemy to, co chcemy. Niech ta pieprzona władza wie, że my się jej nie boimy. Że jesteśmy świadomi swoich praw – zaznaczał Dariusz Bobak. 

Sumienia policjantów 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

W trakcie protestu przeszedł na drugą stronę ulicę, gdzie byli policjanci i wręczał im broszurki z wyrokami sądów, które uniewinniały uczestników strajków kobiet. – Nie wprowadzajcie w błąd obywateli, że protest jest nielegalny – prosił. 

– To oceni sąd, jeżeli będziemy kierować sprawę do sądu. My działamy w ramach prawa – odpowiadał jeden z funkcjonariuszy w radiowozie. – Nie, panowie – ripostował Dariusz Bobak. – Wy działacie na rozkaz swoich przełożonych – mówił. 

Kolejni policjanci nie chcieli przyjmować broszurek i Bobaka odsyłali do… rzecznika komendy policji. Byli zdziwieni krytyką pod swoim adresem, bo wobec uczestników protestu nie podejmowali wtedy żadnych interwencji. 

– Każdy z was we własnym sumieniu powinien podjąć decyzję, czy będzie wykonywał rozkazy sprzeczne z prawem. Ta władza się skończy. Wszyscy z was też będą rozliczani. Wiecie, jak działa ustawa o byłych policjantach służących w PRL. Kto wie, czy następnej władzy nie przyjdzie do głowy też coś takiego zrobić z wami – mówił Bobak. 

Legitymowanie na podstawie? 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Po niespełna godzinie, gdy strajk dobiegał końca, do Agnieszki Itner, Dariusza Bobaka i Julity Widak z Młodych Demokratów podeszli policjanci. Całą trójkę postanowili wylegitymować. – Na jakiej podstawie? – pytał Bobak. 

– Uczestnictwo w proteście jest nielegalne – tłumaczył jeden z policjantów. I od Dariusza Bobaka zażądał dowodu tożsamości. Bobak odpowiedział, że dowodu nie pokaże dopóki nie pozna faktycznej podstawy legitymowania.  

– Uczestnictwo w zgromadzeniu nie jest zabronione. Rozporządzenie jest niezgodne z Konstytucją – mówił Dariusz Bobak. – Jeżeli nie pokaże pan dokumentu, pójdzie pan z nami – zagroził funkcjonariusz. – Wszystkie zgromadzenia powyżej 5 osób są zakazane – dodał. 

– Nie ma przepisu, który zabrania udziału w zgromadzeniach. Takie legitymowania można zaskarżyć – nie dawał za wygraną Bobak. – Proszę się skarżyć, ma pan takie prawo – wzruszył ramionami policjant. 

 

Zapraszamy do radiowozu 

Po raz kolejny zażądał od Bobaka dowodu tożsamości, a jeśli nie chce go dać, to może ustnie podać swoje dane. Policjant zagroził, że jeżeli zostanie wprowadzony w błąd, to Bobak zostanie ukarany grzywną. Bobak nie ustępował, pytał znów o podstawy prawne. 

– To nie ma sensu. Podejdziemy z panem do radiowozu – mówili między sobą policjanci. – Nie mam ochoty iść – nie ustępował Dariusz Bobak.

– Użyjemy środków przymusu bezpośredniego, zostanie pan zatrzymany, doprowadzony do jednostki, tam ustalimy pana tożsamość, pobierzemy odciski palców – zapowiedzieli policjanci. Bobak wolał… notować nazwiska funkcjonariuszy i numery ich legitymacji. 

Do widzenia, panowie… 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

W pewnym momencie policjantowi, który wobec Dariusza Bobaka prowadził czynności, zadzwonił telefon komórkowy. Po chwili wydawało się, że cała interwencja rozejdzie się po kościach. – To do widzenia, panowie – Bobak pożegnał się z funkcjonariuszami. 

Wtedy policjanci odwrócili się, otoczyli go i nie pozwolili mu odejść dopóki nie pokaże swojego dowodu osobistego. Ale Dariusz Bobak był nieustępliwy. Nie chciał się dać wylegitymować, nie znając podstawy, po czym sobie usiadł. 

Policjanci chyba tylko na to czekali, bo kilku z nich energicznie podniosło go za ręce i na nogi, zapakowali go do radiowozu, skuli kajdankami i zawieźli do komendy miejskiej przy ulicy Jagiellońskiej. „Panie Bobak, niech pan pokaże ten dowód, będzie szybciej” – mówili.

– Po czynnościach zostanie skierowany wniosek o ukaranie 46-letniego mieszkańca Rzeszowa – zapowiada Anna Klee-Bylica z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. 

Bobak: bezprawny zarzut 

46-letni mieszkaniec Rzeszowa to Dariusz Bobak. W komendzie spędził 2,5 godziny. – Przeszukano mnie, mimo że na zewnątrz czekał mój adwokat, to nie wpuszczono go, nie mogłem też wykonać telefonu do najbliższej osoby – mówił nam Bobak, gdy był już w domu.

Nie podpisał żadnych protokołów, oprócz protokołu z badania stanu trzeźwości i przysługujących mu prawach. – Złożyłem zastrzeżenia do zatrzymania mnie, bo zarzut udziału w nielegalnym zgromadzeniu jest bezprawny – uważa Dariusz Bobak.

Jednemu z policjantowi w komendzie zwrócił też uwagę, że nie miał założonej maseczki. 

 

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama