Masywny krwotok skutkujący wstrząsem doprowadził do śmierci 45-letniego Jana D. z podjarosławskiego Pruchnika, który został zaatakowany nożem.
W czwartek późnym popołudniem Prokuratura Rejonowa w Jarosławiu otrzymała wstępne wyniki sekcji zwłok Jana D.
– Sekcja wykazała, że przyczyną zgonu był masywny krwotok, który doprowadził do wstrząsu. W okolicach lewego ramienia 45-latka ujawniono około 12-centymetrową ranę kłutą – mówi nam Agnieszka Kaczorowska, szefowa jarosławskiej prokuratury.
Do śmierci Jana D. doszło po spotkaniu towarzyskim w domu mężczyzny w Pruchniku pod Jarosławiem – w środę, 19 czerwca. Policja o zdarzeniu została poinformowana po godz. 16:00. Wezwano także karetkę pogotowia.
Gdy ratownicy przyjechali na miejsce, zobaczyli 38-letnią Ewę M., partnerkę ofiary, jak próbuje zatrzymać krwotok. Niestety, Jan D. nie przeżył. Policjanci zatrzymali kobietę, która jest podejrzewana o doprowadzenie do śmierci swojego partnera.
Prawdopodobnie to ona zadała mu śmiertelny cios nożem kuchennym w okolice obojczyka. Ostrze noża dotarło do prawego płata płuca. – Gdyby kobieta nie wyciągnęła noża, mężczyzna mógłby przeżyć – ocenili medycy.
Ewa M. była pijana, trzeźwieje w policyjnym areszcie w komendzie w Przemyślu. Ma być przesłuchana w piątek. W czwartek został zwolniony zatrzymany jeszcze w środę do sprawy 19-latek, który był w domu w trakcie spotkania towarzyskiego.
– 19-latka przesłuchano jako świadka – mówi prokurator Kaczorowska.
W czwartek wieczorem i w kolejnych dniach policjanci mają przesłuchiwać kolejne osoby, które uczestniczyły w imprezie, ale nie wiadomo, czy były świadkami dramatu. Nieoficjalnie wiemy, że w domu Jana D. i Ewy M. było od czterech do sześciu osób.
Tło zdarzenia też nie jest jeszcze znane. Śledczy zabezpieczają również monitoring. – Śledztwo wszczęliśmy pod kątem spowodowania ciężkich obrażeń skutkujących zgonem mężczyzny – dodaje Agnieszka Kaczorowska.
Jan D. i Ewa M. byli znani z tego, że w ich domu regularnie odbywały się libacje. Oboje mieli kilkoro dzieci, które sąd im odebrał. Dzieci przebywają w domach dziecka. – To patologiczna rodzina – słyszymy od śledczych.
(RzN)
redakcja@rzeszow-news.pl