Awantura o pomnik Czynu Rewolucyjnego. A Bernardyni wciąż zwlekają

Aż trzy „pomnikowe” projekty uchwał, broniące pomnik Czynu Rewolucyjnego przed wyburzeniem, będą omawiane na najbliższej sesji Rady Miasta. Obrońcy „symbolu Rzeszowa” ścierają się z politycznymi awanturnikami. 

 

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

– Pomnik ma zostać – nie ma żadnych wątpliwości Tomasz Kamiński, radny Rozwoju Rzeszowa i wiceprzewodniczący Rady Miasta.

W środę z grupą swoich klubowych kolegów, społeczników i miejskich aktywistów przyszedł pod pomnik Czynu Rewolucyjnego. Tam Tomasz Kamiński zaprezentował projekt uchwały, który ma być głosowany na najbliższej sesji Rady Miasta – we wtorek, 25 kwietnia. 

Rada wspiera prezydenta

Projekt jest ogólnikowy, ma wyznaczać „kierunki działania prezydenta Rzeszowa”, by ten doprowadził do przejęcia przez miasto „symbolu Rzeszowa” – symbolu, który od 2006 roku jest w rękach klasztoru oo. Bernardynów. Zakon dostał go od miasta za „złotówkę”. 

Zakonnicy są pod presją. Część polityków PiS w sejmiku podkarpackim szepcze im do ucha, by pomnik wyburzyli, bo symbolizuje symbol czasów komunistycznych. W tym duchu mówią też władze województwa, w którym rządzi PiS. 

Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek, jego polityczne zaplecze o wyburzaniu pomnika nie chcą słyszeć. Chcą go odzyskać i odnowić. Bo trzeba. Płaskorzeźby zżera rdza, od stycznia pomnik szpeci ogrodzenie. Zakonnicy mają w tym miesiącu podjąć swoją decyzję.

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

#PomnikMaZostać

O projekcie uchwały autorstwa Rozwoju Rzeszowa pisaliśmy kilka dni temu. Swój projekt przygotowała także Koalicja Obywatelska, która również wspiera politykę Konrada Fijołka. Sam prezydent również przygotował na sesję własny projekt.

Wymowa każdego jest identyczna – pomnik ma wrócić do miasta, miasto ma o niego dbać. Bernardyni tego kompletnie nie robią. Wokół pomnika jest pełno ptasich odchodów, już dawno pomnik przestał być miejscem spotkań mieszkańców, ale budzi sentyment. 

Gdy w internecie trwa zbiórka podpisów pod hasłem #PomnikMaZostać, uaktywniają się polityczni happenerzy, którzy nazywają siebie… dziennikarzami. Tak jak np. Marcin Maruszak, redaktor naczelny niszowego magazynu „Tajna Historia Rzeszowa”. 

Zemsta na pomniku

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Maruszak w środę przyszedł posłuchać przeciwników wyburzania pomnika, sam chętnie wjechałby buldożerem na rondo Dmowskiego i zrównałby z ziemią zabytkowy obiekt, który formalnie zabytkiem jednak nie jest. Ale pomnik nie daje spać awanturnikom. 

Maruszak awanturował się także w środę. – Wie pani po co postawiono ten pomnik? Jaka jest jego ideologiczna wymowa? – krzyczał, gdy akurat głos zabierała Irena Paterek z Komitetu Obrony Demokracji i znana miejska aktywistka.

– Przeciwnicy pomnika mszczą się na martwym przedmiocie, na ludziach, którzy chcą zachowania tego monumentu. Obrzucają nas epitetami: „Komuchy”, „Zdrajcy”, „Zaprzańcy”, „Peerelowscy aparatczycy” – mówiła Paterek.

Symbol morderców

Maruszak próbował ją przekrzykiwać: – Pytaliście żołnierzy Armii Krajowej? Co powiecie rodzinom ofiar wszystkich zamordowanych, których morderców ten pomnik symbolizuje? Dlaczego władze miasta unikają tego tematu? – krzyczał Maruszak. 

Powoływał się na stanowiska żołnierzy AK, kombatantów, rodziny Żołnierzy Wyklętych, którzy chcą usunięcia pomnika. Bagatelizował argumenty, że na pomniku nie ma żadnych symboli komunistycznych i wymowa obiektu już jest inna niż kiedyś. 

Maruszak wyśmiał wyniki ankiet z 2017 roku. To wtedy Uniwersytet Rzeszowski zapytał mieszkańców, czy chcą pozostawienia pomnika. Większość chciała. – To były anonimowe ankiety – Maruszak podważał ich wiarygodność. 

Przypnie się do pomnika

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

W końcu dał sobie spokój i konferencję obrońców pomnika opuścił. – Jak będzie trzeba, to przypnę się do pomnika. Nic o nas bez nas – mówił z kolei Szymon Czechowicz z Nowej Generacji.  

W obronie pomnika stanął też Dawid Domański z podkarpackiego Stowarzyszenia Obrony Architektury Powojennej. – Wyburzenie pomnika zaprzepaściłoby 30 lat procesów społecznych, które doprowadziły do nadania pomnikowi nowych kontekstów – mówił. 

Za przykład podał herb Rzeszowa, który u szczytu pomnika zamontowano w 2002 roku z inicjatywy ówczesnego prezydenta miasta Andrzeja Szlachty, dziś posła PiS. – Kolejne kroki powinny pójść w tym kierunku – uważa Domański. Jego opinię możecie przeczytać TUTAJ.

Nie urządzajcie Rzeszowa

Tomasz Kamiński uważa, że spełnia się scenariusz, który przewidywał już w 2006 roku, gdy rada oddawała pomnik zakonnikom. – Że pomnik zostanie zdewastowany – mówił Kamiński. On i Konrad Fijołek byli jedynymi radnymi przeciwko przekazaniu pomnika klasztorowi. 

– Trzeba mu nadać godny wygląd – uważa dziś Tomasz Kamiński.

Radny Sławomir Gołąb apeluje do radnych PiS w sejmiku, by „nie urządzali Rzeszowa” skoro w nim nie mieszkają i przeczytali opinię diecezjalnego konserwatora zabytków w kurii rzeszowskiej ks. dr. Pawła Batorego, który także broni pomnika

– Wyburzenie pomnika będzie kosztowało kilkanaście milionów złotych. Czy publiczne pieniądze są po to, by zaspokoić złe emocje kilku osób z sejmiku? – pyta Sławomir Gołąb. – Zbierzemy 200 tys. podpisów, by pomnik pozostał – zapowiada radny Witold Walawender.

Uchwały formą nacisku

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Zagadką pozostaje, czy „pomnikowe” uchwały poprze PiS. W 2018 roku, w trakcie kampanii wyborczej, Wojciech Buczak, kandydat tej partii na prezydenta Rzeszowa, za wyburzaniem pomnika nie był, opowiadał się za tym, by nadać mu „nowe znaczenie”

– Nie będziemy uprzedzać tego, co zrobimy na sesji – mówi Marcin Fijołek, szef klubu PiS w Radzie Miasta. Fijołek uważa, że pomnik powinien zostać „zdekomunizowany”, zgodnie z ustawą, obowiązującą od 2016 r. – Dekomunizacja nie musi oznaczać wyburzenia – mówi. 

Marcin Fijołek ocenia, że „pomnikowe” projekty uchwał nie służą sprawie, a decyzja i tak spoczywa na Bernardynach. – Te uchwały tworzą atmosferę nacisku. Zakonnicy powinni podjąć niełatwą decyzję w spokoju – mówi szef klubu PiS.

Czego chce prezydent? 

Miasto jest przekonane, że „prawna” ochrona pomnika jest konieczna. Ma ją zapewnić projekt prezydenta. Zakłada on bowiem rozpoczęcie prac nad planem zagospodarowania przestrzennego dla 6-arowej działki, na której stoi pomnik.

– Działka ma być terenem ogólnodostępnym z elementem pomnika jako obiektu kultury współczesnej. Dziś na tej działce nie ma żadnego placu zagospodarowania przestrzennego – mówi Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa. 

Jeżeli rada przyjmie prezydencki projekt uchwały, miejskim planistom zostanie zlecone przygotowanie takiego planu. – To nie będzie plan przeciwko komukolwiek, tylko za ochroną pomnika – zapewnia Gernand. Tworzenie planu potrwa około siedmiu miesięcy. 

 

Zwrot też za „złotówkę”

Radni broniący pomnika twierdzą, że zakonnicy powinni oddać miastu pomnik i działkę za symboliczną „złotówkę”, tak jak klasztor przejął ziemię w 2006 roku. – To najsprawiedliwsze rozwiązanie – uważa Tomasz Kamiński. 

O pieniądze na odnowienie pomnika każe się na razie nie martwić. – Będziemy się martwić, jak pomnik przejmiemy – dodaje. W środę przeciwko wyburzaniu pomnika opowiedziała się także rzeszowska Nowa Lewica.

(ram)

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama