Zdjęcie: CBA
Reklama

Dwaj byli funkcjonariusze służb specjalnych z Rzeszowa zostali zatrzymani przez katowickie CBA. Mieli się powoływać m.in. na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych, załatwiać sprawy urzędowe za łapówki.

– Proceder trwał latami – twierdzi Temistokles Brodawski z Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Zatrzymani we wtorek to Janusz W., były dyrektor rzeszowskiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa, oraz Maciej D., były już funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz rzeszowskiej delegatury CBA.

Janusz W. w Prokuraturze Krajowej w Katowicach usłyszał siedem zarzutów o charakterze korupcyjnym.  – Z korupcyjnego procederu uczynił sobie stałe źródło dochodów – podało CBA.

Według prokuratury Janusz W. przez ponad 10 lat przyjmował korzyści majątkowe od kilku biznesmenów, m.in. z Podkarpacia. Chodzi o kwotę ponad 200 tys. zł.

– Powoływał się na znajomości w policji, w prokuraturach, sądach, służbach specjalnych, urzędach kontroli skarbowej, urzędach skarbowych. Byłemu dyrektorowi UOP zarzucamy również pranie brudnych pieniędzy. Utrudniał wykrycie pieniędzy pochodzących z przestępstwa poprzez wystawianie różnych faktur, które dokładanie sprawdzamy – mówi Rzeszów News Piotr Żak z katowickiej Prokuratury Krajowej. 

Chwalił się znajomościami

Kim są biznesmeni, którzy korumpowali Janusza W.? Tego prokuratura na razie nie ujawnia. – To światowi ludzie – słyszymy w naszych nieoficjalnych źródłach w prokuraturze. 

Wiadomo, że wśród przedsiębiorców, którzy wręczali łapówki Januszowi W., miał być m.in. Marian D., prezes spółki paliwowej „Maante” z Leżajska. To główny bohater afery podkarpackiej, która wybuchła w 2014 r. Biznesmen za korumpowanie polityków i prokuratorów i funkcjonariuszy publicznych w styczniu 2017 r. został skazany na cztery lata bezwzględnego więzienia.  

Prokuratura twierdzi, że Janusz W. chwalił się również znajomościami w Państwowej Inspekcji Pracy, w rzeszowskim ZUS. Za pozytywne załatwienie sprawy prowadzonej przez te urzędu, były dyrektor UOP miał wziąć 5 tys. zł łapówki. 

Kolejne 5 tys. zł i obietnicę przyjęcia 100 tys. zł miało być za korzystne załatwienie postępowania upadłościowego jednej ze spółek na terenie Mielca. Janusz W. powoływał się na znajomości z szefem miejscowej policji i prezesem Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.  

W. jest też podejrzany o nakłanianie jednej osoby do składania fałszywych zeznań. 

W przypadku Macieja D. chodzi o powoływanie się przez niego na wpływy w zamian za korzyści majątkowe. Maciej D. już w 2007 roku został zwolniony ze służby w Biurze i zatrzymany przez CBA.

– Wówczas usłyszał zarzuty korupcyjne i trafił do aresztu. Został skazany prawomocnym wyrokiem – przypomina Temistokles Brodawski.

– Zarzuty, jakie przedstawiliśmy Maciejowi D. dotyczą okresu, gdy przed pracą w CBA, był on zatrudniony w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. D. jest podejrzany o przyjmowanie łapówek od biznesmena. W tym przypadku mówimy o kwocie kilkunastu tysięcy złotych – dodaje Piotr Żak. 

Tym biznesmenem, który korumpował Macieja D., również był Marian D. 

Ciąg dalszy afery podkarpackiej

Janusz W. na wniosek prokuratury został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Wobec Macieja D. zastosowano zakaz opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu i 30 tys. zł poręczenia majątkowego. 

– Nie występowaliśmy do sądu o areszt dla Macieja D. z uwagi na jego postawę procesową – mówi oględnie prokurator Piotr Żak. To może oznaczać, że były agent ABW i CBA poszedł na współpracę ze śledczymi. Podczas przesłuchania przyznał się do winy. 

Janusz W. dyrektorem rzeszowskiej delegatury UOP (poprzednik ABW) był do 1997 r. W UOP-ie pracował od 1990 r., a wcześniej, od 1973 roku, w Wydziale II Kontrwywiadu SB w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Rzeszowie.  W UOP-ie początkowo był naczelnikiem Kontrwywiadu i Zastępcy Szefa ds. Operacyjnych, a następnie zastępcą Szefa ds. Operacyjnych. W ostatnim roku w UOP-ie Janusz W. był dyrektorem jej rzeszowskiej delegatury.

W lipcu 2014 r. W. był wśród kilkunastu osób, u których CBA dokonało przeszukań w ramach tzw. afery podkarpackiej z udziałem rzeszowskich prokuratorów, polityków i przedsiębiorców. Od kilku lat W. prowadził własną firmę. 

– Zatrzymanie Janusza W. i Macieja D. ma związek z aferą podkarpacką. To kolejne osoby, którym postawiliśmy zarzuty w tym śledztwie. Grozi im do ośmiu lat więzienia – dowiadujemy się w prokuraturze.

Współtwórca CBA znów zatrzymany

Maciej D. był bardzo ważną postacią w CBA, należał do jednych z założycieli Biura w 2006 r., był wicedyrektorem zarządu operacyjno-śledczego w centrali CBA. „Zośka” to komórka, która nadzoruje najważniejsze śledztwa.

Gdy pojawiły się pierwsze sygnały, że Maciej D. może brać łapówki od biznesmenów, ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński przeniósł D. na stanowisko naczelnika ds. współpracy międzynarodowej. Potem Maciej D. został przeniesiony, na własną prośbę, do rzeszowskiej delegatury CBA, gdzie był szeregowym funkcjonariuszem.

W 2009 roku „Rzeczpospolita” ujawniła, że D. został zatrzymany przez swoich dawnych kolegów. W prokuraturze przedstawiono mu cztery zarzuty: przyjęcia korzyści majątkowej, przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków oraz powoływania się na wpływy.

Prokuratura zarzuciła Maciejowi D., że przyjął co najmniej 18 tys. zł łapówki, laptop, telefon komórkowy od biznesmena, wynagrodzenie z tytułu fikcyjnej umowy z innym biznesmenem ws. doradztwa jego spółce. D. powoływał się na wpływy w Ministerstwie Skarbu i podjął się pośrednictwa w uzyskaniu pozytywnej sprzedaży 10 proc. spółki z Podkarpacia produkującej silniki lotnicze. Za to Maciejowi D. sfinansowano wart 4 tys. zł pobyt nad Morzem Bałtyckim. 

Byli prokuratorzy w areszcie

– Nie wykluczamy, że do afery podkarpackiej będą kolejne zatrzymania – zapowiada Piotr Żak.

W areszcie przebywają także Anna H., była szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie, oraz Zbigniew N., były szef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie i doradca ministrów sprawiedliwości w okresie rządów PO-PSL. Zarówno Anna H., jak i Zbigniew N. są również podejrzani o korupcję. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama