Wpadł mi dzisiaj w ręce insert dołączony do jednej z lokalnych gazet. Jest to list pod tytułem „Stop dyktaturze mniejszości”, podpisany przez Prezesa Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny. Od razu przypomniał mi się ks. Oko i straszenie potworem gender. Autorzy tego listu tym razem straszą „wprowadzeniem dyktatury mniejszości, która za publiczne pieniądze i przy pomocy organów państwa będzie tropić i zwalczać swoich przeciwników oraz promować swoje zachowania seksualne, a także szykanować tych, którzy chcieliby bronić rodzin i ich praw”.
Jak można aż tak wypaczać rzeczywistość?
Faktycznie w projekcie jest mowa o „ekspresji płciowej” i „tożsamości płciowej”, ale zgodnie z uzasadnieniem „autorzy projektu rozumieją przez tożsamość płciową utrwalone, intensywnie odczuwane doświadczanie i przeżywanie własnej płciowości, która odpowiada lub nie płci metrykalnej, natomiast pod pojęciem ekspresji płciowej rozumieją sposób prezentowania się w społeczeństwie poprzez akcesoria kulturowe, tradycyjnie kojarzone z płcią, zarówno poprzez narzędzia materialne (ubiór itp.), jak niematerialne (np. sposób poruszania się, język). Tak więc nie ma tu mowy o, jak twierdzą autorzy listu, „publicznym epatowaniu perwersyjnymi zachowaniami seksualnymi, co ma być szczególnie chronione przez prawo”.
Czyżby znowu ktoś czegoś nie doczytał, czy też jest to celowe wprowadzanie ludzi w błąd, bo przecież przestraszonym tłumem łatwiej jest sterować? Czy organizacja mająca w nazwie „wspieranie inicjatyw dla życia i rodziny” obrała sobie za cel promowanie dyskryminacji i nienawiści? Nie mogę pojąć w jakim stopniu ustawa w tym kształcie miałaby zaszkodzić mojej rodzinie i mojemu dziecku? Czy takie podsycanie nietolerancji to na pewno dobre środowisko do wychowywania dzieci?Nie doprowadzajmy tej dyskusji po raz kolejny do absurdu. Przecież stosowanie zasady równego traktowania i przeciwdziałanie dyskryminacji to jeden z podstawowych warunków normalnego rozwoju cywilizowanych społeczeństw.