– Nie dajcie sobie wmówić, że dobro jest męczące, że wysiłek na rzecz innego człowieka na dłuższą metę nie ma sensu – mówił we wtorek do studentów Uniwersytetu Rzeszowskiego Donald Tusk, szef Platformy Obywatelskiej.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Spotkanie Donalda Tuska ze studentami UR było częścią jego dwudniowej wizyty na Podkarpaciu. W poniedziałek były premier i szef Rady Europejskiej spotkał się z rolnikami w Korczynie i mieszkańcami Krosna. We wtorek Tusk przyjechał do Rzeszowa na zaproszenie uniwersyteckich kół naukowych związanych z prawem konstytucyjnym i prawami człowieka.
Tematem spotkania na UR była wojna na Ukrainie, na którą 24 lutego barbarzyńsko napadła Rosja. Uniwersytecka aula pękała w szwach. – Jestem nawet lekko zaskoczony – mówił na wstępie Tusk. Na spotkanie przyszło kilkaset osób. Tusk żartował, że prawa konstytucyjnego i praw człowieka od pewnego czasu w Polsce musi „szukać pod ziemią”.
Organizatorzy spotkania z liderem PO zabronili nagrywania jego wystąpienia, czym sam Tusk był zdziwiony, bo jego wykład na żywo transmitowano w mediach społecznościowych Platformy. – Pegasus [program szpiegowski – przyp. red.] na pewno coś tam nagra, ale nie mamy specjalnie nic do ukrycia – żartował były premier.
Całe stada czarnuch łabędzi
Potem przeszedł już do tego, co się dzieje na Ukrainie i jakie mogą być skutki wojny za naszą wschodnią granicą dla cywilizowanego świata. Tusk zastrzegał, że przewidywanie przyszłości w obecnych warunkach jest niezwykle trudne. Mówił, że jeszcze trzy lata temu nikt by nie pomyślał, że świat będzie zmagał się z pandemią, a teraz z wojną.
– To zdarzenia, których nie powstydziłby się Nassim Taleb w swojej książce „Czarny łabędź” – porównywał Donald Tusk.
„Czarny łabędź” mówi o tym, że o losach świata nie decydują trendy, a niespodziewane zdarzenia. – Ostatnie trzy lata to dokładne potwierdzenie, a nawet pewna hiperbola tej tezy, że to nie jest jeden czarny łabędź, który przewrócił nam życie. To całe stada czarnych łabędzi fruwają, zmieniają nam rzeczywistość z dnia na dzień – mówił Tusk.
Wspomniał, że przed przyjazdem na Uniwersytet Rzeszowski we wtorek rano spotkał się z prezydentem Rzeszowa Konradem Fijołkiem, od którego usłyszał, że Rzeszów od początku wojny przyjął już ponad 100 tys. ukraińskich uchodźców. – W prawie 200-tysięcznym mieście. To pokazuje skalę zdarzeń, które nas wszystkich dotykają – mówił Donald Tusk.
Zwrócił uwagę na słowa Siergieja Ławrowa, rosyjskiego ministra spraw zagranicznych, który we wtorek stwierdził, że świat nie może lekceważyć zagrożenia nuklearnego. Zdaniem Tuska, takich słów nie można traktować wyłącznie jako propagandy. Od czasów pandemii i wojny, mamy prawo spodziewać się nawet najbardziej nieprawdopodobnych scenariuszy.
„Zimy front” w Europie
Donald Tusk wspomniał o dyskusjach politologów, którzy zastanawiają się, czy grozi nam wybuch trzeciej wojny światowej. Politolodzy stawiają tezę, że ta trzecia wojna już trwa, ale jest ona w „zimnej fazie”, a wielką konfrontację od pewnego czasu szykują nam USA i Chiny. Według Tuska, takie stwierdzenia są już nieaktualne.
– Mamy do czynienia z „gorącą fazą” wojny. Atak Rosji na Ukrainę w interpretacji samych Rosjan jest wojną Rosji z całym Zachodem – mówił szef PO. Podkreślał, że wojna, którą wywołali Rosjanie, jest nie tylko konfrontacją militarną, ale konfrontacją pomiędzy „dwoma światami, które różnią się praktycznie wszystkim”.
– Ta konfrontacja, ta linia, która przebiega dziś gdzieś w okolicach Ługańska, Mariupola, to także linia frontu pomiędzy zupełnie dwiema różnymi filozofiami w stosunku władzy do człowieka, modelu sprawowania władzy, używania narzędzi technologicznych w relacji władza-obywatel – uważa Donald Tusk.
Jego zdaniem „zimny front” wojny na Ukrainie jest widoczny w zachodniej Europie. Za przykład Tusk podał ostatnie wybory prezydenckie we Francji, które wygrał urzędujący prezydent Emmanuel Macron. Pokonał on przedstawicielkę nacjonalistów i proputinowską Marine Le Pen. „Zimny front”, według Tuska, to także wyjście Wielkiej Brytanii z UE.
– To była wielka akcja przygotowana przez Rosję. Ślady finansowania, aktywizowania środowisk proputinowskich były oczywiste od pierwszych dni kampanii referendalnej w Wielkiej Brytanii. Niemal tak spektakularne i widoczne jak wpływy Rosji w obu kampaniach prezydenckich Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych – mówił Donald Tusk.
Jego zdaniem, ślady aktywności rosyjskiej, często chińskiej, są do prześledzenia na wszystkich kontynentach, niemalże w każdym kraju na świecie. Tusk mówił, że takim regionem w Europie, gdzie w każdej chwili może wybuchnąć wojna, są Bałkany i trwający tam spór pomiędzy Bośnią, Serbią i północną Macedonią.
– Oni na co dzień obcują z tą konfrontacją wojenną – zwracał uwagę były premier, zapewniając, że nie mówi o tym, by budzić atmosferę grozy.
W naszym rękach
– Doświadczenie ukraińskie pokazuje nam, że nawet tak straszliwa agresja, tak bezwzględna, tak brutalna, jak agresja rosyjska, tak gigantyczna wydawałaby się dysproporcja potencjału finansowego i gospodarczego, nie wystarcza, żeby rozstrzygnąć wojnę, tak jak Rosjanie sądzili, w ciągu kilkudziesięciu godzin – mówił Donald Tusk.
Podkreślał, że doświadczenie ukraińskie powinno nam uświadamiać, że „ta stawka jest bardzo wysoka i ta wojna dzieje się w jakiś sensie wszędzie”. – Musimy sobie uświadomić skalę tej stawki, wyzwania, zagrożenia nie tylko fizycznego, ale zagrożenia dla świata naszych wartości – konstytucji jako idei, dla praw człowieka. To wszystko jest na szali.
– Ale ta wojna równocześnie nam pokazuje, że wszystko jest ciągle w naszych rękach – ocenił Donald Tusk. Zaznaczał, że Ukraina potrafiła się tak zorganizować, że jest w stanie stawiać opór Rosji na tyle skutecznie, że dzisiaj najpoważniejsze umysły i najpoważniejsi politycy świata zastanawiają się, jaki będzie ostateczny rezultat wojny na Ukrainie.
– Tej odsłony konfliktu globalnego, w jaki powoli wchodzimy – uważa Tusk. Jego zdaniem, Ukraina może wygrać tę wojnę, mimo że jest wielokrotnie mniejsza i militarnie słabsza od Rosji. – Ukraina pokazała, że jeśli ma się motywację, jeśli morale jest wysokie, jeśli jest się kulturowo młodszym i sprytniejszym, to można pokonać taką potęgę, jak Rosja.
Trump, Le Pen – katastrofa
Donald Tusk uważa, że Ukraina wygrała wojnę już dawno temu w przestrzeni komunikacyjnej, bo takie narzędzia jak Facebook, czy Twitter wcale nie muszą służyć do rosyjskiej propagandy, ale też pokazywać rosyjskie zbrodnie. – Mądre i z dobrą wolą używanie tych narzędzi może pomagać w walce dobra ze złem – mówił Tusk.
Lider PO nie ma wątpliwości, że dzisiaj, tak jak w czasie w drugiej wojny światowej, mamy do czynienia z „klarownym” podziałem na dobro i zło. Donald Tusk uważa, że nie zmienią tego „cała stada symetrystów w Polsce i na świecie”, którzy będą nam wmawiać, że czarne bywa szare, a białe do końca nie jest jasne, że racje są podzielone.
– Nie wierzcie w to, że prawda zawsze gdzieś leży po środku – apelował do studentów Tusk. I przywoływał słowa śp. Władysława Bartoszewskiego, który mówił, że „prawda leży tam, gdzie leży”. – My, stając po stronie Ukrainy, stajemy nie tylko po stronie własnego bezpieczeństwa i własnego interesu, ale po stronie dobra w walce ze złem – mówił Tusk.
W jego ocenie obecnie „trzeba twardo i jasno mówić, co jest dobre, a co jest złe”. Według Donalda Tuska, to były już prezydent USA Donald Trump „wprowadził świat i Polskę w konsekwencji do katastrofy”. – Prezydentura Le Pen byłaby katastrofą, byłaby złem. Brexit sam w sobie był złem, był na życzenie takich polityków jak Putin – uważa były premier.
Dobro i zło
Tusk stwierdził, że ci, którzy dezintegrują świat zachodni, „proponują zło w czystej postaci”. – Tak jak kiedyś po Auschwitz, nie można mieć wątpliwości, gdzie jest dobro, gdzie jest zło i po jakiej stronie mamy się angażować i czy mamy się angażować – kontynuował lider PO, stwierdzając, że naszym obowiązkiem także jest stawanie do tej konfrontacji.
– Znowu świat doszedł do takiego momentu, gdzie wszystko, co dla nas święte i ważne, jest zagrożone – świat oparty na wolności, szacunku dla człowieka, na respekcie dla słabszych ze strony silniejszych – mówił Tusk. – Świat, o którym marzyło moje pokolenie, w którym wy się wychowujecie, można uratować, sam się nie obroni – zwrócił się do studentów.
Zaznaczył, że Ukraina nie przetrwałaby nawet tygodnia, gdyby ludzie nie zdecydowaliby się „bronić tego świata, o którym też marzyli”. Zdaniem Donalda Tuska, Polacy muszą pamiętać o tym, by się przygotowywać do „zdarzeń nieprzewidywalnych”, a wojna na Ukrainie wymaga od nas „nadzwyczajnej odporności”, jaką demonstruje Ukraina.
– Elastyczności, nowoczesnego myślenia, sprytu przez możliwe duże „s”, zdolności do dostosowania się do zmieniających się warunków, politycznych, cywilizacyjnych, technologicznych – wskazywał Tusk. Jego zdaniem Rzeszów jest „kapitalnym miejscem”, w którym pokazano, że jak można skutecznie pomagać uchodźcom.
– Goszcząc 100 tys. uchodźców, Rzeszów nie wygląda jak miasto wojny. Widzę normalne, piękne miasto. Nic dramatycznego się nie stało, mimo dramatu tak oczywistego, jakim jest fala uchodźców, dramatu dla nich i dla nas. Sprostaliśmy wyzwaniu, jakie stawia przed nami ten nowoczesny świat. Potrafiliśmy to ogarnąć – uważa Donald Tusk.
Ludzki wymiar polityki
Stwierdził, paradoksalnie, że to dobrze, że „władza centralna za bardzo nie pomaga” w pomocy uchodźcom, bo „może dzięki temu nie przeszkadza”. Tusk na spotkaniach z samorządowcami w wielu polskich miastach słyszy od nich, że od strony rządu nie dostają pomocy na „zauważalną skalę”. – Ale jako wspólnota jakoś sobie poradziliśmy – podkreślił.
Według Tuska, Polacy zdali też egzamin z „nadzwyczajnej sprawczości”. Wspomniał, że jak był szefem Rady Europejskiej, rządy zachodniej Europy, mimo dużego zaangażowania finansowanego i organizacyjnego, nie poradziły sobie tak dobrze z falą uchodźców śródziemnomorskich, jak teraz Polska, a uchodźców z Ukrainy jest dużo więcej.
Donald Tusk uważa, że z „lekcji ukraińskiej (pomoc uchodźcom) uczymy się „pewnych zachowań na przyszłość”. – Wielkie zaangażowanie Polek i Polaków to jest też coś, co nas przygotowuje do następnych bardzo trudnych wyzwań. Serce we mnie rośnie jak patrzę, co się dzieje w Rzeszowie, Pabianicach, u mnie w Trójmieście, Warszawie… – mówił szef PO.
Tusk stwierdził, że pomoc uchodźcom pokazała, że „nagle polityka nabrała ludzkiego wymiaru” i pokazała ją jako zaangażowanie w sferę publiczną. – Polityka, która jest zbudowana na bardzo solidnym i etycznym fundamencie, że potrafi zmieniać i poprawiać świat, pomagać ludziom – mówił Donald Tusk.
O tych, którzy pomagają uchodźcom, powiedział, że „prowadzą politykę w najczystszej i najpiękniejszej postaci”. – Być może ta lekcja wojny, nie wiemy jak ona się zakończy, nas wszystkich nauczyła, że dobro nie musi być takie bezradne, że dobro nie musi znikać ze sfery publicznej, że dobro może wygrywać ze złem – uważa Tusk.
Młodzi, wytrzymajcie!
Jego zdaniem „lekcja ukraińska” może być, szczególnie dla młodych osób, „wielką dawką motywacji” do tego, że warto robić dobre rzeczy, bo „dobro wróci w bardzo konkretnym wymiarze – geopolitycznie, historycznie”. Według Donalda Tuska, pomoc ukraińskim uchodźcom będzie „wielkim kapitałem dla Polski na przyszłość”.
– My tę wojnę, jako Polacy, już wygrywamy. Możemy zbudować też wielki kapitał dotyczący bezpieczeństwa i naszej pozycji na świecie – uważa Tusk. Stwierdził, że Polska po raz drugi w powojennej historii, po 1945 roku, jest na ustach całego świata w sensie pozytywnym. Po raz pierwszy była, gdy stoczniowcy pomogli obalić komunizm.
– Teraz Polacy – wbrew liczbom, statystkom, wyobrażeniom – pokazali całemu światu najwyższy poziom etyki – podkreślał Donald Tusk. I dziękował wszystkim, którzy dołożyli cegiełkę pomocy uchodźcom. Do młodych Tusk apelował: – Wytrzymajcie w tym pozytywnym, nadzwyczajnym napięciu etycznym!
I prosił studentów: „Nie dajcie sobie wmówić, że dobro jest męczące, że wysiłek na rzecz innego człowieka to coś, co na dłuższą metę nie ma sensu. Sami odnajdziecie pokłady satysfakcji, ludzkiego szczęścia”. Na koniec Tusk stwierdził, że ma wśród kolegów i takich, którzy w życiu robili „dziwne rzeczy”, a dzisiaj jeżdżą z pomocą na Ukrainę.
– Cuda się zdarzają. Trwajcie w tym przeświadczeniu, że to ma sens jak najdłużej. To się wam opłaci indywidualnie i opłaci się Polsce, jako wspólnocie – podsumował były premier.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl