Nie uda się w tym miesiącu skończyć dwóch z trzech kładek rowerowych, które powstają w Rzeszowie. Jest problem ze ściągnięciem materiałów z Holandii.
Od końca ubiegłego roku w Rzeszowie, po wieloletnich problemach z przetargami, budowane są wreszcie obiecywane kładki rowerowe przy trzech rzeszowskich mostach: Lwowskim, Karpackim (zapora) i Narutowicza (tzw. tęczowy).
Jest dwóch wykonawców. Intop Tarnobrzeg buduje kładki przy moście „tęczowym” i zaporze, a Intop Warszawa przy moście Lwowskim. Na wszystkie trzy kładki miasto Rzeszów wyda ponad 11 mln zł, najdroższa jest przy zaporze, pochłonie ok. 4,39 mln zł.
Zwłoka holenderskiego dostawcy
Kładka przy moście Narutowicza będzie kosztowała ponad 3,8 mln zł, a przy Lwowskim ponad 2,8 mln zł. Budowa wszystkich trzech kładek miała się zakończyć do 30 czerwca br. Już wiadomo, że tak się nie stanie w przypadku dwóch: przy zaporze i moście „tęczowym”.
Termin zakończenia budowy kładki przy moście Lwowskim ma być zachowany. – W przypadku kładek przy zaporze i Narutowicza wykonawca zwrócił się z pismem o przedłużenie prac – potwierdza Artur Gernand z biura prasowego rzeszowskiego magistratu.
Intop ma opóźnienia w ściągnięciu paneli pomostu z materiałów kompozytowych, które mają być zastosowanie na kładce przy moście Narutowicza. Wykonawca sprowadza je z Holandii. I właśnie zagraniczny dostawca ma problem z dotrzymaniem terminu.
Argumentacja uzasadniona
Dlatego Intop poprosił miasto, by budowę kładki rowerowej przy moście „tęczowym” przedłużyć do 8 października br. W przypadku zapory problem jest podobny. Tam opóźniona jest dostawa przęseł, także z materiałów kompozytowych.
– One również sprowadzane są z zagranicy. Wykonawca tej kładki chce przedłużyć budowę do 11 września br. Argumentacja w obu przypadkach jest uzasadniona. Opóźnienia nie są z winy wykonawcy – dodaje Artur Gernand.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl