– Bojkot wyborów był naszym strategicznym błędem – mówi Elżbieta Łukacijewska, podkarpacka europosłanka Platformy Obywatelskiej.
Marcin Kobiałka: W piątek Małgorzata Kidawa-Błońska zrezygnowała ze startu w wyborach na prezydenta RP. Była pani w jej głównym sztabie wyborczym. Będzie pani w sztabie Rafała Trzaskowskiego?
Elżbieta Łukacijewska: – Raczej nie. Nowy kandydat, to nowy sztab. Nie docierały do mnie sygnały, by ktoś mnie chciał w sztabie Rafała Trzaskowskiego. To nie jest ważne, kto jest w sztabie. Ważne, żeby być zaangażowanym na maksa. Wybory prezydenckie, w odróżnieniu od parlamentarnych, w większym stopniu zależą od charakteru kandydata, jego umiejętności walki, debaty, emocji, niż od samego sztabu.
Zmiana kandydata Koalicji Obywatelskiej to dobry ruch?
– Tak. Byłam w gronie tych osób, które mówiły, że zmiana jest konieczna i nie dlatego, że Małgorzata Kidawa-Błońska była zła. To nie jest gra o Kidawę-Błońską, to jest gra o Polskę, by ponownie prezydentem naszego kraju nie został Andrzej Duda. Bojkot wyborów, który Gosia ogłosiła, a to była decyzja partii w mniejszym gronie, był strategicznym błędem.
Dlaczego?
– Ludzie tego nie zrozumieli. Nawet moja córka dziwiła się, że ogłaszamy bojkot, a cały czas powtarzaliśmy, że trzeba chodzić na wybory, brać udział w życiu publicznym, mieć na nie wpływ poprzez głosowanie. Jak ludzie zobaczyli, że kampania Koalicji Obywatelskiej nagle się zatrzymała, to swoją potrzebę poparcia przenieśli na innych kandydatów – Szymona Hołownię i Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Rafał Trzaskowski jest w stanie to zmienić?
– Nie mam wątpliwości, że tak, co widać po pierwszych sondażach. Jest już na drugim miejscu. Wyborcy powrócili do nas.
Dlaczego takiego scenariusza nie przewidziano już wcześniej?
– Gdy Małgorzata Kidawa-Błońska zostawała naszym kandydatem, nie mieliśmy w Polsce epidemii koronawirusa. Gosia jest idealnym kandydatem na normalne, spokojne czasy. Może jej start był próbą ratowania wizerunku Grzegorza Schetyny. Koronawirus zmienił wszystko. Na trudne czasy musi być zawodnik, który musi „dowalić” – silny w emocjach, być wyrazisty. Małgosia ma swój charakter, który trudno zmienić. Jest kulturalna, miła, troskliwa, nie wdaje się w pyskówki. Ale jak nie ma emocji, to brakuje wyrazistości.
Rafał Trzaskowski to ma?
– Nie mam żadnych wątpliwości, że tak. Współpracowałam z nim w Parlamencie Europejskim. Świetnie przygotowany merytorycznie, zna pięć języków obcych. W rozmowach na arenie europejskiej i międzynarodowej bez kompleksów, bez dystansu z jednoczesnym szacunkiem do drugiego człowieka. Przy nim można nabawić się kompleksów. To facet, z którym chce się przebywać, jest niezwykle mądry. Jego kampanie były wzorcowe. To, co robi, ma europejski, międzynarodowy sznyt.
Ta kampania jest jeszcze do wygrania?
– Tak. Jestem przekonana, że jak Rafał Trzaskowski zostanie prezydentem Polski, to reakcja świata będzie taka: WOW! Przewiduję, że jeżeli Andrzej Duda przegra, to będziemy mieli do czynienia ze „zjazdem” PiS. To będzie początek ich końca. Małgorzata Kidawa-Błońska sprawiła, że 10 maja nie doszło do wyborów. To sukces w sytuacji, gdy PiS chciało narażać miliony Polaków na niebezpieczeństwo zarażenia koronawirusem. Pokazaliśmy degrengoladę państwa PiS, choćby z produkcją kart wyborczych, nie wiadomo gdzie i za ile. Z Rafałem Trzaskowskim zaczynamy nowy rozdział. Idziemy po zwycięstwo.
Rozmawiał: MARCIN KOBIAŁKA
redakcja@rzeszow-news.pl