Zdjęcie: Pixabay
Reklama

– Koronawirus już nie jest zjawiskiem z telewizora, że gdzieś tam w dalekim świecie dzieje się tak, że chorują i umierają ludzie – pisze Łukasz Sikora w najnowszej „Emisji Weekendowej”

Drastyczne restrykcje dla mieszkańców, które wprowadziły już niektóre kraje, przypominają niemalże stan wojenny. Zakaz nieuzasadnionego wychodzenia z domu pod karą grzywny albo nawet więzienia (taki przepis wprowadziła Rumunia) to właściwie już norma. Z tym większym niepokojem obserwuję więc mnożące się przykłady łamania tychże rygorów, co dowodzi niestety, że głupota i nieodpowiedzialność mają się w tych ciężkich czasach całkiem dobrze.

Koronawirus już nie jest zjawiskiem z telewizora, że gdzieś tam w dalekim świecie dzieje się tak, że chorują i umierają ludzie. Zaraza jest wszędzie dookoła nas i nasza jedyna broń, to unikanie kontaktów z innymi i pozostanie w domu. Docierające z różnych stron wiadomości o tym, że tu i ówdzie pojawiają się „buntownicy” organizujący imprezy czy spotkania towarzyskie, powinny być ostrzeżeniem dla każdego z nas, aby dokładnie obserwować swoje otoczenie i uwrażliwić się na wszystko, co może stanowić potencjalne niebezpieczeństwo. Od tego zależy nasze zdrowie i życie.

Konsekwencje epidemii COVID-19 dla ekonomii i polityki, zarówno tej globalnej jak i na poziomie krajowym, są bardzo trudne do przewidzenia. Pewne jest w zasadzie tylko to, że świat nie będzie już taki jak dotąd, a skala i rozmiary kryzysu będą spektakularne. Nie mam jednak wątpliwości, że przetrwamy i że żadnego końca świata, co pewnie nie w smak różnej maści wizjonerom, nie będzie. Ale warto pamiętać, że zachowanie każdego z nas, nawet w tej niemal niewidocznej mikroskali, ma i będzie miało wpływ na rzeczy o wiele większe. Sami możemy bowiem dać dobry przykład, który będzie inspiracją dla innych.

Dlatego zostańmy w domach. Nie szwendajmy się na zewnątrz bez uzasadnionej potrzeby. Zachowujmy bezpieczną odległość od innych. Pamiętajmy o myciu rąk, niezbędnej higienie i dezynfekcji. Zadbajmy o kontakt z osobami starszymi. Niech seniorzy i seniorki wiedzą, że nie są zostawieni sami sobie.

A przy okazji dłuższego pobytu w przymusowym domowym areszcie, rozglądnijmy się wokół siebie. Jak uprzejmie informują miliony ludzi z całego świata, udało im się w końcu załatwić odkładane w nieskończoność sprawy, jak np. posprzątanie piwnicy czy strychu, remanent w garderobie, czy drobne domowe naprawy. Nie wspominając już o nadrobieniu zaległości czytelniczych, co polecam w szczególności. Książki są bardzo niedocenianym lekarstwem, ale mamy niepowtarzalną szansę, aby to zmienić.

Reklama