Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, apeluje do wszystkich parlamentarzystów i premier Ewy Kopacz o skuteczniejszą walkę z dopalaczami. Według Ferenca, obowiązujące w Polsce prawo wcale nie ukróciło procederu handlu „nowymi narkotykami”.

Rząd już w ubiegłym roku zapowiedział skuteczniejszą walkę z dopalaczami i na listę substancji zakazanych wpisał kolejnych 114 tzw. substancji zastępczych. Dopalacze mają być traktowane na równi z narkotykami i za ich produkcję grozi do 8 lat więzienia, a kary finansowe zaczynają się od 20 tys. zł, a kończą na 1 mln zł.

Ale według prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, planowane zmiany w prawie nie zapewnią skuteczniejszej walki z dopalaczami, bo ich producenci szybko potrafią wprowadzić do obrotu nowe substancje, których nie ma na liście zakazanych. Ferenc uważa, że zamknięta lista dopalaczy nie wyeliminuje ich ze sprzedaży.

51 osób zatruło się dopalaczami

Tadeusz Ferenc w liście do parlamentarzystów i premier Ewy Kopacz napisał, że wprowadzenie do obrotu dopalaczy się rozwija, a świadczą o tym alarmujące liczby osób, które po zażyciu dopalaczy trafiają na oddziały toksykologiczne. Tylko w samym Rzeszowie „nowymi narkotykami” zatruło się 51 osób. Ferenc uważa, że o rozwoju dopalaczowej branży świadczą też statystyki Izby Celnej i Państwowej Inspekcji Sanitarnej, które tylko w ostatnim kwartale ub. r. zabezpieczyły ok. 8 tys. dopalaczy.

Według prezydenta Rzeszowa, dopalacze nie powinny być nazywane w polskim prawie np. innymi „środkami zastępczymi”, bo prokuratura i policja mają problemy ze stawianiem zarzutów i ograniczają się do nakładania drakońskich kar finansowych, które w praktyce są niemożliwe do wyegzekwowania.

„Dzisiaj bowiem handlarze „nowych narkotyków”, wykorzystując chroniące ich prawo oraz stosując proste zabiegi w celu ukrycia rzeczywistego przeznaczenia swoich produktów, paraliżują cały system nadzoru, który obciążony koniecznością dotrzymania obowiązujących procedur administracyjnych oraz liczbą prowadzonych postępowań jest zupełnie niewydajny. W rezultacie nigdzie w skali całego kraju nie udało się w sposób skuteczny i trwały zamknąć sklepów z dopalaczami” – napisał w liście prezydent Ferenc.

Nie ma szans na skuteczną walkę

Twierdzi, że produkcją i handlem dopalaczami zajmują się zorganizowane grupy, a do walki z nimi nie są przystosowane instytucje państwowe. Rola sanepidu sprowadza się do żmudnych postępowań administracyjnych, które polegają m.in. na kontrolowaniu sklepów i nakładaniu wysokich kar pieniężnych, których i tak nie można wyegzekwować.

Dlaczego? Bo sklepy z dopalaczami mają bardzo dobrych prawników, którzy zasypują sądy administracyjne odwołaniami i zażaleniami. Do tego dochodzi bardzo szybkie powstawanie nowych spółek i zmiana ich nazw.

„Organy PIS [Państwowa Inspekcja Sanitarna – red.] nie mają szans na skuteczne działanie” – uważa Tadeusz Ferenc. Handel dopalaczami kwitnie w internecie, a właściciele skrytek pocztowych często zmieniają adresy.

Prezydent Rzeszowa uważa, że całkowitym zakazaniem wprowadzania do obrotu powinny być objęte wszystkie substancje psychoaktywne, pomimo, że na ich opakowania są informacje, że to np. „produkt kolekcjonerski” albo „produkt nie do spożycia”.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama