Koncerty Jamali i Atmasfery w sobotni wieczór na rzeszowskim Rynku udowodniły, że muzyka łączy wszystkie narody, niezależenie od tego, jaką mają historię.
Zdjęcia: Urszula Chrobak / Rzeszów News
Niezależnie, gdzie mieści się muzyczna scena Europejskiego Stadionu Kultury to zawsze gromadzi tłumy. Tak też się stało na rzeszowskim Rynku podczas sobotniego koncertu Jamali, zwyciężczyni 61. edycji Eurowizji i ukraińskiej Atmasfery, która zagrała jako support.
Najwierniej fani artystów przygotowali na koncert flagi Ukrainy, pokazując, że choć historia czasem dzieli narody, to muzyka, dzięki swojej uniwersalności, zawsze je połączy.
I tak też się stało w sobotni wieczór w Rzeszowie. Gdy Atmasfera weszła na rzeszowską scenę od razu przyciągnęła wzrok, ponieważ wokalistkami zespołu są dwie piękne siostry bliźniaczki: Kalindi i Yamuna, które nie tylko śpiewają, ale również grają na flecie i klawiszach.
Atmasfera: znajdźcie spokój
Nie mniej intrygujący był sam bębniarz – Timur, który gdy dostał w swoje ręce darbuka (bęben kielichowy używany głównie w muzyce Bliskiego Wschodu), to wstąpiła w niego taka energia, jak gdyby wypił co najmniej trzy mocne kawy.
Atmasfera niepowtarzalny klimat swoich występów zawdzięcza również zaangażowaniu muzyków w utwory grane na scenie. Widać było, że koncert sprawia im ogromną radość, podczas którego mogli oddać cząstkę siebie Rzeszowowi.
Muzyka Atmasfery wydawała się inspirowana dźwiękami natury. Uwagę przyciągała eteryczność wykonywanych utworów, tak hipnotyzująca, że nawet małe dzieci nie mogły od nich oderwać wzroku. Publiczność mocno oklaskiwała każdy utwór ukraińskiej grupy.
Specjalnie dla wszystkich miłośników muzyki Atmasfery, zespół zagrał również piosenkę egzystencjalną ze specjalną dedykacją dla rzeszowian.
– Bardzo dużo podróżujemy. Gdy się jedzie samochodem i patrzy przez okno, widzi się, jak szybko zmienia się obraz na zewnątrz, gdy to, co jest wewnątrz przez całą podróż jest takie same. Dlatego, życzę Wam dziś odnalezienia tego wewnętrznego spokoju w tym pędzącym szybko świecie – mówiła ze sceny jedna z wokalistek.
Gdy Atmasfera zakończyła swój występ, to oczywiście publiczność prosiła o bis, który Ukraińcy chętnie zagrali.
Jamala: wierzcie w marzenia
Potem przyszedł czas na Jamalę, a właściwie Susanę Dżamaładinową, krymską Tatarkę, który wygrała tegoroczny konkurs Eurowizji. Kilka godzin wcześniej Jamala spotkała się z fanami w klubie festiwalowym na rzeszowskich bulwarach.
– Po Eurowizji moje życie całkowicie się zmieniło. Chciałabym, żeby doba miała więcej godzin. Mam dużo koncertów. Po powrocie z Eurowizji, nie miała czasu dla siebie. Ale robię to, co lubię. Jestem z tego powodu szczęśliwa – mówiła 33-letnia wokalistka.
Gdy wieczorem wyszła na scenę Rynku, publiczność zaczęła krzyczeć z wrażenia, gdy usłyszała pierwsze dźwięki utworów ukraińskiej piosenkarki. I nic dziwnego, ponieważ Jamala na scenie wkroczyła pełna energii i z uśmiechem na twarzy.
Po pierwszej piosence Jamala przywitała się z rzeszowską publicznością w języku polskim. Tak ceni polskich fanów, że poprosiła, aby napisano jej na kartce w naszym języku słowa powitania, gratulacje za wygrany mecz Polski ze Szwajcarią na Euro 2016 oraz podziękowania za głosy oddane podczas 61. finału Eurowizji.
– Będę bardzo zadowolona, jeśli ten wieczór, spędzony przy mojej muzyce, doda Wam dużo energii. Wierzcie w swoje marzenia! – mówiła ze sceny ukraińska wokalistka.
I stało się. Wszyscy, którzy marzyli o tym, aby usłyszeć Jamalę na żywo podczas koncertu spełnili swoje pragnienie. Każdy, kto pojawił się sobotę na Rynku z pewnością nie miał wątpliwości, że Jamala słusznie wygrała Eurowizję.
Wokalistka świetnie sprawdziła się zarówno w szybkich utworach, przy których publiczność skakała, jak i przy tych wolniejszych, gdzie widzowie w spokojne rytmy kiwali sie w prawo i w lewo. Nikt nie mógł pozostać obojętny na muzyczny urok Jamali.
Rośnie siła ESK
Koncerty Atmasfery i Jamali pokazały, jaka siła drzemie w Europejskim Stadionie Kultury i projektowi Wschód Kultury, który ma łączyć kraje Partnerstwa Wschodniego. Na festiwal przyjeżdża coraz więcej osób z zagranicy.
– Było to widać chociażby po rejestracjach samochodów zaparkowanych w pobliżu Stadionu Miejskiego podczas piątkowego koncertu głównego – mówił Marcin Dziedzic, dyrektor Estrady Rzeszowskiej.
ESK na znaczeniu rośnie również wśród artystów, którzy choć często są bardzo zaskoczeni, to jednak z radością przyjmują zaproszenie na festiwal.
– Artyści z Polski kojarzą już ESK, dlatego też chętnie biorą udział w tak dużym projekcie. Jednak nie wszystkie postaci z zagranicy wiedzą, czym jest nasz festiwal, ale gdy dostają zaproszenie to zawsze oglądają np. telewizyjną relację z koncertu głównego i wówczas z przyjemnością przyjeżdżają do Rzeszowa – wyjaśniał Marcin Dziedzic.
JOANNA GOŚCIŃSKA
redakcja@rzeszow-news.pl