Komenda Główna Policji wszczęła postępowanie dyscyplinarne przeciwko Ryszardowi J., naczelnikowi rzeszowskiego Biura Spraw Wewnętrznych (policja w policji).
– Ustawa o policja jasno mówi, że w momencie przedstawienia zarzutów policjantowi, jest on zawieszany w czynnościach służbowych i wszczynane jest przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. I tak też się stało w przypadku naczelnika BSW w Rzeszowie. Jedną z kar przewidzianych w postępowaniu dyscyplinarnym jest wydalenie ze służby – mówi nam Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Szybko wyleci z policji
44-letni Ryszard J. został zatrzymany dzisiaj przez krakowskich funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na polecenie małopolskiego oddziału Prokuratury Krajowej, która szefowi BSW w Rzeszowie stawia właśnie zarzuty dotyczące „nieprawidłowości w działaniu” Biura.
Są one jednym z wątków prowadzonego w Krakowie śledztwa w sprawie korupcji w Centralnym Biurze Śledczym Policji w Rzeszowie. Prokuratura na razie nie ujawnia, jakie dokładnie zarzuty postawi szefowi BSW i ile ich będzie.
KGP nie komentuje zatrzymania Ryszarda J., który na czele rzeszowskiego BSW (policja w policji) stał od 2007 r. – Nie miał najlepszych notowań u obecnego szefostwa KGP. Znany był z tego, że wobec rzeszowskich funkcjonariuszy BSW stosował mobbing. Mówiono o nim, że to kawał świni – mówią nasze źródła w KGP.
– Ryszard J. szybko zostanie wydalony ze służby. Już niedługo będziemy o nim mogli mówić, że to były policjant – słyszymy nieoficjalnie w KGP.
W rzeszowskim BSW trwa właśnie kontrola przeprowadzana przez dyrektorów Biura, którzy specjalnie zostali ściągnięci z Warszawy.
Pięć skutych białych czapek
Ryszard J. przed przyjściem do BSW przez długie lata pracował w rzeszowskim CBŚP, był tam szeregowym policjantem. Do dzisiaj to wielka zagadka, dlaczego awansował na stołek szefa BSW w Rzeszowie. Miał bardzo dobre relacje z Anną Habało, byłą szefową Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.
– Już w CBŚP gnoił ludzi i te metody przeniósł do BSW. Policjantów i zatrzymanych traktował, jak śmieci. Na odprawach potrafił wysoko postawionemu policjantowi powiedzieć, że nie nadaje się nawet do patrolówki. W innych przypadkach mówił, że codziennie rano chce widzieć pięć skutych białych czapek. Chodziło o to, żeby zatrzymywać policjantów ruchu drogowego – opowiada osoba związana z BSW.
W rzeszowskim BSW panowała fatalna atmosfera. Policjanci co chwilę odchodzili, bo nie chcieli mieć nic wspólnego z Ryszardem J. Do Biura przyjeżdżali psychologowie, by badać tam atmosferę. Ryszardowi J. nigdy włos z głowy nie spadł, aż do teraz, gdy został zatrzymany przez ABW.
Ryszarda J. zawsze broniły wyniki. BSW, którym kierował, miało jedne z najlepszych spośród wszystkich wydziałów Biura Komendy Głównej Policji, choć należy do najmniejszych.
Luksusy i strzał z broni
O naczelniku rzeszowskiego BSW było głośno cztery lata temu. W 2012 r. media ujawniły, że Ryszard J. pławi się w luksusach. Do swojego gabinetu kupił m.in. 42-calowy telewizor, mikrofalówkę, ekspresy do kawy oraz lodówkę. Funkcjonariusze oskarżali go o rozrzutność, kontrola KGP nie wykazała jednak nieprawidłowości.
Pod koniec czerwca 2012 r. w BSW padł strzał z policyjnej broni. Kula utkwiła w podłodze. Szefostwo Biura nie poinformowało o tym prokuratury, która po publikacjach w mediach wszczęła śledztwo. Sprawę jednak umorzono, bo uznano, że nikomu nie stała się krzywda, a policjant, który nieumiejętnie obchodził się z bronią, dopuścił się tylko przewinienia dyscyplinarnego.
– W rzeszowskim BSW nie dało się normalnie pracować. Ryszard J. to kawał drania. Szkoda, że tak późno dobrano mu się do skóry – mówią nasi rozmówcy związani z policją.
(ram)