Kadrowy problem Konrada Fijołka, prezydenta Rzeszowa. Karolina Domagała odmówiła mu pracy na stanowisku wiceprezydenta miasta.
Konrad Fijołek zaczął w poniedziałek trzeci tydzień pracy na stanowisku prezydenta, a wciąż nie wiadomo, kim będą jego zastępcy. – Ten proces dopiero się zaczyna. Jest z kogo wybierać – zapewniał dwa dni po wygranych wyborach Konrad Fijołek.
Okazuje się, że wyłanianie najbliższych współpracowników Konradowi Fijołkowi idzie, jak krew z nosa. Jak już wcześniej informowaliśmy na wiceprezydentów typowano Karolinę Domagałę i Krystynę Stachowską.
Domagała, od 10 lat dyrektorka biura europosłanki PO Elżbiety Łukacijewskiej, w kampanii była „prawą ręką” Fijołka, nieformalną szefową jego sztabu wyborczego, Stachowska, na co dzień radna Rozwoju Rzeszowa, była pełnomocnikiem komitetu.
Trudno o fachowców
Jak słyszymy w otoczeniu Konrada Fijołka ma on problem z doborem wiceprezydentów. Nieoficjalnie wiemy, że w poniedziałek Fijołek spotkał się z Karoliną Domagałą i zaproponował jej objęcie stanowiska wiceprezydenta miasta. Domagała jednak odmówiła.
– Konradowi trudno znaleźć fachowców, bo proponowane przez niego pensje nie są atrakcyjne. To raptem dwa lata pracy. Nie wszyscy chcą podejmować takie ryzyko, a odpowiedzialność jest ogromna – mówią nam ludzie z bliskich kręgów Konrada Fijołka.
Były prezydent Tadeusz Ferenc od 2018 r. miał obniżoną pensję o 20 procent, zarabiał „tylko” 7767 zł (niespełna 11 tys. zł brutto). Wyższe pensje od niego mieli wiceprezydenci Stanisław Sienko, Marek Ustrobiński (ponad 9,5 tys. zł) i Andrzej Gutkowski (ok. 9000 zł).
Konrad Fijołek nie może mieć wyższej pensji niż Tadeusz Ferenc. – Ale już się nie powtórzy sytuacja, że wiceprezydenci będą więcej zarabiać od prezydenta – słyszymy w ratuszu.
Ustrobiński wróci do ratusza?
W poniedziałek chcieliśmy z porozmawiać z prezydentem o tym, jak mu idzie wyłanianie kandydatów na wiceprezydentów. Nie odbierał jednak telefonu komórkowego. Nieoficjalnie wiemy, że największy problem jest z wyborem osoby odpowiedzialnej za inwestycje.
Spekuluje się, że Fijołek może będzie chciał sięgnąć po Marka Ustrobińskiego, który przez kilkanaście lat był wiceprezydentem od inwestycji za rządów Tadeusza Ferenca. Ustrobiński jest obecnie szefem Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Rzeszowie.
Na giełdzie nazwisk pojawia się także Jolanta Kaźmierczak, radna miejska PO. – Konrad Fijołek nie ma problemów ze znalezieniem tych, którzy chcą być wiceprezydentami. Ich jest nadmiar. Problem jest inny – kto się sprawdzi? – dowiadujemy się w otoczeniu Fijołka.
Nazwiska w tym tygodniu?
Tomasz Kamiński, radny Rozwoju Rzeszowa, typowany na nowego lidera największego klubu w Radzie Miasta Rzeszowa, uważa, że nazwiska wiceprezydentów poznamy w tym tygodniu. – Myślę, że przed weekendem będzie wszystko jasne – mówi nam Kamiński.
Ale to samo można było usłyszeć w politycznym zapleczu Konrada Fijoła tydzień temu. Wiceprezydentów jak nie było, tak nie ma ich nadal. W poniedziałek zebrał się klub Rozwój Rzeszowa. – Nie rozmawialiśmy o kwestiach kadrowych – ucina Tomasz Kamiński.
Radny Kamiński nie zgadza się z opiniami, że Konrad Fijołek chronicznie cierpi na brak fachowców i stąd problem z wyborem ludzi. – Jego w wyborach poparło szerokie środowisko – przypomina Kamiński. – Trwają dyskusje z wieloma środowiskami – zaznacza.
Konrada Fijołka w wyborach poparła większość parlamentarnej opozycji: Koalicja Obywatelska, PSL, Nowa Lewica i Ruch 2050 Szymona Hołowni. Nasi rozmówcy twierdzą, że Fijołek ma wolną rękę w doborze swoich współpracowników.
– Prowadzi szeroko zakrojone rozmowy. Ma nasze pełne wsparcie – mówi Tomasz Kamiński.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl