Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
4 minuty i 37 sekund czekał pan Marcin na zielone światło na rondzie przy ul. Krakowskiej. W tym czasie samochody zatrzymywały się i ruszały dwukrotnie. – Tak jest codziennie rano – denerwuje się nasz Czytelnik. 

Rondo, na którym krzyżują się ulice Krakowska i Okulickiego z aleją Witosa (tzw. rondo z flagami), jest prawdziwą zmorą dla pieszych. Osoby, które chcą przedostać się na drugą stronę którejkolwiek z ulic, czekają nawet 5 minut na zmianę światła na zielone. Najgorzej jest rano.

– Niejednokrotnie idąc do pracy, czekałem po dwie zmiany cykli świateł, żeby dojść do jednostki wojskowej, bo przycisk nie był wciśnięty w odpowiednim momencie. Nie rozumiem, dlaczego dla pieszych nie może świecić się światło na równi z zielonym światłem dla samochodów – zastanawia się zbulwersowany pan Marcin, Czytelnik Rzeszów News.

Dodaje, że przy tak długim oczekiwaniu, jeżeli pada deszcz lub śnieg, można nabawić się przeziębienia. 

Miasto: wszystko działa jak należy

Ratusz utrzymuje, że sygnalizacja świetlna w Rzeszowie jest dostosowana do warunków na drodze i zależy od natężenia ruchu. – Nie ma żadnego systemu, który wydłużałby zielone światło dla kierowców albo pozwalał im przejeżdżać częściej niż przechodzić pieszym – odpowiada Artur Gernand z biura prasowego rzeszowskiego magistratu.

Przypomina także, że piesi, aby zapaliło się dla nich zielone światło, muszą użyć przycisku do wybudzania sygnalizacji. – A czasem o tym zapominają – twierdzi Gernand.

Dodaje jednak, że pojedyncze przypadki „zawieszeń”, gdy sygnalizacja na wybudzenie nie reaguje, mogą się zdarzać.  

(cm)
 
redakcja@rzeszow-news.pl
 
Reklama