Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

„Czy wreszcie biletomaty, tak w autobusach, jak i na przystankach, będą permanentnie sprawne, czy może permanentnie spodziewać się można wszystkiego z nimi?” – pytają mieszkańcy Rzeszowa. 

Biletomat i awaria – trudno już zliczyć, ile na ten temat powstało już publikacji, a problem, jak był, tak wciąż jest nadal. Dowód? Na facebookowej grupie Sąsiedzi Rzeszów Jakub opisał, jak w piątek o godz. 7:00 próbował dojechać z pętli na osiedlu Przybyszówka do centrum miasta autobusem linii nr 27. Obsługiwał ją nowiutki przegubowiec. 

We wszystkich nowych autobusach są biletomaty. Jakub przygotował się, że za bilet zapłaci 3,6 zł. W biletomacie, bo w okolicy nie ma żadnego kiosku. Zgodnie z polityką Zarządu Transportu Miejskiego, Jakub powinien mieć jednak bilet, zanim wsiądzie do autobusu, uniknąłby wówczas rozczarowania, czy biletomat działa, czy nie. 

Stolica innowacji – pusty slogan?

I jak na złość, biletomat nie działał. Jakub miał dwa wyjścia – albo nie kupować biletu i liczyć na to, że nie będzie kontroli, albo wyciągnąć 4,8 zł i za bilet godzinny zapłacić u kierowcy. Ci innych biletów bowiem nie sprzedają. Pasażer wybrał drugą opcję, ale uważa, że go oszukano, bo biletu godzinnego nie potrzebował, a został zmuszony do jego kupna. 

„To jak to jest? Predestynujemy do miana stolicy innowacji, czy jest to tylko pusty slogan, który zmusza ludzi do nabijania się z niego? Czy wreszcie biletomaty, tak w autobusach, jak i na przystankach, będą permanentnie sprawne, czy może permanentnie spodziewać się można wszystkiego z nimi?” – zastanawia się Jakub. 

Jakub nie należy do ludzi, które marudzą, ale wychodzi z założenia, że skoro w Rzeszowie na co dzień płaci podatki, to ma prawo oczekiwać, że miejskie usługi będą działały tak, jak trzeba. Biletomat niewątpliwie do takich należy. „Przecież chwaliliście ten produkt jako świetny. Jak tak, to pokażcie, jak jest świetny!” – pisze Jakub.

Ratusz: wyjście awaryjne 

W Urzędzie Miasta Rzeszowa po raz kolejny słyszymy, że awarie biletomatów są sporadyczne, urzędnicy powtarzają „rady”, by pasażerowie odpowiednio wcześniej zaopatrywali się w bilety, a poza tym, biletomaty psują też pasażerowie, bo zalepiają je gumami.  Kiedy te problemy się skończą raz na zawsze? Nie ma jasnej odpowiedzi. 

Może więc warto, by ZTM wziął na swoje barki odpowiedzialność za niesprawne biletomaty i przestał zmuszać pasażerów do kupowania droższych biletów? Czy kierowcy będą sprzedawali jednoprzejazdowe bilety? – Nie mamy takich planów – mówi krótko Agnieszka Siwak-Krzywonos z biura prasowego Urzędu Miasta Rzeszowa. 

Dlaczego? – Kupowanie biletu u kierowcy to wyjście awaryjne. Kierowca powinien skupiać się na jeździe, a nie na kolejkach. To byłoby niebezpieczne, wpływałoby na opóźnienia autobusów – twierdzi Siwak-Krzywonos. 

To tylko część prawdy, bo miejskie autobusy są notorycznie opóźnione, bez względu na to, czy biletomat działa, czy nie.   

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama