Zdjęcie: Pixabay

Od 26, 28 i 29 października czekają nasi Czytelnicy na wyniki testów na koronawirusa, które wykonywali w rzeszowskim Medyku. „To paranoja”, „Nasza cierpliwość powoli się kończy” – piszą w listach do redakcji Rzeszów News. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

W poniedziałek poinformowaliśmy, że w Medyku przy ul. Rejtana wydłuża się oczekiwanie na wyniki testów na koronawirusa. Bohaterem naszej publikacji był Przemysław, który na wynik czekał 3 dni. – Na swojej stronie internetowej placówka chwali się 24-godzinnym czasem oczekiwania – żalił się nam mężczyzna.
 
„To i tak niedługo” 
 
We wtorek i środę do redakcji Rzeszów News zgłosili się kolejni pacjenci Medyka. Ich zdaniem Przemysław „i tak długo nie czekał”. 
 
– Wymaz miałam pobrany 30 października o godz. 00:20. Do tego momentu minęło 110 godzin, a wyniku jak nie było tak nie ma” – pisze Katarzyna (list z wtorku z 14:30). – Telefon do laboratorium nic nie wniósł, bo nikt nie potrafi tam powiedzieć, kiedy będzie wynik, trzeba czekać-czekać-czekać. Tymczasem od mojego wyniku uzależnione jest 6 mieszkających ze mną osób. One nie wiedzą, czy mogą pracować, bo póki nie mam wyniku, tylko ja jestem objęta kwarantanną, więc oni mogą chodzić i ewentualnie roznosić wirusa po całym mieście, a jedna z tych osób pracuje w handlu. Jestem w kropce i podejrzewam, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji – niepokoi się nasza Czytelniczka.
 
I niepokoi się słusznie. Bo w podobnej sytuacji rzeczywiście znajduje się nie tylko ona. – Moja mama miała pobrany wymaz 28 października. Do dzisiaj wyników nie otrzymała – alarmuje Karolina (list ze środy, z godz. 11:30).
 
– W piątek minie 2 tygodnie od pierwszych objawów chorobowych. Mama nadal źle się czuje. Wczoraj po 2 godzinach oczekiwania na infolinii zostałam rozłączona, a byłam już pierwsza w kolejce. Przy drugiej próbie udało się skontaktować z laboratorium, ale usłyszałam, że się odezwą. Do dzisiaj nikt się nie odezwał – denerwuje się nasza Czytelniczka.
 
– W czwartek mamie skończy się kwarantanna, która została nałożona w dniu wystawienia skierowania na badanie. Na stronie Medyka, gdzie loguję się, aby sprawdzić wynik, mam podane nazwisko pielęgniarki, która pobierała wymaz, oraz informację, że badanie jest w trakcie realizacji. Nasza cierpliwość powoli kończy. Mama jest nauczycielem w nauczaniu wczesnoszkolnym. Przez takie praktyki placówka nie ma żadnych podstaw do reagowania, aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa – uważa Karolina. 
 
„Paranoja”
 
W punkcie w Medyku przy al. Rejtana test wykonał też mąż naszej Czytelniczki, która chce pozostać anonimowa.
 
– To istna paranoja. Mąż testował się 29 października po godz. 23:00. Do dziś nie ma wyniku – informuje kobieta (list z środy, z godz. 11:40). – Wczoraj przez 2 godziny próbowaliśmy się połączyć z infolinią. Udało się, a miła pani powiedziała: „trzeba czekać”. Ciekawe, czy wynik dotrze przed końcem kwarantanny? Co, jeśli nie? Przedłuży się ona automatycznie do czasu, aż go otrzyma? Oczywiście masa pytań bez odpowiedzi – zaznacza Czytelniczka. 
 
„Mija ósmy dzień”
 
– Wymaz został pobrany 26 października. Dzisiaj mija ósmy dzień i nadal nie otrzymałam wyniku testu – przekazuje Zuzanna (list z poniedziałku, z godz. 20:50). – Do laboratorium wreszcie udało mi się dodzwonić po ponad godzinnym oczekiwaniu przy telefonie! I usłyszałam, że recepcjonistka do mnie oddzwoni, gdy dowie się, dlaczego jeszcze nie ma mojego wyniku. Dzień minął, a ona oczywiście nie oddzwoniła – relacjonuje Czytelniczka.
 
– Dzwonię nadal, ale bezskutecznie, wysyłam maile i nic. Jeśli mój wymaz zaginął, to chciałabym o tym wiedzieć, a nie czekam jak idiotka. Rozumiem, że mają dużo pracy, ale gdyby mnie poinformowali po tych 76 godzinach od zrobienia testu, że go zgubili, to zrobiłabym nowy wymaz, a nie czekała na wynik, którego nie ma! Teraz co niby mam zrobić? Jeśli pójdę na kolejny test z urzędu, to wpiszą mnie na 10 dniową kwarantannę? Jakaś masakra. A w pracy szef ciągle pyta o mój wynik, bo chce wiedzieć, co z resztą osób z mojego działu – martwi się Zuzanna. 
 
(cm)
 
redakcja@rzeszow-news.pl
Reklama