W najbliższą niedzielę 3 maja br. odbędzie się 12. edycja Święta Paniagi, czyli Święta ul. 3 Maja w Rzeszowie.
[Not a valid template]
Na tegoroczną edycję imprezy przygotowano trochę atrakcji. Ale spośród prezentacji pojazdów zabytkowych, licznych koncertów czy spotkań autorskich chciałbym polecić odwiedzanie kilku rzeszowskich restauracji, które w ten właśnie dzień zaczną serwować (przez siedem kolejnych dni) zestaw zakąsek, dań, potraw i deserów utrzymanych w przedwojennym klimacie lat 20. i 30. XX wieku.
I co ważne dla atrakcji smakowych chociaż Święto Paniagi to generalnie ul. 3 Maja, jednak udział w tym kulinarnym przedsięwzięciu zadeklarowały także restauracje i cukiernie nie tylko spod tego adresu. I co istotne solidnie przyłożyli się do tego pomysłu szperając w dawnych przepisach, szukając ciekawego pomysłu na dania, które będą – i to tylko przez ten tydzień – serwować rzeszowskim klientom.
Od czego więc można zacząć spacer szukając kulinarnych klimatów II Rzeczpospolitej? Może od Restauracji Niebieskie Migdały (ul. 3 Maja 8). W tym miejscu będziemy mogli liczyć na przygotowane specjalnie bułeczki nadziewane z kurczakiem, zupę francuska z parmezanem oraz zrazy z chlebem razowym w sosie grzybowym podawane z kotletami z kaszy gryczanej.
Kulinarny sojusz polsko-japoński
Na wytrwałych smakoszy czeka także Gastrobar Hokus Pokus (ul. 3 Maja 13). Szef Kuchni Krzysztof Skóra proponuje na ten tydzień kwaśnicę góralską z wędzonkom, klops z jajkiem, pieczarkami owinięty ciastem francuskim, podany z kaszą gryczaną i młodą kapustą oraz klasykę gatunku – befsztyk tatarski.
Niezwykle „przewrotną” propozycję ma na to nasze arcypolskie święto ulicy Paniagi restauracja japońska i sushi bar ZORI SUSHI (ul. 3 Maja 3), która wypracowała na te kilka dni kulinarny sojusz polsko-japoński czyli niezwykle ciekawe połączenie klimatów Kraju Kwitnącej Wiśni z akcentami znad Wisłoka. W efekcie tych prac powstało takie menu: zupa z łososia na kwaśnej śmietanie (12 zł porcja), kotlet schabowy Misokatsu (17 zł porcja), Gyu Niku Roll, czyli rolka ze szparagami i wołowiną (26 zł porcja), a na deser bosko smakująca – gruszka w winie (13 zł porcja).
Tradycje polskiego cukiernictwa
Z ul. 3 Maja przeskakujemy szybko na ul. Kościuszki i tu w kamienicy pod numer 5 odnajdujemy na parterze Cukiernię Słodkie Podarunki. Czekają tu na nas niezwykłe delicje, prezentujące trwałe i mocne tradycje polskiego cukiernictwa sprzed blisko 100 lat. Sporządzane tu przez tydzień potrawy powstają według przepisów z lat 20 XX wieku. O tym jakie podniebienia mieli nas pradziadowie będzie można się przekonać zamawiając np. kulebiaka z kapustą, jajkiem i grzybami, albo tort orzechowo-migdałowy czy wreszcie cymes dnia czyli tort krakowski kruchy.
Smaki sprzed wieku
Zaczynamy na ul. 3 Maja, a kontynuujemy peregrynacje kulinarne na rzeszowskim Rynku. Możemy i powinniśmy zajrzeć do Restauracji Szynk Rzeszowski (Rynek 5), który po mistrzowsku „gra” na nucie miejskiej tradycji przede wszystkim jadłospisem, m.in. tatarem, śledziem, studzieniną, kaszanką z wątróbką, żurkiem, dobra czyli lodowata wódką i piwem szynkowym. A i cena ma tu niebagatelne znaczenie – trunki kosztują tu (prawie wszystkie) po 4 zł, a dania – równo po 8 zł. I ani grosza więcej.
W lokalu tym udało się skutecznie odtworzyć przedwojenny, szynkowy klimat. Serwowane są tu proste, tradycyjne, przekąskowe dania kuchni mieszczańskiej pasujące do szklanki piwa, lampki wina lub kieliszka zdecydowanie czegoś mocniejszego. Zjeść można flaczki po rzeszowsku, studzieninę, śledzia po żydowsku, kaszankę z wątróbką robioną z pęcaku, a nie z kaszy gryczanej, tatara wołowego czy żur rzeszowski. W barze naleją do szklanych, ciężkich kufli piwo szynkowe z beczki (przygotowywane specjalnie przez mały browar), nawiązujące smakiem do dawnych piw.
Zupełnie inne klimaty i inny świat znajdziemy w Restauracji Hotelu Ambasadorskiego (Rynek 13-14), która elegancko zaprasza na polewkę wiosenną z kaczki (8 zł porcja) oraz sandacz na sposób staropolski z kurkami i szyjkami rakowymi w śmietanie (29 zł porcja).
Na tym etapie spaceru skręcamy z Rynku w ulicę Matejki i znajdziemy tu niedużą Restaurację Mała Wacławówka (ul. Matejki 9). W menu wypisanym kreda na czarnej desce znajdziemy tu zupę szczawiową z jajkiem, puree z białej fasoli z grzankami, gulasz cielęcy z ziemniaczkami i sałatą zieloną ze śmietaną, zrazy wołowe z grzybami z kaszą gryczaną i kapustą modrą, a na deser kompot z jabłek lub szarlotka na kruchym cieście.
Nie damy rady tego wszystkiego przejeść jednego dnia, więc spacerujmy po dawnym Rzeszowie jeszcze przez kolejne siedem dni, zamawiając kolejne dania i przekonując się czy też 100 lat temu (prawie) można było się dobrze najeść nad Wisłokiem.