Fot. MWM Architekci. Na zdjęciu projekt budowy trzech akademików
Reklama

Rzeszowscy radni PiS alarmują: brak planów zagospodarowania przestrzennego dla ochrony zalewu oraz ulicy Zielonej grozi niekontrolowaną zabudową tych terenów. PiS chce doprowadzić do cofnięcia zgody na sprzedaż działki na osiedlu Drabinianka, gdzie mają powstać luksusowe akademiki.

W poniedziałek rzeszowscy politycy PiS – Robert Kultys, Marcin Fijołek, Waldemar Szumny (miejscy radni) i Wojciech Buczak (poseł, szykowany na prezydenta Rzeszowa), upomnieli się o to, dlaczego miasto w dalszym ciągu nie ma gotowych planów zagospodarowania przestrzennego dla ważnych terenów w Rzeszowie.

Plany to dokumenty, które jasno określają, co można na danym terenie wybudować. Są prawną ochroną przed przestrzennym bałaganem, który chcieliby wprowadzać inwestorzy.

PiS uważa, że takie dokumenty powinny być jak najszybciej przygotowane przez miasto dla terenów wokół rzeszowskiego zalewu oraz ulicy Zielonej na osiedlu Drabinianka.

Ochrona terenów zalewowych to już może być musztarda po obiedzie. Widać to choćby na przykładzie ulicy Kwiatkowskiego, gdzie niedaleko żwirowni od dawna trwa budowa wieżowców, mimo wcześniejszych protestów mieszkańców.

Chronić unikatowe tereny

Teraz ratusz chce przez zalew wybudować most przedłużający ul. Grabskiego do ul. Żeglarskiej. Urzędnicy twierdzą, że odciąży on ul. Kwiatkowskiego i skrzyżowanie z al. Powstańców Warszawy. Inwestycja wzbudza kontrowersje, bo do pierwotnego ruchu pieszych i rowerzystów ratusz chce dołożyć samochody.

Przeciwnicy takiego rozwiązania uważają, że tereny zalewowe, które powinny pełnić funkcje rekreacyjne, zamienią się w kolejną ruchliwą część miasta. – Zalew i rzeka Wisłok to nasze klejnoty rzeszowskie. Zalew należy odmulić, oddać  żeglarzom i mieszkańcom do wypoczynku – uważa część rzeszowskich radnych.

Marcin Fijołek, szef klubu PiS, twierdzi, że w grudniu 2015 r., po apelu PiS, Rada Miasta dostała zapewnienie, że plan zagospodarowania przestrzennego dla terenów zalewowych przez miejskich urzędników zostanie opracowany do połowy br. Do tej pory go jednak nie ma. Teraz, jak się okazuje, termin został przesunięty na koniec 2016 r.

– Niestety, nadal nie zanosi się, że radni będą mogli szybko przyjąć plan – obawia się Marcin Fijołek. PiS wytyka władzom Rzeszowa, że ochronnego planu dla terenów zalewowych nie potrafią opracować od 2008 r. To wtedy ratusz został do tego zobligowany.  

– Po raz kolejny występujemy w obronie ładu przestrzennego miasta, bez którego unikatowe tereny – w tym rejony zalewu – narażone są na postępującą zabudowę, której skutków nie będzie można cofnąć – uważa Marcin Fijołek.

Plan nie może powstać od 10 lat

Podobny problem dotyczy terenów w rejonie ulic Zielonej i Granicznej na os. Drabinianka. Na należącej do miasta 1,5-hektarowej działce warszawska firma Triton Academicus chciałaby wybudować luksusowe akademiki: trzy 13-kondygnacyjne budynki z 400 mini apartamentami dla studentów.

Przeciwko tej inwestycji również protestują okoliczni mieszkańcy, którzy chcą, by wspomniane tereny zachowały funkcję rekreacyjną. Protesty nic nie dały. W tamtym roku Rada Miasta wyraziła zgodę na sprzedaż gruntów, którymi zainteresowany jest inwestor akademików.

PiS chce teraz doprowadzić do tego, by zgoda na przetarg została cofnięta do czasu uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów.

Sprawa przetargu też budzi kontrowersje, bo został on tak przez miasto zorganizowany, że w przetargu mogą startować tylko rolnicy. Dlaczego? Działki przy ul. Zielonej i Granicznej na sprzedaż wystawiono jako działki rolnicze. To właśnie skutek braku planu zagospodarowania przestrzennego, który nie może powstać już od 10 lat!

Teraz przetarg? PiS: Absurd

Politycy PiS sugerują, że ratusz chce działki sprzedać komuś w bardzo atrakcyjnej cenie, aby potem zostały one odsprzedane, np. pod budowę akademików.

 – To oczywiste, że działki te mają wysoką wartość inwestycyjną i ktoś, kto je kupi na pewno będzie starał się później o ich zabudowę. Organizowanie dziś przetargu rolnego jest absurdalne – uważa radny Robert Kultys.  

Radni PiS podejrzewają, że organizowanie teraz przetargu, do którego mogą przystąpić tylko rolnicy jest „ukrywaniem intencji sprzedaży” i zmarnowaniem przez miasto okazji do zarobienia większych pieniędzy ze sprzedaży miejskich terenów. PiS chce, by zgoda na przetarg została wycofana do momentu opracowania planu zagospodarowania przestrzennego.

– Chcemy doprowadzić w ten sposób do przetargu nieograniczonego dla wszystkich inwestorów – twierdzi radny Kultys.

Waldemar Szumny, mówi, że mieszkańcy os. Drabinianka są zbulwersowani tym, w jaki sposób miasto chce sprzedać działki. – Władza ma przecież służyć obywatelom, o czym chyba niektórzy rządzący naszym miastem zdają się zapominać – dodaje Szumny.

Poseł Buczak ma wątpliwości

Poseł Wojciech Buczak wytyka ratuszowi, że tempo wdrażania miejscowych planów jest jedną z najsłabszych stron Rzeszowa.

– Z jednej strony mamy do czynienia z opóźnieniami ze strony władz miasta w zakresie sfinalizowania miejscowych planów, a z drugiej pojawiają się informacje o rzekomych planach sprzedaży w środku miasta działki rolnej przy ul. Zielonej, którą bez uchwalenia planu może kupić wyłącznie rolnik. Czy to nie powinno budzić wątpliwości? – pyta Wojciech Buczak.

Z raportu firmy doradczej PwC z 2015 r., na który powołuje się PiS, wynika, że w Rzeszowie tylko 14 proc. powierzchni miasta objęta jest planami zagospodarowana przestrzennego. Średnia dla 12 dużych polskich miast wynosi 37 proc.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama