Garstka homofobów na czele z jej politycznym liderem Jackiem Kotulą, radnym PiS w sejmiku podkarpackim, w sobotę protestowała na rzeszowskim Rynku przeciwko „terrorowi LGBT”. – Nie wiecie, co mówicie – komentowali przechodnie.
O 16:00 przed pomnikiem Tadeusza Kościuszki pojawiło się ok. 30 osób z Młodzieży Wszechpolskiej, Ruchu Narodowego i Obozu Narodowo-Radykalnego. Byli też m.in. Jacek Kotula, radny PiS w sejmiku podkarpackim, znany obrońca życia; Tomasz Buczek, lider podkarpackiego RN, współpracownik posła Konfederacji, Grzegorza Brauna.
Uczestnicy manifestacji mieli ze sobą duży, obrzydliwy transparent z napisem: „Na sztandarach równość, w czynach nienawiść”. Słowa „nienawiść” było w tęczowych kolorach, co miało dowodzić, że to środowiska LGBT przodują w nienawiści. Do transparentu dołączono „tęczową” broń, która jest wymierzona w głowę osoby z różańcem.
„Terror” się nasila
Na dwóch innych transparentach były napisy: „Pedofilia wiąże się z homoseksualizmem” oraz „Stop absurdom LGBT”. Uczestnicy manifestacji skandowali także hasła: „Tu jest Polska, nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera”, „Nie tęczowa, nie czerwona, tylko Polska narodowa”, „Chłopak, dziewczyna – normalna rodzina”.
Nacjonaliści i narodowcy przywitali się swoim tradycyjnym hasłem „Czołem wielkiej Polsce”. Manifestację zorganizowano, by przeciwstawić się „terrorowi środowisk LGBT”. – Terrorowi, który już od dłuższego czasu coraz bardziej się nasila. Od dwóch miesięcy jest wyjątkowo agresywny – mówił jeden z działaczy Młodzieży Wszechpolskiej.
– Czy równość oznacza atakowanie każdego, kto się z nami nie zgadza, wyzwanie od faszystów? Czy wolność oznacza, że możemy robić, co chcemy? Czy to oznacza, że możemy bezkarnie niszczyć wartości moralne? Czy tolerancja oznacza, że pozwalamy na to, żeby inna osoba, mimo, że robi źle, dalej to robiła? – pytał wszechpolak.
Tak Bóg stworzył świat
Marcin Kowalski, szef Młodzieży Wszechpolskiej na Podkarpaciu, pochwalił się, że na manifestację planował przemówienie ze „zdrową nutką populizmu”, ale wyszło mu, że lepiej zrobić „nudnawy” występ. Postanowił wygłosić „wykład” z logiki, a precyzyjnie jednej z jej ważnej gałęzi – semantyki, czyli znaczeniu słów.
Kowalski najpierw odczytał definicję logiki, a potem stwierdził, że wiedza o semantyce jest dzisiaj bardzo potrzebna. – Mamy dzisiaj do czynienia z resymantyzacją pojęć – z nadawaniem starym pojęciom nowych znaczeń – „edukował” Kowalski.
Na homofobów, jak płachta na byka, działa pojęcie „tolerancja”, skarżą się też, że ktoś im zarzuca „przemoc” i jak mantra powtarzają, że środowiska LGBT ich „terroryzują”. Za przykład podali aresztowaną niedawno „Margot”, transpłciową aktywistkę z Warszawy. Nacjonalistom nie podoba się, że „Margot” (Michał Sz.) definiuje się jako kobieta.
– Jeżeli taka osoba próbuje nam narzucić swoje zdanie, to gdzie jest poszanowanie dla naszej świadomości, dla naszego definiowania świata takim jak go widzimy, dla logiki, dla zdrowego rozsądku, dla prawa naturalnego? Przecież prawo naturalne jest bardzo proste – jest mężczyzna i jest kobieta. Tak Bóg stworzył świat – mówił Marcin Kowalski.
Kto wrogiem tolerancji?
Nacjonaliści i narodowcy ustawiają się teraz w roli ofiar. Na co dzień bezkarnie lżą, poniżają i atakują osoby LGBT, by za chwilę swoich przeciwników nazywać wrogami tolerancji. – Nie ma bardziej nietolerancyjnych środowisk niż te, które najgłośniej walczą o tolerancję – ciągnął na tę homofobiczną nutę Kowalski, zapewniając, że sam nie jest homofobem.
Kowalski żalił się, że osoby LGBT narzucają swój światopogląd, a przeciwników nazywają faszystami, homofobami, ksenofobami i rasistami. Szef podkarpackich wszechpolaków stwierdził, że w Polsce mamy „terror środowisk LGBT”, a w USA ludzi „terroryzuje” ruch „Black Lives Matter”.
– Naszym, narodowców, obowiązkiem jest postawienie pierwszej tamy temu szaleństwu, które nas dopada, które nas otacza. Mamy prawo definiować świat zgodnie z wartościami chrześcijańskimi, zgodnie z prawem naturalnym i nikt nie ma prawa nam tego prawa odbierać, zwłaszcza w naszym kraju – mówił podniesionym tonem Marcin Kowalski.
Seks tylko po bożemu
Na koniec Kowalski stwierdził, że środowiska LGBT pojęcie „miłość” rozumieją jako „wulgarność”, „wyuzdanie”, „płytkie emocje”, „płytkie uczucia”, „możliwość wolnego i nieskrępowanego seksu”. – My, chrześcijanie, miłość definiujemy inaczej. Nie jako szybki, przygodny seks. Nie w „owsiakowskim” rozumieniu: róbta, co chceta – mówił Kowalski.
Środowiskom LGBT zarzucał, że na swoich marszach równości miłość w ich wykonaniu jest „wulgarna” i „szpetna”. – My mówimy: Bóg jest miłością. A dla nich to miłość jest Bogiem. U nich miłość urasta do rangi absolutu. My się na to nie zgadzamy – stwierdził lider podkarpackich wszechpolaków.
Poskarżył się, że uczestnicy manifestacji mogą mieć teraz problemy, bo zdjęcia ich twarzy teraz będą wykorzystywane przez różne organizacje do rozsyłania informacji do pracodawców, że zatrudniają w swoich szkołach, czy firmach homofobów. – Nie jestem homofobem. Jasno, stanowczo wyrażam swoje zdanie – usprawiedliwiał się Kowalski.
„Homoterror” w głowie Kotuli
Po nim za mikrofon złapał Jacek Kotula, który stwierdził, że „Polsce zagraża homoterror” i „nienawiść tęczowa”. Jednym z dowodów na „homoterror” – według radnego PiS – jest lipcowy wyrok Europejskiego Trybunału Prawa Człowieka w Strasburgu, przyznający Bułgarce prawo do prywatności, która usunęła piersi i postanowiła być mężczyzną.
– Do takich paradoksów zaczyna dochodzić – mówił Kotula. – Nie godzimy się na tę deprawację, tęczowe flagi na krzyżach, profanacje kościołów, figur, ważnych dla patriotów pomników. To się na razie zaczyna w dużych miastach. Na razie Rzeszów jest wolny od tej deprawacji – podkreślał Jacek Kotula.
Przypomniał, że od trzech lat na Podkarpaciu w żadnym szpitalu nie można dokonać legalnej aborcji. Kotula mówił, że w 2019 roku w całym kraju „zabito” ponad 1000 dzieci w wyniku aborcji. – Całą szkołę zabija się legalnie z naszych podatków – straszył radny PiS. Nie podoba mu się, że ponad 50 proc. społeczeństw w Europie popiera postulaty LGBT.
– To zło pomału przychodzi też do Polski. My musimy być mądrzejsi przed szkodą – apelował.
Kotula manipulował twierdząc, że Światowa Organizacja Zdrowia promuje w szkołach seksedukację. – Oni chcą zniszczyć tę naturalną barierę wstydu, jaka jest w każdym dziecku. Oni chcą dzieci od 4. roku życia zachęcać do onanizacji, 6-letnie dzieci chcą nauczyć, jak się odmawia seksu, 9-latków namawiają do pierwszych doznań seksualnych.
Radny PiS uderza w… rząd PiS
Potem było już tylko gorzej. – Oni chcą sobie zrobić z dzieci zabawki dla pedofilów, pomału złamać ich kręgosłup moralny. Na Zachodzie to im się udaje – brnął w swoim stylu radny Kotula. Zarzucał, że „seksedukatorzy” są finansowani przez Georga Sorosa (kolejnego wroga homofobów) i „innych dewiantów z Zachodu”.
Dowiedzieliśmy się też, że środowiska LGBT „przodują w handlu tabletkami poronnymi”, że seksedukacja prowadzi do… pornografii, rozbijania rodzin. – Wśród homoseksualistów jest aż 60 procent chorych na HIV/AIDS, 17 razy więcej homoseksualiści chorują na raka odbytu. Pedofilia ma ścisły związek z homoseksualizmem – mówił Jacek Kotula.
Skarżył się, że rząd PiS „zamroził” wiele projektów obywatelskich na temat zakazu aborcji. – Bardzo mnie to boli, że nasi ludzie, którzy chodzą do kościoła, mienią się katolikami, nie chcą postawić kropki nad „i”, nie chcą, żeby to było zgodnie z przykazaniami bożymi i utrudniają wprowadzanie praw bożych – uderzał w swoją partię Kotula.
„Kunegunda Kotula”
Ale znalazł pozytyw, bo Podkarpacie jest „w miarę szczęśliwym regionem” – od trzech lat nie są u nas wykonywane legalne aborcje, a dwa lata temu Podkarpacie ogłosiło się „strefą wolną od LGBT”. – Polityczna poprawność zdominowała media. Boją się mówić o tym, co jest niewygodne. My musimy stać w prawdzie – ciągnął Kotula.
I wrócił do sprawy „Margot”, czyli Michała Sz. – Ja też w tej chwili mógłbym powiedzieć, że od pół godziny czuję się Kunegundą Kotula i mógłbym pozwać do sądu każdego, kto mówi inaczej. To jest idiotyzm. Na takie idiotyzmy od góry jest zielone światło. Chcą z nas zrobić wariatów – opowiadał radny PiS, dodając, że Podkarpacie broni się przed „dewiacjami”.
– Cała Polska patrzy na Podkarpacie. Nie pozwolimy, żeby tęczowa rewolucja weszła do szkół, rodzin, czy urzędów. Deprawatorom, ludziom, którzy nie życzą dobrze naszym rodzinom na Podkarpaciu mówimy: „No pasarán” [Nie przejdą – przyp. red.]. Demoralizacja i tęczowa rewolucja na Podkarpaciu nie przejdzie – zapowiedział Kotula.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl