– Należy ograniczyć napływ imigrantów, ponieważ wkrótce nie będziemy w stanie zapanować nad reakcja społeczną – mówił poniedziałek w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie  Jacek Szymanderski, socjolog i były działacz podziemnej opozycji.  

[Not a valid template]

 

Szymanderski wygłosił wykład pt. „Polityka imigracyjna”. Było to czwarte wydarzenie z cyklu „Zrozumieć Świat”, zorganizowanego w ramach obchodzenia jubileuszu 20-lecia WSIiZ. Są to spotkania z wybitnymi naukowcami, którzy w przystępny sposób wyjaśniają młodym ludziom otaczającą ją rzeczywistość.

Poniedziałkową dyskusję poprowadził prof. Jan Winiecki, patron i pomysłodawca cyklu „Zrozumieć Świat” oraz jeden z najczęściej cytowanych polskich ekonomistów.

Siła robocza czy ludzie?

Wszystko zaczęło się od gastarbeiterów, czyli pracowników na delegacji. Władze krajów, które zapraszały do siebie siłę roboczą, zakładały, że ci ludzie będą mieszkać w hostelu, trochę zarobią i wrócą do swoich rodzin.

– Nie stało się tak głównie z przyczyn ekonomicznych. Nie mieli w tym interesu ani imigranci, ani pracodawcy, którzy nie chcieli stracić wyszkolonych pracowników – mówił  Jacek Szymanderski.

Polityka imigracyjna to aktualnie gorący temat. Według Szymanderskiego, aż do połowy 2014 r. w polskich dokumentach problem imigrantów nie był ani problemem politycznym, ani społecznym.

– Nie wspominało się o imigrantach w programach partii politycznych, związków zawodowych czy związków pracodawców. Był to jedynie problem rynku pracy – zaznaczał Jacek Szymanderski.

Integracja zamiast izolacji

Zgodnie z polskimi dokumentami, integracja cudzoziemców ma polegać na stworzeniu takich warunków, żeby ci mogli żyć i wykonywać różne role społeczne z jednoczesnym zachowaniem tożsamości.

–  Jest to definicja, której nie da się zastosować praktycznie, ponieważ jest wewnętrznie sprzeczna – skrytykował naukowiec.

Według Szymanderskiego, państwo powinno najpierw rozróżnić grupy cudzoziemców i dopiero potem wypracowywać strategię ich integracji. Socjolog proponuje podział na grupy, które prowadzą politykę tożsamości, grupy w izolacji oraz grupy dążące do uznania.

Jacek Szymanderski uważa, że największe niebezpieczeństwo stanowią ci pierwsi, ponieważ w nowym środowisku czują się zagrożeni od zewnątrz.

– To jest grupa, której członkowie chcą, żeby jej wartości były przedmiotem troski prawa państwowego. W odróżnieniu od niej, cudzoziemcy potrzebujący uznania nie czują się prześladowani – wyjaśnił naukowiec.

Przykładem grupy, która się izoluje, w Polsce – zdaniem Szymanderskiego – są Wietnamczycy. – Stworzyli sobie coś w rodzaju getta, z którego bardzo łatwo jest uciec. Np. młodzież wietnamska nie ma żadnych problemów z funkcjonowaniem w polskiej rzeczywistości – podał przykład socjolog.

Zdaniem Jacka Szymanderskiego, jeżeli uważamy, że dla integracji obcokrajowców wystarcza jedynie dostęp do rynku pracy i pomocy materialnej, to nie traktujemy ich jako ludzi, ale siłę roboczą.

Otwarci Polacy

Badania ankietowe jednoznacznie wskazują, że Polacy są otwarci wobec innych kultur. Jednak są to dane tylko teoretyczne. – Odpowiadają w kwestionariuszach, że nie mają nic przeciwko sąsiadom-cudzoziemcom, bo nigdy takich nie mieli. Ponadto w Polsce przez lata nie było licznej grupy społecznej o postawach antyimigranckich – uważa socjolog.

Czy mamy obowiązek przyjąć uchodźców? – Może i mamy, ale ważniejsze jest jednak pytanie, czy mamy możliwość? Możemy zapewnić miejsca pracy, pomoc socjalną, ale nie możemy przewidzieć, jaka będzie reakcja społeczna. Reakcja społeczna, nad którą nikt nie panuje, może sprawić, że wcale nie będzie to pomoc – odpowiedział Jacek Szymanderski.

Czy jest rozwiązanie?

Pod koniec dyskusji głos zabrał prof. Jan Winiecki. – Polityka Unii Europejskiej w sprawie uchodźców jest błędna. Po pierwsze, produkuje problemy, a nie rozwiązania. Po drugie, nie mamy do czynienia z uchodźcami, tylko z imigrantami ekonomicznymi – powiedział.

Jacek Szymanderski podkreślił, że problem uchodźców jest niezwykle skomplikowany.

– Zgodnie z moim uczuciem politycznym, należy ograniczyć napływ imigrantów, ponieważ wkrótce nie będziemy w stanie zapanować nad reakcja społeczną. Banalne rozwiązanie, czyli wysoki płot, nikogo nie powstrzyma. Wszyscy wiemy, jak zatrzymać imigrantów na granicach, ale nikt nie podejmie takiej decyzji. Jak to zrobić bez siłowych rozwiązań? Nie wiadomo – podsumował Szymanderski.

(kaw)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama