Obywatele RP zagłuszyli nacjonalistów. „Rzeszów przeciw faszyzmowi” [FOTO]

Garstka nacjonalistów w niedzielę na rzeszowskim Rynku protestowała przeciwko wpuszczaniu uchodźców do Polski. Skutecznie byli zagłuszani przez Obywateli RP.

 

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Manifestację „Rzeszów przeciw imigracji” w niedzielne popołudnie zorganizowała Młodzież Wszechpolska oraz Ruch Narodowy. Miała ona związek z obecną sytuacją na granicy polsko-białoruskiej, gdzie rozgrywa się dramat tysięcy kobiet i dzieci, którym grozi śmierć. 

Nacjonaliści dostali kolejny pretekst do szerzenia antyuchodźczych i ksenofobicznych haseł. Ale na Rynku, na szczęście, nie było ich dużo. Przyszło ok. 30 osób. Rozwiesili transparenty z napisami: „Rzeszów przeciw imigracji” i „Solidarni z obrońcami granic”. 

Po Rynku niosła się muzyka „Bastiego”. To popularny w środowisku narodowców i zwolenników skrajnej prawicy łódzki raper, który nie ukrywa swoich ksenofobicznych poglądów i w swoich tekstach atakuje uchodźców. 

Zakładnicy wielkiej polityki 

Szybko skrzyknęła się grupa działaczy Obywateli RP i Manify Rzeszów, którzy zagłuszali spektakl nienawiści nacjonalistów. Obie grupy odgradzali policjanci, nie pozwalali, by odległość między nimi była mniejsza niż 100 metrów. 

Na balkonie nad pubem Lord Jack rzeszowscy anarchiści rozwiesili transparent z napisem: „Przyjąć uchodźców, deportować narodowców”. Po manifestacji obsługa lokalu wspięła się na balkon po drabinie i zdjęła baner. 

W trakcie manifestacji nie doszło do awantury, nacjonaliści prowokacyjnie pojedynczo podchodzili pod obrońców uchodźców. Łącznie na Rynku było ok. 50 osób. Nie było incydentów, policjanci nie interweniowali, uspokajali tylko pijanych sympatyków MW.

– Zdajemy sobie sprawę, że to, co się dzieje na granicy, nie jest proste. Natomiast wszelkie zasady moralności nie pozwalają na to, by do dopuszczać do śmierci ludzi na granicy. Ci ludzie stali się zakładnikami wielkiej polityki – mówił nam Dariusz Bobak z Obywateli RP.

Fijołek jak Tusk i Kaczyński

– Jesteśmy ludźmi otwartymi, Rzeszów jest miastem otwartym, Polska jest dla każdego, niezależnie od pochodzenia, wyznania, płci, orientacji seksualnej, tożsamości seksualnej, kulturowej. Do ludzi na granicy trzeba wyciągnąć pomocną dłoń – dodawał Bobak. 

Nacjonaliści lamentowali. – Straż Graniczna i Wojsko Polskie są opluwani przez patocelebrytów, lewacko-liberalne media – mówił jeden z wszechpolaków. Dostawało się także Konradowi Fijołkowi, prezydentowi Rzeszowa, za to, że udzielił wsparcia uchodźcom. 

– Konrad Fijołek jest współodpowiedzialny za kryzys na granicy, tak jak Donald Tusk, Jarosław Kaczyński i premier Morawiecki – oskarżał Tomasz Buczek, lider podkarpackiego Ruchu Narodowego, któremu nie podoba się, że niedawno ratusz podświetlono na zielono. 

Fijołek lewak, no to macie

Do Rzeszowa na manifestację przyjechał także poseł Konfederacji i lider Ruchu Narodowego Robert Winnicki. – Wybraliście sobie lewaka Fijołka na prezydenta miasta, no to teraz macie – zaczął swoje brednie Winnicki.

– Na razie organizuje akcje solidarności z tymi, którzy szturmują nasze granice, a może niedługo sprowadzi ich tutaj do Rzeszowa, bo co takiemu Fijołkowi przyjdzie do głowy – zastanawiał się Winnicki. – Stoimy po stronie państwa polskiego – dodawał. 

Winnicki mówił, że Litwini i Łotysze nie mieli nic przeciwko temu, by wprowadzić u siebie stan wyjątkowy, gdy oba kraje dotknął podobny kryzys migracyjny. Stwierdził, że polscy samorządowcy „urządzają histerię przeciwko państwu polskiemu”.

– I grają na sentymentach i dobrych odruchach Polaków – stwierdził lider RN. Wysunął karkołomną tezę, że reżim Łukaszenki zamówił samoloty z Iraku, Syrii i Bliskiego Wschodu, gdy zobaczył, że polski parlament jest podzielony w ocenie sytuacji na granicy. 

Pomysł Lewicy, by do Polski wpuszczano imigrantów z dziećmi Winnicki nazwał „pseudohumanitarnymi bzdurami”. – Dzieci będą używane jako tarcze dla młodych, zdrowych mężczyzn, którzy w większości szturmują granicę – uważa Winnicki.

Kościół w Polsce upada 

Pochwalił się, że w niedzielę na był na mszy świętej w Rzeszowie w kościele garnizonowym. Winnicki ubolewał, że nie było modlitwy za służby mundurowe, a Konferencja Episkopatu Polski za tydzień będzie zbierała w kościołach pieniądze dla imigrantów.  

– To zarządzenie arcybiskupa Stanisława Gądeckiego to miara upadku Kościoła w Polsce.  Zadaniem Kościoła są modlitwy za ojczyznę, straż graniczną, a nie wspieranie imigrantów – krytykował hierarchów kościelnych Robert Winnicki, co może obecnie wielu dziwić.

– Mamy pełne prawo, żeby Polska pozostała Polską. Mamy prawo nie wpuszczać ludzi do naszego państwa. Mamy taki obowiązek wobec minionych i przyszłych pokoleń. Dbajmy o to, walczmy o to, żeby RP ma być narodowym państwem Polaków – zagrzewał Winnicki.

„Nacjonalizm – to się leczy”

Jego wystąpienie zagłuszali obrońcy uchodźców. Skandowali: „Nacjonalizm to choroba”, „Precz z faszyzmem”, „Nacjonalizm – to się leczy”, „Polska wolna od nienawiści”, „Rzeszów przeciw faszyzmowi”, „Gdzie są dzieci?”, „Polska krajem imigrantów”. 

Nacjonaliści odpowiadali okrzykami: „Rzeszów przeciw imigracji”, „Opamiętaj się lewaku, Polska najpierw dla Polaków”. „Mordercy, mordercy, nie obrońcy”, „Zajmij się miastem, hej Konrad zajmij się miastem”.  

Do Rzeszowa na kontrdemonstrację przyjechała m.in. 19-letnia Jadwiga z okolic Krosna. Płakała. – By pokazać, że Rzeszów wcale nie jest antyuchodźczy. Na granicy umierają ludzie. Bardziej jestem zaniepokojona tym, co ci naziole krzyczą – mówiła nam 19-latka. 

Moralni degeneraci według MW

Marcin Kowalski z MW kontrdemonstrantów nazwał „Piątą Kolumną Aleksandra Łukaszenki”. – W Mińsku i Moskwie są z was bardzo dumni. Nie interesuje was los polskich żołnierzy, los strażników granicznych. Ilu uchodźców przyjęliście do swoich domów? – pytał Kowalski. 

– Gdzie są dzieci? – odpowiadali obrońcy uchodźców. – Dzieci są elementem handlu ludźmi, który wy wspieracie. Jesteście moralnymi degeneratami – zawyrokował Kowalski. Antyuchodźczą retorykę podkręcał Andrzej Zapałowski, były europoseł Ligi Polski Rodzin. 

Zapałowski mówił, że mężczyźni, którzy dotarli na granicę polsko-białoruską, w swoich krajach zostawili swoje żony, dzieci i matki na pastwę losu.

– Duża część z nich to zwykli mordercy. Uciekają z Syrii, Iraku. W ISIS [Państwo Islamskie – przyp. red.] i innych ugrupowaniach przez ostatnią dekadę mordowali setki tysięcy kobiet i dzieci. Teraz obawiają się odpowiedzialności – stwierdził Zapałowski.

– Kłamiecie, kłamiecie, kłamiecie! – odpowiadali kontrdemonstranci. Manifestacja na Rynku trwała ponad godzinę, zakończyła się tuż po 15:00. 

(ram, la)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama