porodowka-podkarpacie
Zdjęcie: SP ZOZ Lesko / Pixabay
Reklama

Szpital w Lesku do końca września wydłużył zawieszenie pracy oddziału ginekologiczno-położniczego. Jeżeli Ministerstwo Zdrowia nie przedstawi nam realnych rozwiązań, to porodówka zostanie zlikwidowana – powiedział  wicestarosta leski, Wiesław Kuzio

Szpital powiatowy w Lesku 1 lipca zawiesił działalność oddziału ginekologiczno-położniczego z powodu rosnącego zadłużenia. Dług placówki przekroczył wtedy ponad 111 milionów złotych. Praca oddziału miała być wstrzymana na dwa miesiące.

Ministra: porodówka nie zostanie zamknięta 

Tego samego dnia w Ministerstwie Zdrowia odbyło się spotkanie poświęcone przyszłości placówki. Pracownicy, dyrektorka szpitala, starosta leski, parlamentarzyści i wojewoda podkarpacki usłyszeli wtedy od ministry zdrowia Izabeli Leszczyny, że porodówka w Lesku nie zostanie zamknięta. 

Jak już informowaliśmy, związkowcy i pracownicy nie kryli w związku z ta decyzją oburzenia. Dla mieszkanek regionu Bieszczad będących w ciąży, likwidacja porodówki to realne zagrożenie. Jeśli faktycznie by do tego doszło, z mapy zniknęłaby ostatnia porodówka w Bieszczadach. Pięć lat temu taki oddział został zamknięty w Ustrzykach Dolnych, a w 2017 roku w Sanoku.

– Porodówka w Lesku w lipcu i sierpniu jest w remoncie. Od września będzie funkcjonować – zadeklarowała wówczas ministra. Poinformowała również, że przyjęte tego samego dnia zmiany w ustawie o świadczeniach zdrowotnych, umożliwią konsolidację szpitali w Lesku, Sanoku, Ustrzykach Dolnych i powstanie jednego Szpitala Bieszczadzkiego. Dzięki temu, ciężarne z powiatu leskiego i bieszczadzkiego, nie musiałyby jechać na najbliższą porodówkę ponad sto kilometrów.

Tydzień temu, w piątek (22 sierpnia) w Lesku zorganizowano spotkanie w sprawie przyszłości szpitala i oddziału.

Doradca nowej ministry zdrowia nie znał nawet sytuacji

– Czekaliśmy na informacje, przyjechał doradca społeczny nowej ministry zdrowia, który nawet nie znał naszej sytuacji – powiedział wicestarosta Wiesław Kuzio.

Reklama

Na pytania dotyczące zapowiadanej konsolidacji trzech szpitali powiatowych, ministerstwo zdrowia odpowiedziało, że „jedną z rozważanych koncepcji jest utworzenie w strukturach Izb Przyjęć lub Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych tzw. izb położniczych, przy założeniu, że świadczenia udzielane będą przez położne/położnych, przy jednoczesnym zapewnieniu funkcjonowania poradni położniczo-ginekologicznej oraz transportu sanitarnego do najbliższego oddziału położniczego” – poinformowało ministerstwo.

Jeżeli ministerstwo nie przedstawi nam realnych rozwiązań, to oddział czeka likwidacja. My już nie mamy czasu, nie możemy tkwić w tym ciągłym marazmie i niepewności. Zadłużenie cały czas rośnie, to jest ponad 500 tys. zł miesięcznie. Ten oddział ciągnie inne oddziały na dno. Sytuacja jest dramatyczna – stwierdził wprost wicestarosta leski. 

Szpital ma jeszcze jeden problem

– Nie mamy lekarzy neonatologów, a to jest warunek, żeby funkcjonował oddział położniczy. Mamy tylko jednego pediatrę. Sytuacja jest patowa – podkreślił Wiesław Kuzio.

I dodał, że teraz jest pomysł, aby ginekologię i porodówkę przekształcić w dzienny oddział ginekologiczny, czynny od poniedziałku do piątku.

– To będzie tzw. oddział chirurgii jednego dnia. Jeżeli po zabiegu pacjentka będzie musiała pozostać na oddziale w sobotę i niedzielę, będzie pod opieką wykwalifikowanej położnej. Natomiast lekarz ginekolog będzie dyżurował pod telefonem – powiedział wicestarosta.

Zapowiedział, że szczegóły tego rozwiązania ma przedstawić dyrektorka leskiego szpitala podczas zebrania komisji zdrowia Rady Powiatu. Na spotkanie zaplanowane w przyszłym tygodniu została zaproszona również dyrektorka podkarpackiego oddziału NFZ. (PAP)

Czytaj więcej: 

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

 

Reklama