– Zabierali nam symbole narodowe, flagi i szczerbce, a liderów od tygodni nachodzili w domach – tak o działaniach policji przed Marszem Niepodległości mówią podkarpaccy narodowcy na temat wyjazdu do stolicy.[Not a valid template]
Młodzież Wszechpolska oraz Ruch Narodowy dzisiaj (15 listopada) w Rzeszowie zorganizowali konferencję prasową podczas której przedstawili swoje stanowisko na temat organizacji Marszu Niepodległości w Warszawie. Towarzyszyły mu zamieszki wywołane przez chuliganów. Policja zatrzymała ponad 270 osób. Rannych zostało 51 policjantów i 24 osoby cywilne.
Dzisiaj pod Komendą Wojewódzką Policji w Rzeszowie zebrało się kilkunastu uczestników marszu z Podkarpacia. Przekonywali, że policja i „policyjni prowokatorzy” utrudniali im organizację marszu, dojazd na niego i uczestniczenie w nim.
– Nieprzypadkowo zebraliśmy się przed komendą. Chcielibyśmy zaprotestować przeciwko działaniu policji na marszu, ale też przed i po marszu – mówił Oskar Kochman, wiceprezes Młodzieży Wszechpolskiej na Podkarpaciu oraz były asystent posła Solidarnej Polski Mieczysława Golby.
Policyjne prowokacje?
Narodowcy protestują przeciwko temu, w jaki sposób marsz relacjonowały ogólnopolskie media, a w szczególności TVN i Polsat.
– Marsz Niepodległości zbiera rzesze patriotów, którzy wspólnie wyjeżdżają do Warszawy, by czcić bohaterów narodowych i przypominać o sytuacji, jaką mamy w dzisiejszych czasach, czyli o utracie suwerenności – przekonywał Piotr Pomykała, szef Młodzieży Wszechpolskiej na Podkarpaciu.
– Chcemy przedstawić to, czego tak naprawdę nie ma w mediach. Ci młodzi ludzie mają określony cel – idą w ramie w ramię by uczcić to święto. My, narodowcy, organizujący to wydarzenie, staramy się, by miało jak najpiękniejszą oprawę – dodawał Pomykała.
– Kolejny raz widzieliśmy tysiące młodych ludzi – rodziny z dziećmi, bohaterów i kombatantów, którzy za własne pieniądze przyjechali do Warszawy. Niestety, znów nie obyło się bez policyjnych prowokacji i rządowej marionetki w mediach – twierdzi Michał Horbaczek, szef Przeworskich Patriotów i członek Obozu Narodowo-Radykalnego.
Horbaczek sam o sobie w interencie pisze, że jest nacjonalistą, pasjonatem najnowszej historii Polski i fanatykiem piłkarskim.
„Wjazd” policji
Horbaczek mówił, że około dwa tygodnie przed 11 listopada, informował w internecie o możliwości wyjazdu do Warszawy. W Przeworsku rozwieszał też plakaty.
– I miałem dwa razy „wjazd” policji do domu. Pierwszy raz po to, by jak powiedział funkcjonariusz „mogli zdobyć wiedzę o organizatorze wyjazdu”. Kolejna wizyta była przed godz. 21:00. Funkcjonariusz, mimo tego iż mój mama leżała chora, chciał chodzić po domu i sprawdzać, czy ktoś jeszcze w nim jest – mówił Horbaczek.
Twierdzi, że policjanci odwiedzili również lokal, w którym chętni zgłaszali się na wyjazd do stolicy oraz systematycznie do niego dzwonili z pytaniem, ile osób jedzie na marsz.
– Pytali się, gdzie pojadę i po co i czym jest ONR, bez podania jakiejkolwiek podstawy prawnej – opowiadał Horbaczek.
– Mój marsz zaczął się od mostu Poniatowskiego, gdzie młodzi i bezczelni policjanci zatrzymywali auta. Przedstawiłem się i wylegitymowałem. Powiedziałem, że jestem organizatorem marszu. Mimo tego zabrali mnie na komisariat, nie pozwalając nikogo poinformować, gdzie jadę – relacjonował szef Przeworskich Patriotów.
Z jego relacji wynika, że policjanci zamknęli go w małej celi razem z kilkoma innymi narodowcami i co jakiś czas przesłuchiwali. Horbaczka wypuścili dopiero, jak marsz się zakończył.
7 kontroli policyjnych
Narodowcy na konferencji pokazywali zdjęcia, na których było widać zamieszki podczas marszu. Twierdzą, że wywołali je prowokatorzy, którzy atakowali straż marszu w pomarańczowych kamizelkach, a policja nie robiła nic by temu zapobiec.
– Straż została zaatakowana przez prowokatorów, zamaskowanych chuliganów. Jak można o tych osobach mówić, że są to uczestnicy Marszu Niepodległości? – pytał Oskar Kochman. – To absurdalna teza, która jest nieustannie pokazywana w mediach. Na kolejnym zdjęciu również widać, jak czoło marszu zostaje zaatakowane przez grupę prowokatorów, którzy nie uczestniczą w marszu.
Kochman dodał również, że nie chodzi tylko o to, co działo się podczas marszu, ale również o przeszukiwania w mieszkaniach, ciągłe telefony i nękanie organizatorów marszu.
– Jednemu z naszych kolegów zarekwirowano całą symbolikę narodową, jaką miał w mieszkaniu, zabrano mu szczerbce, plakaty, płyty i książki tylko dlatego, że były to rzeczy, które sprzyjały promowaniu idei narodowej – przekonywał Kochman. – Wyjazd, który był organizowany z Rzeszowa, był zatrzymywany około 7 razy, mimo tego, iż kierowca posiadał protokoły poprzednich kontroli przez policję.
Narodowcy zapowiadają, że będą żądać od policji zwrotu zarekwirowanych materiałów.
redakcja@rzeszow-news.pl