Reklama

Zagubionych w bieszczadzkich lasach turystów z Warszawy uratowali policjanci z Polańczyka. Para z dzieckiem cała i zdrowa wróciła do kwatery.

O pomoc policjantów wczoraj (15 sierpnia) tuż przed godz. 19:00 poprosiła dwójka mieszkańców Warszawy. 34-letni mężczyzna i 31-letnia kobieta, wypoczywający w Bieszczadach, wybrali się na wycieczkę rowerową. Towarzyszył im 2-letni synek, którego wieźli w przyczepce rowerowej.

Turyści planowali przejechać z Soliny do Myczkowiec. Zabłądzili jednak w lesie i w efekcie stromą skarpą zjechali nad drugi brzeg Jeziora Myczkowieckiego, naprzeciw miejscowości, do której planowali dotrzeć. Ulewny deszcz, który zastał ich w lesie, uniemożliwił powrót stromą skarpą. Poza tym turyści nie bardzo wiedzieli, gdzie są.

Z uwagi na zapadający zmierzch, burzę i obawy o zdrowie towarzyszącego im synka, turyści o pomoc poprosili policję.

Na poszukiwania natychmiast ruszyli dzielnicowi z Polańczyka. Prześledzili najbardziej prawdopodobną trasę przez las, którą mogli poruszać się rowerzyści i zlokalizowali rodzinę. Zorganizowali też pomoc sternika łodzi motorowej i przy jego pomocy przewieźli rodzinę na brzeg.

Następnie matkę z dzieckiem, kompletnie przemoczonych i wystraszonych przygodą, odwieźli do miejsca zakwaterowania.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama