– Rzeszowski szpital Pro-Familia chce ukarać położną, bo podobno naruszyła dobre imię placówki, która dokonywała zabiegów aborcyjnych – mówi senator Polski Razem Kazimierz Jaworski. – Stawia się nas na równi z klinikami aborcyjnymi, a na to nie pozwolę – odpowiada Radosław Skiba, dyrektor szpitala.
W połowie stycznia podczas konferencji prasowej położna ze szpitala Pro-Familia Agata Rejman, poinformowała, że placówka, w której pracuje, dokonuje zabiegów aborcyjnych. – Nie mogę normalnie funkcjonować, nie śpię po nocach – mówiła Agata Rejman.
– Dla mnie aborcja oznacza odbieranie życia i ja w tym procederze uczestniczyć nie chcę. To po prostu zabijanie. Sumienie mi na to nie pozwala. Podobnie myśli większość moich koleżanek. Napisałyśmy w tej sprawie petycję do dyrektora szpitala.
Dyrekcja szpitala tłumaczyła wtedy, że wykonano trzy zabiegi i były to dzieci, które np. nie miały mózgu lub miały wadę serca, a decyzja o aborcji zawsze należała do matki.
Podczas piątkowej konferencji prasowej zwołanej przez rzeszowskiego senatora Kazimierza Jaworskiego poinformowano, że Agata Rejman dostała pismo od dyrektora placówki, że podała informacje niezgodnie z prawdą i przedstawiła szpital w złym świetle.
– Chodzi szczególnie o słowa „zabijanie dzieci”. Jest to określenie, które w rażący sposób narusza dobre imię szpitala i dotyka pracowników – tłumaczy Radosław Skiba, dyrektor szpitala Pro-Familia. Wyjaśnia, że nie mieli kontaktu z położną, która od konferencji prasowej, w której poinformowała o aborcjach, nie pojawiła się w pracy.
– Uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie droga korespondencji, ponieważ pani Agata cały czas przebywa na zwolnieniu lekarskim. Poprosiliśmy ją o sprostowanie słów, których użyła podczas konferencji, a które naruszają nasze dobre imię. Jeżeli nie będzie sprostowania, to chcemy, aby wpłaciła 50 tys. na rzecz Podkarpackiego Hospicjum dla Dzieci.
– Pani Rejman czuje się bardzo źle. Do tego dostała jeszcze pismo od pracodawcy, w którym żąda on w terminie siedmiu dni sprostowania jej wypowiedzi w mediach lub wpłaty 50 tys. złotych odszkodowania – mówił senator Jaworski.
Agata Rejman na piątkową konferencję Jaworskiego nie przyszła. Senator zaprezentował natomiast film, na którym położna wyjaśnia, powody nieobecności.
– Od ostatniego zabiegu bardzo źle się czuję, w zasadzie od kilku tygodni jestem na zwolnieniu – mówiła na filmie Agata Rejman. – Do tego nałożyło się jeszcze pismo od dyrekcji szpitala, która nakazuje mi wpłacenie jako zadośćuczynienia 50 tys. zł. Nie ukrywam, przybiło mnie to bardzo i w tej sytuacji nie wiem, co robić.
Za położną murem stanął senator Jaworski, który zaznaczył, że konferencja nie jest polityczna. – Chcemy jej pomóc. Bo nie rozumiem, dlaczego w tym kraju chce się ukarać kobietę za mówienie prawdy – mówił senator. Podczas konferencji wspierał go adwokat Paweł Bała, który zapowiedział, że skieruje sprawę do sądu w imieniu położnej.
– Z pisma od pracodawcy nie wynika, na jakiej podstawie prawnej pracodawca rości sobie prawo do zadośćuczynienia. Chcemy wiedzieć, czy prawa szpitala zostały naruszone. Pani Agata jest w trudnej sytuacji prawnej. Wierzymy, że nie jest bezbronna – mówił mecenas Bała.
Dziennikarka TVP Rzeszów Beata Bartman poinformowała senatora, że do ich redakcji zgłosiła się kobieta, która ze względu na to, że jej dziecko nie miało rozwiniętej czaszki, musiała dokonać aborcji w Pro-Familii. Ciąża zagrażała jej życiu, źle rozwinięte kości mogły jej bowiem przebić macicę.
– Zaznaczam, że jest to osoba bardzo wierząca i swoją decyzję skonsultowała z księdzem, który kazał jej się stosować do zaleceń lekarza. W tym zabiegu brała udział właśnie pani Rejman, która dobrze wiedziała, że to zabieg ratujący życie tej pani. Teraz czuje się oszukana, uważa, że nazywa się ją morderczynią. Oboje z mężem płakali, jak wspominali całą sytuację – mówiła dziennikarka.
– Dla mnie aborcja jest synonimem zabijania dzieci – skwitował sprawę mecenas Bała.
Dyrektor Pro-Familii wyjaśnia, że pismo i ewentualny pozew ma chronić pracowników szpitala przed krzywdzącymi oskarżeniami.
– Położne, które podpisały klauzulę sumienia, nigdy nie były szykanowane z tego powodu. To są świetne pracownice, szpital ma bardzo dobrą renomę, rodzi się w nim coraz więcej dzieci i nie mamy zamiaru nikogo dyscyplinować. Nie pozwolę jednak, by szpital był stawiany na równi z klinikami aborcyjnymi – mówi dyrektor Skiba.
Dodaje, że najbardziej zabolało ich właśnie porównywanie do kliniki aborcyjnej, pikiety i manifestacje, zdjęcia, w których dyrektora medycznego porównywano do Hitlera. – To wyglądało bardzo źle i niektórzy mogli odnieść wrażenie, że szpital ma coś wspólnego z aborcjami, a tak nie jest – przekonywał Skiba.
Okazuje się jednak, że położne, które podpisały klauzulę sumienia, do tej pory z niej nie skorzystały. – Nie skorzystała z niej również pani Agata. Gdyby tylko powiedziała, że nie chce w niej uczestniczyć, że źle się czuje, to jeszcze w ten sam dzień zostałaby z takiego zabiegu zwolniona – zapewnia dyrektor.
Dodaje, że czekają na Agatę Rejman. Chcą nią porozmawiać i droga sądowa pojawi się dopiero wtedy, gdy inne środki nie przyniosą skutku. Pro-Familia jest w stanie zrezygnować z roszczenia finansowego. – Prosimy ją na razie o sprostowanie tych słów, jeśli nie, to podejmiemy inne kroki, czyli sąd lub kara grzywny – zapowiada Radosław Skiba.
redakcja@rzeszow-news.pl