Zdjęcie: Maciej Brzana / Rzeszów News

300 zł miesięcznie. Tyle od września miasto dopłaci rodzicom, którzy poślą dziecko do prywatnego żłobka. Radni miejscy byli jednogłośni. 

– Inwestycje, które planujemy, są wieloletnie. Zanim zostaną zrealizowane, dzieci wyrosną i pójdą do przedszkoli. Dlatego chcemy działać szybko. Bon żłobkowy to błyskawiczna reakcja na zjawisko braku miejskich żłobków – zapewniał na wtorkowej sesji rady miasta prezydent Konrad Fijołek. Bon żłobkowy obiecywał jeszcze w kampanii wyborczej. 

300 zł dla wszystkich

Pomysł comiesięcznego wsparcia dla rodzin, którym zabrakło miejsca w publicznych placówkach, poparli zarówno radni Rozwoju Rzeszowa i Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości. Dyskusję spowodował za to brak kryterium dochodowego przy jego przyznawaniu.

Projekt uchwały zakłada, że 300 zł miesięcznie otrzyma rodzic każdego dziecka posłanego do niepublicznej placówki – niezależnie od sytuacji materialnej.  

– Problem z kryterium dochodowym był, ale po długich dyskusjach zostałem przekonany, że na razie nie warto go wprowadzać, bo jedynie wszystko utrudni – ocenił Sławomir Gołąb z Rozwoju Rzeszowa. – Wprowadźmy bon bez kryterium na 4 miesiące, do końca roku. Przekonajmy się, jak zadziała – zaproponował. 

– Najbliższe 4 miesiące pozwolą nam zaobserwować, czy bon wywołuje efekt, i przekonać się, kto z niego korzysta – zgodził się prezydent Fijołek. 

Podkreślił także, że o brak kryterium dochodowego apelowali właściciele prywatnych żłobków. – Bony, jeżeli mają odnieść skutek, to muszą być klarowne i czytelne, dodatkowe kryteria oznaczają komplikacje – powtarzał argumenty środowiska Fijołek.

Te nie przekonały radnych PiS. – Chcemy poprzeć bony, ale z poprawką o kryterium dochodowym. Rodziny, które mają niższe dochody, powinny otrzymać większe dofinansowanie – podkreślał przewodniczący klubu Marcin Fijołek.

PiS chciałby, aby uboższe rodziny otrzymywały bony o wartości 500 zł miesięcznie. – Być może dla kogoś te 200 zł to być albo nie być – uzasadniał Marcin Fijołek. 

– Nie skupiajmy się na jakichkolwiek kryteriach, bo to ryzykowne. Przyjmijmy i monitorujmy – zaapelował Mirosław Kwaśniak z Rozwoju Rzeszowa. Na jego wniosek zakończono dyskusję. 

Milion w cztery miesiące 

Rzeszowski Bon Żłobkowy rada miasta uchwaliła jednogłośnie. Na razie będzie on obowiązywać od września do grudnia. Miasto szacuje, że w ciągu czterech miesięcy wyda na świadczenia około milion złotych.

Wypłatą zajmie się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Rzeszowie. 300 zł będzie wypłacane niezależnie od dochodów, ale tylko osobom, które są zameldowane w Rzeszowie i w nim płacą podatki. 

Bon zamiast inwestycji?

W Rzeszowie są aktualnie 42 żłobki, w których jest 2,4 tys. miejsc. Ale tylko 10 placówek i ogółem 1415 miejsc należy do miasta.

– W 2020 roku w Rzeszowie było 7019 dzieci do 3. roku życia – przywołał statystyki radny Mateusz Szpyrka z PiS. Oznacza to, że poziom tzw. użłobkowienia wynosi w stolicy Podkarpacia 28 proc., czyli nieco poniżej rekomendowanych przez rząd 30 proc.

– Potrzeby są zdecydowanie większe. Szacuję, że brakuje nam co najmniej 1000 miejsc – stwierdził radny Szpyrka. – Tym bardziej że żłobki prywatne nie są trwale i tylko te publiczne są gwarantem wsparcia dla rodzin – podkreślił. 

Zwracił też uwagę, że aż dziewięć osiedli w Rzeszowie (w tym Słocina, Biała, Mieszka I, Matysówka, Pobitno, Wilkowyja) pozostaje bez takich placówek. – Rodzice dowożą dzieci z jednego końca miasta na drugi. To powoduje korki – przypomniał. 

– Dziecko powinno uczyć się blisko domu, mieć swoje środowisko, to też zmniejszy ruch w mieście – poparł Szpyrkę Marcin Deręgowski (PO).

Prezydent Fijołek przypomniał, że dwa nowe miejskie żłobki powstają na osiedlach Budziwój i Projektant. – Być może kolejny na Słocinie. Wiele zależy od tego, jak sprawdzi się bon. Może dzięki niemu budowa kolejnych placówek nie będzie konieczna – zasugerował.

Bon miałby być dla miasta mniejszym obciążeniem finansowym od budowy kolejnych placówek. – Żłobki to niemałe koszty. Budowa, potem wyposażenie i kadry – wyliczał Fijołek.

– Bon jest dobrym działaniem, ale miejmy świadomość, że nie rozwiąże braku wolnych miejsc. Miasto rozwija się dynamicznie, przybywa osiedli. Istniejące już placówki są mocno obciążone – skomentował Jerzy Jęczmienionka z PiS. 

Wśród rodziców rosną jednak obawy, że 300+ wcale nie przyniesie oszczędności w domowych budżetach, a jedynie doprowadzi do tego, że prywatne placówki podniosą opłaty. Te nierzadko sięgają nawet 1000 zł. 

(taz)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama