Podkarpaccy politycy Platformy Obywatelskiej zapowiadają, że wezmę pod lupę każde oświadczenie majątkowe radnych PiS, którzy opływają w milionach złotych. Jerzy Borcz, radny sejmiku podkarpackiego, w latach 2016-2017 zarobił aż 500 tysięcy złotych.
Prześwietlenie oświadczeń majątkowych radnych PiS w poniedziałek w Rzeszowie zapowiedzieli podkarpaccy posłowie Platformy Obywatelskiej: Zdzisław Gawlik, Marek Rząsa i Joanna Frydrych. Ale zanim pojawił się temat ogromnych zarobków polityków PiS, Zdzisław Gawlik skrytykował reformę szkolnictwa, którą chce wprowadzić rząd autorstwa Jarosława Gowina, wicepremiera oraz ministra nauki i szkolnictwa wyższego.
Ustawa dzieli społeczeństwo
Od wielu dni przeciwko reformie „Konstytucja dla nauki 2.0” protestują warszawscy studenci. Kilka dni temu po cichu zaczęli ich wspierać także studenci Uniwersytetu Rzeszowskiego, którzy na budynku uczelni przy al. Rejtana rozwiesili transparent z napisem „Solidarni z protestującymi na Uniwersytecie Warszawskim”.
– Ta ustawa, jak żadna inna w Polsce, dzieli społeczeństwo. Są w niej przewidziane rozwiązania w wyniku których uczelnie silniejsze dostaną pieniądze, słabsze będą ich pozbawione. Szanse młodzieży podkarpackiej się zmniejszą. Ograniczone zostaną możliwości zdobywania stopni i tytułów naukowych na podkarpackich uczelniach – mówił Zdzisław Gawlik, lider podkarpackiej PO.
W najbliższy czwartek Sejm mają dyskutować nad ustawą dotycząca reformy szkolnictwa wyższego. – Po tym, co w ostatnim czasie PiS zrobił z Konstytucją, żaden z członków tej partii nie ma moralnego prawa używać słowa „Konstytucja”. Konstytucja jest świętym słowem dla demokracji. Oni [PiS – przyp. red.] ją zgwałcili, zdeptali i dzisiaj mają czelność inne obszary życia nazywać konstytucją – nie pojmuje z kolei poseł Marek Rząsa.
Nie trzeba grać w totolotka
Ale głównym tematem poniedziałkowego wystąpienia podkarpackich polityków PO były zarobki polityków PiS. To temat, który od wielu miesięcy budzi sporo emocji po tym, gdy wyszło na jaw, że ministrowie i wiceministrowie rządu Beaty Szydło dostawali ogromne nagrody finansowe.
Platforma Obywatelska przygląda się nie tylko zarobkom PiS-owskiej „góry”, ale również, jak „dobra zmiana” realizowana jest na poziomie sejmików wojewódzkich. W sejmiku podkarpackim PO wytropiła radnego PiS Jerzego Borcza, który w latach 2016-2017 zarobił aż 500 tys. zł.
– Średnie wynagrodzenie na Podkarpaciu wynosi 3750 zł. W ciągu dwóch lat przeciętny mieszkaniec regionu może zarobić 90 tys. zł – porównywała posłanka Joanna Frydrych. – Nie trzeba grać w totolotka, nie trzeba mieć kwalifikacji, żeby zostać milionerem. Trzeba tylko i wyłącznie robić karierę z PiS-em – dodawała.
Rządowa agencja to za mało
Wspomniany Jerzy Borcz to szczególna postać w polityce. Skacze z partii do partii, zaliczył ich co najmniej kilka, był m.in. w AWS, PO, a w 2014 roku, gdy kończyła się kadencja sejmiku, w nowych wyborach wystartował z listy PiS. Przez długie lata był wicedyrektorem podkarpackiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych, a gdy się związał z PiS, Borcz wskoczył na stołek dyrektorski. PO wyliczyła, że tylko na tym etacie zarobił 270 tys. zł.
– Jeszcze musi sobie dorabiać w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Krośnie, gdzie wielu magistratów, doktorów, młodych naukowców pozostaje bez pracy. Jak mają mieć pracę, jak tacy ludzie blokują [etaty], bo jeszcze im mało – mówił poseł Rząsa.
Jerzy Borcz jest jednym z „bohaterów” nowej odsłony akcji PO „Konwój Wstydu” w ramach której po całym kraju jeżdżą z billboardy z wizerunkami radnych PiS, którzy w ostatnich dwóch latach na państwowych posadach zarobili gigantyczne pieniądze.
Politycy PO zapowiadają: – Wyciągniemy każde łajdactwo, oszustwo. Przyjrzymy się każdemu oświadczeniu majątkowemu radnych PiS. W niektórych przypadkach są one wypełniane nieczytelnym pismem, podawane są kwoty brutto, netto, diety radnych są ukrywane. Gdzie jest CBA? Dlaczego oświadczenia majątkowe nie są weryfikowane? – pyta Marek Rząsa.
Morawiecki banksterem w III RP
Skrytykował też premiera RP Mateusza Morawieckiego za to, że kreuje się na socjalistę i wielkiego liberała.
– Przez cały okres III RP był banksterem, pracował w jednej z największych bankowych korporacji, co ciekawe, zagranicznej. Dzisiaj ma czelność mówić Polakom, co jest dla nich dobre, a co złe. Człowiek, który na swoim koncie zgromadził 9-milionowy majątek, mówi, że kto ma miliony, będzie płacił daninę. To niech zacznie od siebie. Zacznie? Nie. Bo przepisał wszystkie pieniądze na rodzinę. Tak się rodzą nowe fortuny w Polsce – powiedział Rząsa.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl