Sejmik Województwa Podkarpackiego ogłosił 2025 Rokiem Włodzimierza Dzieduszyckiego. W przyszłym roku mija 200. rocznica urodzin tego wybitnego przyrodnika, kolekcjonera, mecenasa kultury i patrioty.
Niezwykła postać swoich czasów
Hrabia Włodzimierz Dzieduszycki (1825–1899) to wybitny przyrodnik, kolekcjoner, mecenas nauki i sztuki, patriota oraz wizjoner. Odegrał kluczową rolę w kształtowaniu dziedzictwa kulturowego i społecznego współczesnego Podkarpacia. Urodzony w Jaryszowie, od młodości wyróżniał się pasją do przyrody, nauki i kultury.
Używając dzisiejszych określeń Włodzimierz Dzieduszycki był powszechnie znanym VIP-em i infleuncerem, który kształtował wyobraźnię współczesnych mu pokoleń.
Był założycielem pierwszego na ziemiach polskich Muzeum Przyrodniczego we Lwowie, gdzie zgromadził bogate zbiory zoologiczne, botaniczne, etnograficzne i ornitologiczne. Wprowadził nowoczesne podejście do muzealnictwa, stosując metody skansenowskie i systematyczne katalogowanie zbiorów, które stały się wzorem dla instytucji w całej Europie.
Dzieduszycki zniósł pańszczyznę
Dzieduszycki był także reformatorem i działaczem społecznym. Jako gospodarz rodzinnych dóbr zniósł pańszczyznę, wspierał nowoczesne rolnictwo oraz promował edukację i kulturę. Był fundatorem stypendiów, wspierał Zakład Narodowy im. Ossolińskich, organizował wystawy i promował dorobek Huculszczyzny oraz młodych artystów, w tym Adama Chmielowskiego – przyszłego św. Brata Alberta.
Pełniąc funkcję posła do Sejmu Krajowego Galicji i członka Izby Panów monarchii habsburskiej, aktywnie działał na rzecz autonomii Galicji, szerząc idee solidarności i pracy u podstaw. Powołał także ordynację poturzycko-zarzecką, która zapewniła trwałość finansową jego dziedzictwa. Zmarł w 1899 roku, a jego spuścizna do dziś inspiruje kolejne pokolenia.
Kiedyś powszechnie znany, dziś zapomniany
W ramach Roku Dzieduszyckiego planowane są liczne wydarzenia, w tym konferencje naukowe, wystawy, spotkania i debaty, które nie tylko przybliżą bogaty dorobek Dzieduszyckiego, ale także stworzą przestrzeń do refleksji nad współczesnym znaczeniem wartości, które uosabiał.
Szczególny nacisk zostanie położony na tematykę ochrony dziedzictwa, roli kultury w życiu społecznym oraz solidarności w działaniach na rzecz wspólnoty.
Historyczne przekazy o Dzieduszyckim
Poniższa cześć artykułu to fragmenty książki „Muzeum im. Dzieduszyckich we Lwowie i jego Twórca”, autorstwa prof. Gabriela Brzęka, wydawnictwo Lubelskie Nowe, Lublin 1994
(…) Śmierć tego niepospolitego człowieka, wywołała nie tylko we Lwowie, ale w całej Galicji wielki smutek. Na gmachach jego Muzeum. Ossolineum, Sejmu Krajowego i innych instytucji, z którymi współpracował lub był ich dobrodziejem, pojawiły się czarne flagi na znak żałoby. Profesor anatomii Uniwersytetu Lwowskiego Henryk Kadyi wraz z fizykiem miejskim drem Głowińskim dokonali zabalsamowania zwłok, po czym ubrano je w czarny ozdobny kontusz i wystawiono wśród kwiatów w głównej sali pałacu. Nieprzebrane tłumy miejscowej oraz przybyłej ze Lwowa i okolicy ludności różnych stanów i wyznań składały pośmiertny hołd swemu dobroczyńcy.
Eksportację zwłok z poturzyckiego pałacu na oddalony 7 km dworzec kolejowy przeprowadzono w dniu 23 września, skąd rano o godzinie 7.30 specjalnym pociągiem przewieziono je do oddalonego ponad 150 km Jarosławia, a stamtąd do odległego o kilka kilometrów kościoła w Zarzeczu, gdzie pragnął spocząć przy swej uwielbianej matce. W owym specjalnym pociągu, w którego pierwszym wagonie złożono wśród niezliczonych wieńców metalową trumnę zmarłego, w dalszych wagonach towarzyszyło mu około 400 osób z samego tylko Lwowa. Pociąg zatrzymywał się na stacjach we Lwowie, Gródku Jagiellońskim, Mościskach, Przemyślu i Jarosławiu, a na każdej z nich wyczekiwało setki ludzi wraz z duchowieństwem zarówno rzymsko-, jak i greko katolickiego obrządku w liturgicznych szatach dla oddania przez modły i śpiewy żałobne hołdu dla Zmarłego.
Poruszenie w całym społeczeństwie
Trumnę na swych barkach wynieśli z wagonu ubrani w narodowe stroje chłopi polscy i ruscy, po czym przejęli ją co kilka minut zmieniający się przyjaciele spośród najznakomitszej szlachty, ubrani w staropolskie stroje. W Jarosławiu na stacji oraz w Zarzeczu oczekiwały tysiące ludzi w żałobnych strojach ze wszystkich sfer, stanów i religii, aby oddać hołd temu niezwykle szanowanemu człowiekowi.
Sumę w kościele zarzeckim odprawił ks. biskup Sołecki, a kazanie ogłosił spowiednik i przyjaciel zmarłego arcybiskup ormiański ks. Issakowicz, po czym kondukt ruszył do grobowca. Wśród hymnów żałobnych śpiewanych na przemian w języku łacińskim i starocerkiewnym prowadzili go po prawej stronie biskupi rzymskokatoliccy Puzyna i Pelczar, a po lewej stronie biskup grekokatolicki Czerkawski w gronie wyższego duchowieństwa unickiego.
Mowy nad grobem trwały ponad dwie godziny. Jako pierwszy przemawiał ówczesny prezes Akademii Umiejętności prof. Stanisław Tarnowski, który podkreślając wielką skromność zmarłego oraz ofiarność na rzecz nauki i kultury, stwierdził, że „była to czysta szlachetność, ta która wie, że człowiek nie jest dla siebie tylko stworzony, wierzy w to szczerze i z tą świadomością zgodnie chce żyć, nie dla siebie”.
Jako drugi przemawiał w imieniu Wydziału Krajowego dr Józef Wereszczyński, który przedstawił udział Dzieduszyckiego w pracach społeczno-narodowych, jego rolę w rozwoju autonomii w kraju oraz przemysłu krajowego w okresie dzierżenia laski marszałkowskiej.
Pomost między Polakami i Ukraińcami
Trzeci głos zabrał znany historyk i działacz narodowego ruchu ukraińskiego w Galicji, profesor literatury ruskiej w Uniwersytecie Lwowskim i poseł do parlamentu wiedeńskiego Aleksander Barwiński. Dał on wyraz czci i miłości społeczeństwa ukraińskiego, a zwłaszcza ludu wiejskiego dla zmarłego, stwierdzając, że Dzieduszycki, „prawnuk rycerzy kresowych na Rusi… nie znał różnicy narodowości zamieszkującej ten kraj, umiłował zarówno lud polski, jak i ruski”.
Mówca zaznaczył, że „miłość ludu ruskiego nie była u śp. Dzieduszyckiego ani wpływem poczucia sprawiedliwości, ani pochodziła z oceniania chwilowego położenia, ani z żadnych względów politycznych. On… szlachcic, Polak zrodzony, a wzrosły wśród ludu ruskiego… kochał lud ruski wrosły w jego serce… nie znał różnic między polskim a ruskim ludem w czynach i ofiarach”.
(oprac. rom / grafiki, zdjęcia: Wikipedia)