medal-hrabia-dzieduszycki
Zdjęcie: hrabia Włodzimierz Dzieduszycki, medal autorstwa C. Radnitzky’ego wybity z okazji Wystawy Rolniczej i Przemysłowej we Lwowie 1877 r.

Sejmik Województwa Podkarpackiego ogłosił 2025 Rokiem Włodzimierza Dzieduszyckiego. W przyszłym roku mija 200. rocznica urodzin tego wybitnego przyrodnika, kolekcjonera, mecenasa kultury i patrioty.

Niezwykła postać swoich czasów 

Hrabia Włodzimierz Dzieduszycki (1825–1899) to wybitny przyrodnik, kolekcjoner, mecenas nauki i sztuki, patriota oraz wizjoner. Odegrał kluczową rolę w kształtowaniu dziedzictwa kulturowego i społecznego współczesnego Podkarpacia. Urodzony w Jaryszowie, od młodości wyróżniał się pasją do przyrody, nauki i kultury.

Używając dzisiejszych określeń Włodzimierz Dzieduszycki był powszechnie znanym VIP-em i infleuncerem, który kształtował wyobraźnię współczesnych mu pokoleń.   

Był założycielem pierwszego na ziemiach polskich Muzeum Przyrodniczego we Lwowie, gdzie zgromadził bogate zbiory zoologiczne, botaniczne, etnograficzne i ornitologiczne. Wprowadził nowoczesne podejście do muzealnictwa, stosując metody skansenowskie i systematyczne katalogowanie zbiorów, które stały się wzorem dla instytucji w całej Europie.

hrabia-wlodzimierz-dzieduszycki
Grafika: Hrabia Włodzimierz Dzieduszycki na drzeworycie Jana Styfiego, 1875 r.

Dzieduszycki zniósł pańszczyznę

Dzieduszycki był także reformatorem i działaczem społecznym. Jako gospodarz rodzinnych dóbr zniósł pańszczyznę, wspierał nowoczesne rolnictwo oraz promował edukację i kulturę. Był fundatorem stypendiów, wspierał Zakład Narodowy im. Ossolińskich, organizował wystawy i promował dorobek Huculszczyzny oraz młodych artystów, w tym Adama Chmielowskiego – przyszłego św. Brata Alberta.

Pełniąc funkcję posła do Sejmu Krajowego Galicji i członka Izby Panów monarchii habsburskiej, aktywnie działał na rzecz autonomii Galicji, szerząc idee solidarności i pracy u podstaw. Powołał także ordynację poturzycko-zarzecką, która zapewniła trwałość finansową jego dziedzictwa. Zmarł w 1899 roku, a jego spuścizna do dziś inspiruje kolejne pokolenia.

Kiedyś powszechnie znany, dziś zapomniany

W ramach Roku Dzieduszyckiego planowane są liczne wydarzenia, w tym konferencje naukowe, wystawy, spotkania i debaty, które nie tylko przybliżą bogaty dorobek Dzieduszyckiego, ale także stworzą przestrzeń do refleksji nad współczesnym znaczeniem wartości, które uosabiał.

Szczególny nacisk zostanie położony na tematykę ochrony dziedzictwa, roli kultury w życiu społecznym oraz solidarności w działaniach na rzecz wspólnoty.

Historyczne przekazy o Dzieduszyckim

Poniższa cześć artykułu to fragmenty książki „Muzeum im. Dzieduszyckich we Lwowie i jego Twórca”, autorstwa prof. Gabriela Brzęka, wydawnictwo Lubelskie Nowe, Lublin 1994 

(…) Śmierć tego niepospolitego człowieka, wywołała nie tylko we Lwowie, ale w całej Galicji wielki smutek. Na gmachach jego Muzeum. Ossolineum, Sejmu Krajowego i innych instytucji, z którymi współpracował lub był ich dobrodziejem, pojawiły się czarne flagi na znak żałoby. Profesor anatomii Uniwersytetu Lwowskiego Henryk Kadyi wraz z fizykiem miejskim drem Głowińskim dokonali zabalsamowania zwłok, po czym ubrano je w czarny ozdobny kontusz i wystawiono wśród kwiatów w głównej sali pałacu. Nieprzebrane tłumy miejscowej oraz przybyłej ze Lwowa i okolicy ludności różnych stanów i wyznań składały pośmiertny hołd swemu dobroczyńcy.

Eksportację zwłok z poturzyckiego pałacu na oddalony 7 km dworzec kolejowy przeprowadzono w dniu 23 września, skąd rano o godzinie 7.30 specjalnym pociągiem przewieziono je do oddalonego ponad 150 km Jarosławia, a stamtąd do odległego o kilka kilometrów kościoła w Zarzeczu, gdzie pragnął spocząć przy swej uwielbianej matce. W owym specjalnym pociągu, w którego pierwszym wagonie złożono wśród niezliczonych wieńców metalową trumnę zmarłego, w dalszych wagonach towarzyszyło mu około 400 osób z samego tylko Lwowa. Pociąg zatrzymywał się na stacjach we Lwowie, Gródku Jagiellońskim, Mościskach, Przemyślu i Jarosławiu, a na każdej z nich wyczekiwało setki ludzi wraz z duchowieństwem zarówno rzymsko-, jak i greko katolickiego obrządku w liturgicznych szatach dla oddania przez modły i śpiewy żałobne hołdu dla Zmarłego.

Poruszenie w całym społeczeństwie

Trumnę na swych barkach wynieśli z wagonu ubrani w narodowe stroje chłopi polscy i ruscy, po czym przejęli ją co kilka minut zmieniający się przyjaciele spośród najznakomitszej szlachty, ubrani w staropolskie stroje. W Jarosławiu na stacji oraz w Zarzeczu oczekiwały tysiące ludzi w żałobnych strojach ze wszystkich sfer, stanów i religii, aby oddać hołd temu niezwykle szanowanemu człowiekowi.

Sumę w kościele zarzeckim odprawił ks. biskup Sołecki, a kazanie ogłosił spowiednik i przyjaciel zmarłego arcybiskup ormiański ks. Issakowicz, po czym kondukt ruszył do grobowca. Wśród hymnów żałobnych śpiewanych na przemian w języku łacińskim i starocerkiewnym prowadzili go po prawej stronie biskupi rzymskokatoliccy Puzyna i Pelczar, a po lewej stronie biskup grekokatolicki Czerkawski w gronie wyższego duchowieństwa unickiego.

nekrolog-hrabia-dzieduszycki
Grafika: nekrolog Włodzimierza Dzieduszyckiego

Mowy nad grobem trwały ponad dwie godziny. Jako pierwszy przemawiał ówczesny prezes Akademii Umiejętności prof. Stanisław Tarnowski, który podkreślając wielką skromność zmarłego oraz ofiarność na rzecz nauki i kultury, stwierdził, że „była to czysta szlachetność, ta która wie, że człowiek nie jest dla siebie tylko stworzony, wierzy w to szczerze i z tą świadomością zgodnie chce żyć, nie dla siebie”.

Jako drugi przemawiał w imieniu Wydziału Krajowego dr Józef Wereszczyński, który przedstawił udział Dzieduszyckiego w pracach społeczno-narodowych, jego rolę w rozwoju autonomii w kraju oraz przemysłu krajowego w okresie dzierżenia laski marszałkowskiej.

Pomost między Polakami i Ukraińcami 

Trzeci głos zabrał znany historyk i działacz narodowego ruchu ukraińskiego w Galicji, profesor literatury ruskiej w Uniwersytecie Lwowskim i poseł do parlamentu wiedeńskiego Aleksander Barwiński. Dał on wyraz czci i miłości społeczeństwa ukraińskiego, a zwłaszcza ludu wiejskiego dla zmarłego, stwierdzając, że Dzieduszycki, „prawnuk rycerzy kresowych na Rusi… nie znał różnicy narodowości zamieszkującej ten kraj, umiłował zarówno lud polski, jak i ruski”.

Mówca zaznaczył, że „miłość ludu ruskiego nie była u śp. Dzieduszyckiego ani wpływem poczucia sprawiedliwości, ani pochodziła z oceniania chwilowego położenia, ani z żadnych względów politycznych. On… szlachcic, Polak zrodzony, a wzrosły wśród ludu ruskiego… kochał lud ruski wrosły w jego serce… nie znał różnic między polskim a ruskim ludem w czynach i ofiarach”.

(oprac. rom / grafiki, zdjęcia: Wikipedia) 

Reklama