Podkarpacie podsumowało rok zmagań z pandemią koronawirusa. Głównym wątkiem szczepienia. – To one mogą przywrócić normalność – mówią eksperci.
Wojewoda podkarpacki Ewa Leniart, wojewódzki inspektor sanitarny Adam Sidor oraz konsultanci wojewódzcy ds. epidemiologicznych prof. Andrzej Cieśla i lek. med. Jolanta Kluz-Zawadzka we wtorek podsumowali rok zmagań z koronawirusem w naszym regionie.
Do 20 grudnia na Podkarpaciu zmarło łącznie 1698 zakażonych koronawirusem osób. 175 z nich nie miała schorzeń współistniejących, to tylko 10 procent wszystkich przypadków śmiertelnych. Najwięcej zgonów odnotowano u osób powyżej 80. roku życia – 775.
W ostatnich tygodniach śmiertelność wśród chorych na COVID-19 na Podkarpaciu zmalała, mimo że zakażonych przybywa w nim więcej niż wiosną (w połowie października było to nawet 2 tys. zakażeń dziennie, aktualnie ok. 200). Na początku pandemii przy niskiej zachorowalności umierało średnio aż 95 na 1000 mieszkańców regionu.
Podkarpacie powyżej średniej krajowej
Obecnie na Podkarpaciu umiera 3 proc. chorych. To nieco więcej niż w reszcie kraju – gdzie notuje się średnio 2 proc. przypadków śmiertelnych. – To pokazuje znaczący postęp wiedzy w opiece nad pacjentem chorym na COVID-19 – cieszy się wojewoda Ewa Leniart.
Przyczyn w początkowo wysokiej śmiertelności prof. Andrzej Cieśla upatruje m.in. w niewystarczającej liczbie oddziałów jednoimiennych i braku odpowiedniego sprzętu w karetkach.
– Częste zgony były następstwem przekierowywania pacjentów w ciężkim stanie, nieraz o kilkadziesiąt kilometrów – ubolewał ekspert. – Latem zaczęły pojawiać się ogniska wirusa w szpitalach i domach opieki, to także przyczyniło się do wzrostu śmiertelności – dodawał.
W oczekiwaniu na trzecią falę
– Od 24 listopada krzywa zapadalności na COVID-19 na Podkarpaciu opada w stosunku do średniej krajowej. Objętych kwarantanną w naszym regionie jest aktualnie 5 tys. osób, w tzw. punkcie kulminacyjnym drugiej fali, czyli 27 października, było tych osób ponad 30 tys. – uspokajał we wtorek Adam Sidor.
Wojewoda Leniart obawia się jednak trzeciej fali pandemii. – Czy uchronią nas od niej szczepienia na szeroką skalę? – pytała ekspertów w dziedzinie epidemiologii.
Pod warunkiem, że zaszczepią się wszyscy.
Prof. Andrzej Cieśla przypomniał, że jak dotąd nie opracowano efektywnego leku na COVID-19. – Jedyną szansą na zmniejszenie rozprzestrzeniania się wirusa jest szczepionka – przekonywała Jolanta Kluz-Zawadzka. – Szczególnie że nowo odkryty wariant jest znacznie bardziej zaraźliwy – podkreślała, odnosząc się do ostatnich doniesień z Wysp Brytyjskich.
To nasz chrześcijański obowiązek
Kluz-Zawadzka jest wielką orędowniczką szczepień przeciw COVID-19. – Szczepienia to największy sukces i odkrycie ludzkości. To one są najskuteczniejszą ochroną przed pandemią i aktualnie jedyną szansą na przerwanie tej hekatomby. Nawet osoby, które już przechorowały COVID-19, powinny się zaszczepić, przeciwciała zabezpieczają maksymalnie pół roku – tłumaczyła.
Epidemiolog przypomniała, że szpital zakaźny w Łańcucie powstał w latach 50., gdy ludzkość zmagała się z epidemią choroby Heinego-Medina.
– Tysiące ludzi wtedy zmarło, tysiące zostało kalekami. Do tej pory żyją osoby z niedowładami po polio. Gdyby nie powstała wtedy szczepionka, w bardzo szybkim tempie, mówilibyśmy dzisiaj o milionach ofiar – mówiła Kluz-Zawadzka. – To nasz obowiązek ludzki, humanitarny, chrześcijański, w co kto wierzy, by chronić innych – apelowała do sceptyków.
„Nie” dla internetowych medyków
Zdaniem Jolanty Kluz-Zawadzkiej, szczepionka będzie chronić także przed nowym wariantem koronawirusa, który odkryto w Wielkiej Brytanii, ponieważ nie ma zmian w samej jego sekwencji.
– Angielskiej służbie zdrowia należy się wdzięczność. Dzięki im zaawansowanym badaniom zawdzięczamy wiedzę o mutacji wirusa. Jestem przekonana, że gdyby u nas nastawiono na to siły naukowe, też odkryto by nowy wariant. On na pewno jest u nas, może nawet jest go więcej niż u Anglików – ocenia epidemiolog.
Według Kluz-Zawadzkiej krótki czas powstania szczepionki nie może odbierać do niej zaufania. Ona powstawała w bardzo zaawansowanych laboratoriach światowych. Pracowały nad nią Chiny, Rosja, USA, Kanada, Niemcy, Francja i Anglia.
– Jesteśmy już na takim poziomie biotechnologii, że możemy mieć absolutnie zaufanie do szczepionki. Wskazania i przeciwskazania są absolutnie jasne. Szczepionki przeciw sezonowym odmianom grypy powstają w nawet pół roku. Słuchajmy specjalistów, naukowców, a nie domorosłych medyków w internecie – apelowała ekspertka.
Szczepienia jeszcze w tym roku
Niewielkie zainteresowanie szczepieniami wśród medyków tłumaczy z kolei tym, że wielu z nich w ostatnich tygodniach zostało zakażonych koronawirusem. – Muszą odczekać od zakończenia objawów chorobowych. Powinni zapisać się do kolejnej partii szczepień – uzasadnia Kluz-Zawadzka.
Przypomnijmy, że szczepienia personelu placówek medycznych planowane są jeszcze w tym roku. Szczepienia populacyjne mają rozpocząć się w pierwszym kwartale 2021 roku.
(cm)
redakcja@rzeszow-news.pl