W najbliższy poniedziałek 20 listopada Sąd Apelacyjny w Rzeszowie zdecyduje, czy Ryszard Podkulski, rzeszowski biznesmen, będzie miał odroczone wykonanie kary trzech lat więzienia.
W poniedziałek sąd rozpozna zażalenie Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie i samego Ryszarda Podkulskiego. Prokuratura nie zgadza się na odroczenie biznesmenowi kary więzienia o dwa miesiące (taką decyzję 19 września wydał Sąd Okręgowy w Rzeszowie), a Podkulski chce, by wykonanie kary odroczono mu o pół roku, aby mógł pozałatwiać sprawy biznesowe.
Obrońcy biznesmena złożyli skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, twierdząc, że rzeszowskie sądy (okręgowy i apelacyjny), które skazały Ryszarda Podkulskiego na trzy lata więzienia za wyprowadzenie 14 mln zł z Rzeszowskich Zakładów Graficznych, pominęły istotne dowody, które mogłyby doprowadzić do uniewinnienia biznesmena.
Skarga kasacyjna nie wstrzymuje jednak wykonania kary, bo wyrok jest już prawomocny. Ryszard Podkulski nie przyznaje się do winy. Jego obrońca prof. Jarosław Majewski, we wrześniu mówił nam, że w całej sprawie „kardynalne błędy” popełnili biegli, których opinie przesądziły o skazaniu Podkulskiego.
Teraz głos zabrał jeden z najlepszych polskich prawników – prof. Piotr Kardas, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej, karnista, kierownik Zakładu Prawa Karnego Porównawczego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prof. Kardas zapoznał się ze sprawą Ryszarda Podkulskiego. Poniżej rozmowa z adwokatem.
Marcin Kobiałka: Co Pana budzi zdziwienie w sposobie procedowania sprawy Rzeszowskich Zakładów Graficznych?
Prof. Piotr Kardas: Zastanawiająca jest lakoniczność, wręcz zdawkowość sądu odwoławczego w formułowaniu uzasadnienia swojej decyzji. Czytając dokument, sporządzony przez rzeszowski Sąd Apelacyjny, trudno doszukać się klarownego przedstawienia przesłanek, którymi kierował się sąd przy rozstrzyganiu sprawy. Tymczasem kodeks postępowania karnego wskazuje jednoznacznie, że sąd powinien przedstawić w uzasadnieniu, czym się kierował dokonując oceny zarzutów oraz wydając wyrok, a także wyjaśnić, dlaczego zarzuty i wnioski apelacji zostały uznane za niezasadne.
W tym przypadku, niezwykle skomplikowanej sprawie karnej gospodarczej, kilka stron uzasadnienia sądu, ponieważ tyle, w istocie, liczy jego merytoryczna część, w stosunku do kilkuset stron apelacji, trudno uznać za wystarczające i zgodne z wymogami, które nakłada na sąd ustawa. Z uzasadnienia Sądu Apelacyjnego w sprawie RZG SA niewiele można się dowiedzieć na temat sposobu rozumowania sądu. W świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego tego rodzaju uchybienie w wielu wypadkach uznawano za wystarczające do uchylenia wyroku.
W sprawie RZG mogło dojść do skazania osób niewinnych?
– Jedną z zasadniczych podstaw rozstrzygnięcia sądu w tej sprawie była wiedza specjalistyczna, którą dostarczyli sądowi biegli. Obrona podnosiła, że opinie biegłych zawierają wiele błędów, w tym w szczególności, że oparte zostały na niewłaściwej metodzie, niekompletnych danych. Jeśli te zarzuty okazałyby się zasadne, a opinie stanowiły jedną z istotniejszych podstaw skazania, to można byłoby twierdzić, że w wyniku popełnienia błędu w tym obszarze mogło dojść do skazania osób niewinnych.
Sąd odwoławczy – jak wiadomo – nie podzielił zarzutów dotyczących opinii biegłych. Teraz sprawa zostanie oceniona przez Sąd Najwyższy. Ta ocena odnosić się będzie także do fundamentalnego pytania, czy nie doszło do skazania osób niewinnych.
Jak w takim razie Pan ocenia jakość pracy biegłych w sprawie RZG SA? Ryszard Podkulski oskarża biegłych o szkolne błędy.
– Można znaleźć szereg podstaw do formułowania znaczących zastrzeżeń co do sposobu analizy oraz efektów pracy biegłych. Fakt istnienia błędów w operatach, np. co do niektórych ustaleń faktycznych, jest bezsporny, ponieważ są widoczne gołym okiem.
Po pierwsze, nie przedstawiono informacji o metodologiach, z których można było skorzystać. Nie wyjaśniono, dlaczego oparto się na konkretnej metodzie badawczej, w świetle alternatywnych rozwiązań.
Po drugie, dochodzą do tego liczne błędy rzeczowe, np. obrona podnosiła, że działający na zlecenie prokuratury biegli nie dotarli do wszystkich niezbędnych informacji, pominęli niektóre fakty i okoliczności, co było skutkiem m.in. wyboru niewłaściwej metodologii. Obie kwestie rzutują na konkluzje operatów biegłych sądowych.
Trzeba dodać, że w sprawie sporządzono także opinie na bazie materiałów udostępnionych przez obronę, które odbiegają diametralnie od konkluzji biegłych sądowych.
Prawo dopuszcza wykorzystanie tego typu dowodów przed sądem karnym. Jeśli takie opinie zostały sporządzone przy zastosowaniu właściwej metody i są nienagannie pod względem merytorycznym, mają status dokumentów o wadze równej opiniom biegłych sądowych. Na marginesie – obrona zleciła wykonanie ekspertyz specjalistom należącym do najlepszych w kraju.
Obrońcy Ryszarda Podkulskiego akcentowali to wszystko w skardze apelacyjnej. Sąd odwoławczy jednak nie odniósł się do niego z dostateczną wnikliwością, choć powinien zbadać bardzo wnikliwie.
Dlaczego?
Po ujawnieniu nowych dowodów zawartych w opiniach dostarczonych przez obronę sąd zdecydował się dopuścić te dowody. To obligowało Sąd Apelacyjny do szczególnie wnikliwej analizy tych opinii, ponieważ płynące z nich wnioski były całkowicie odmienne od opinii biegłych sądowych.
Sąd powinien bardzo poważnie rozważyć sporządzenie nowych opinii, mógł też oprzeć się na opiniach prywatnych. Miał kilka możliwości, ale wybrał taką, która nie przekonuje obrońców, i chyba nikogo, kto się tej sprawie przygląda z profesjonalnego punktu widzenia. Mam na myśli fakt, czy właściwie oceniono tę część materiału dowodowego.
Szczególnie, że pojawiły się wnioski o powołanie nowego biegłego w celu dokonania analizy porównawczej operatów, które sporządzono w tej sprawie. Sąd zdecydował się przesłuchać dotychczasowego biegłego, ale można mieć poważne wątpliwości, czy było to działanie wystarczające.
Czy sprawa RZG SA ma szansę zmienić przepisy o biegłych sądowych?
Eksperci odgrywają w procesach zbyt dużą rolę, aby pojawiały się odnośnie ich pracy wątpliwości natury merytorycznej, a tak się dzieje, nie tylko w tej sprawie. Jednak w ciągu kilkunastu lat wszystkie projekty nowelizacji odpowiednich przepisów lądowały w szufladzie.
Ta sprawa jest kolejnym przykładem, że trzeba zmienić zasady przeprowadzania dowodu z opinii biegłego. Trzeba doprecyzować wykorzystanie tzw. opinii prywatnych, przedstawianych przez obrońców oskarżonych. To może przyspieszyć postępowania i zwiększyć sprawiedliwość rozstrzygnięć.
Jeśli opinie zlecane przez obronę, jak w sprawie RZG SA, są oparte na prawidłowej metodologii i wykonane rzetelnie, to powinny być traktowane na równi z operatami zleconymi przez organa procesowe – takiej regulacji prawnej dziś nie ma.
Problem wymaga kompleksowego rozwiązania, mówi się o tym od lat. Wymaga to wprowadzenia mocno precyzyjnych standardów, klarownych reguł związanych z określeniem zasad, których naruszenie dyskwalifikuje opinię zleconą przez obronę, wyznaczyć także katalog osób spełniających kwalifikacje do bycia biegłym.
Charakterystyczne dla sprawy RZG SA jest to, że sąd wydał wyroki bardziej surowe od tych, których żądał prokuratur w mowie końcowej.
Nie są to przypadki częste, aczkolwiek się zdarzają. W praktyce w sprawach karno-gospodarczych, w ponad 90 procentach spraw sądy nie wychodzą poza postulaty prokuratora co do wymiaru kary. Jeśli dochodzi do odmienności, to zdecydowanie na korzyść oskarżonych. Wymierzana jest kara łagodniejsza lub w niższym rozmiarze. Bardzo często sąd wydaje wyrok i warunkowo zawiesza karę – taka jest dominująca praktyka. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z rozwiązaniem odmiennym.
W postępowaniu Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie wątpliwości wywoływać może lakoniczność uzasadnienia – także w tym obszarze. Wymiar kary w tej sprawie może być uznany za rażąco surowy. Także ta kwestia będzie zapewne przedmiotem kontroli Sądu Najwyższego.
Rozmawiał: Marcin Kobiałka