Marsz pamięci o ofiarach ludobójstwa na Kresach we wtorkowy wieczór przeszedł ulicami Rzeszowa. Zorganizowali go nacjonaliści z Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego i Narodowego Rzeszowa. Wśród nich był m.in. rzeszowski poseł PiS Wojciech Buczak.
Marsz upamiętniający ofiary rzezi wołyńskiej rozpoczął się od złożenia kwiatów i zapalenia zniczy pod Pomnikiem Pamięci Żołnierzy Armii Krajowej. Wzięło w nim udział ponad 30 osób.
Uroczystości zepsuła… fontanna multimedialna. Gdy nacjonaliści przemawiali a z głośnika rozbrzmiewały okolicznościowe pieśni patriotyczne, przy fontannie rozpoczął się wieczorny pokaz zagłuszający główne uroczystości.
Nacjonaliści uczcili ofiary zbrodni popełnionych w latach 1943-44 przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na ludności polskiej na Wołyniu, w Galicji Wschodniej i terenach południowo-wschodnich województw II RP. Zbrodnie nazywaną są rzezią wołyńską.
Kulminacja zbrodni nastąpiła 11 lipca 1943 roku. To wtedy oddziały UPA zaatakowały około 150 polskich miejscowości. Dla polskich historyków rzeź wołyńska była ludobójczą czystką etniczną, w której zginęło ponad 100 tys. osób. Są też szacunki mówiące o 120-130 tys. ofiar.
Dla badaczy z Ukrainy zbrodnie były konsekwencją wojny Armii Krajowej z UPA, w której wzięła udział ludność cywilna. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12, a nawet 20 tys., przy czym część ofiar zginęła z rąk UPA za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi.
Sejm w lipcu 2016 r. ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.
– Ten gest nie rozwiązuje jednak kwestii pamięci o ofiarach ludobójstwa na Kresach – mówił Konrad Smuniewski z Młodzieży Wszechpolskiej.
Stwierdził, że ofiary rzezi wołyńskiej ciągle bywają traktowani jako „ofiary drugiej kategorii” a ich wspomnienie przez „oficjalne czynniki państwowe, bądź opinię publiczną podlega koniunkturalnym cyklom politycznym i trendom naszej polityki międzynarodowej”.
– Prawda historyczna, tożsamość narodowa, pamięć o rodakach, którzy padli ofiarą ludobójczej machiny – wszystko to nie powinno podlegać politycznym targom i spekulacjom – mówił Smuniewski.
Dodał, że „walka o pamięć” nie jest zamknięta, bo nie ma „godnego upamiętnienia wszystkich ofiar” a wysiłki nacjonalistów „powinny również zmierzać w tym kierunku”.
– Wspomnienie zbrodni wołyńskiej nie powinno być dla nas wyłącznie punktem zapalnym w relacjach z narodem ukraińskim. Chęć ułożenia tych relacji w duchu współpracy czy nawet braterstwa jest możliwe, ale nie może się odbywać kosztem prawdy historycznej – powiedział Konrad Smuniewski.
Uczestnicy marszu sprzed pomnika przeszli pod kościół pw. Świętego Krzyża na ulicy 3 Maja, gdzie pod krzyżem zapalili znicze i złożyli wiązanki kwiatów. Modlitwę „Anioł Pański” poprowadził ks. Władysław Jagustyn, któremu towarzyszył ks. Stanisław Słowik, dyrektor rzeszowskiego Caritasu.
Rzeszowskich nacjonalistów od lat wspiera poseł PiS Wojciech Buczak, którzy także uczestniczył we wtorkowym marszu. Buczak ma startować w wyborach samorządowych w 2018 r. na prezydenta Rzeszowa.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl