Gdy powstała – budziła wiele kontrowersji. Gdy gościła na swoich deskach artystów – dawała wiele radości. Po prawie 10 latach „służby” mieszkańcom Tadeusz Ferenc uważa, że scena na Rynku powinna odejść na „emeryturę”.
Scena na rzeszowskim Rynku pojawiła się w 2007 roku. Miasto wydało wówczas na nią 600 tys. zł. W założeniu miał być to obiekt, który będzie montowany po to, aby odbyła się na nim impreza i demontowany tuż po jej zakończeniu.
W praktyce okazało się jednak, że koszty z tym związane były zbyt wielkie i ostatecznie, gdy na scenie nic się nie dzieje, to jej dach jest tylko opuszczany.
Takie rozwiązanie nie do końca akceptował miejski konserwator zabytków, uważając, że obiekt zamontowany na stałe psuje efekt ówczesnej rewitalizacji Rynku, na którą miasto wydało 16 mln zł.
Mieszkańców zastanawiało wówczas też to, czy nowa scena nie skończy tak jak jej poprzedniczka, która oprócz artystów gościła również amatorów libacji alkoholowych.
Mimo tych początkowych niechęci i wątpliwości scena stoi nadal już od prawie 10 lat i ma za sobą wiele udanych imprez masowych, dlatego w końcu przyszedł czas na zmiany.
– To dobry czas, aby zmienić scenę na Rynku – mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa . – Trzeba się w rozejrzeć, ile takie piękne obiekty kosztują – dodaje.
A skąd ten pomysł? – Bo obiekt ma swoje lata i trzeba coś w końcu zmienić – słyszymy w ratuszu.
– Jeśli mamy pokój, który dawno nie remontowaliśmy, to z biegiem czasu chcemy go odświeżyć. Podobnie sytuacja wygląda z rzeszowską sceną – porównuje Katarzyna Pawlak z biura prasowego Urzędu Miasta w Rzeszowie.
Na razie o szczegółach trudno mówić, ponieważ cały pomysł jest we wstępnej fazie.
– Okres jesienno-zimowy jest okresem tzw. „martwym”, jeśli chodzi o koncerty. Dlatego ten czas wykorzystamy na śledzenie trendów i obserwację, jak wyglądają sceny w innych miastach – dodaje Pawlak.
O konkretach będzie można mówić być może dopiero za pół roku.
(jg)
redakcja@rzeszow-news.pl