– Ktokolwiek przypisuje inną wartość temu pomnikowi, nie zna tradycji ruchu chłopskiego na Rzeszowszczyźnie – mówili działacze SLD, którzy we wtorek w Rzeszowie świętowali 1 Maja.
Kilkudziesięciu działaczy SLD, głównie starsi, najpierw spotkało się przed pomnikiem Wdzięczności Armii Radzieckiej na placu Ofiar Getta. Wśród uczestników pierwszomajowego święta był m.in. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, który został nazwany „wspaniałym menadżerem, znanym nie tylko w Polsce, ale i w Europie”. Pojawił się także Tomasz Kamiński, były poseł SLD. Pod pomnikiem złożono wiązanki kwiatów, orkiestra odegrała hymn państwowy, powiewały flagi biało-czerwone i Unii Europejskiej.
– To święto w aktualnej sytuacji politycznej w Polsce ma inny charakter. Aktualne elity polityczne łamią Konstytucję, odbierają nam prawa nabyte. Nie możemy się zgodzić na upolitycznienie sądów, które tracą swoją niezależność. Musimy protestować, musimy przywrócić normalność. Nie ma zgody na represyjność wobec pewnych grup zawodowych – mówił Jerzy Filipek, szef rzeszowskiego SLD.
SLD marzy się, aby „wrócić do wspaniałych tradycji 1 Maja”. – Aby to był dzień, w którym ludzie za swoją ciężką pracę otrzymywali wyróżnienia, odznaczenia, nagrody. O te sprawy obecny rząd potrafi zadbać dla siebie, dla ministrów, a często zapomina się, by wyróżnić ciężko pracujących ludzi. Często pracodawcy zapominają o najuboższych ludziach. Zmienimy umowy o pracę – zapowiedział Wiesław Buż, lider SLD na Podkarpaciu.
Po oficjalnej części uczestnicy uroczystości przeszli w pochodzie pod pomnik Czynu Rewolucyjnego. Tam rozdawano lewicową „Trybunę”. Po drodze wznoszono okrzyki: „Wolność, równość, demokracja”, „Wolne sądy”, „Konstytucja to rzecz święta”. Pod pomnikiem także złożono kwiaty.
SLD stanowczo protestuje przeciwko planom usunięcia pomnika w związku z obowiązującą z tzw. ustawą dekomunizacyjną. Działacze SLD twierdzą, że „pomnik jest symbolem Rzeszowa, ma głęboką treść” i upamiętnia ofiary manifestów i protestów chłopskich na Rzeszowszczyźnie w latach 1918-1939.
– Ktokolwiek przypisuje inną wartość temu pomnikowi, nie zna tradycji ruchu chłopskiego na Rzeszowszczyźnie – mówił Jerzy Filipek. Ktoś z tłumu rzucił: – Ten jest debilem. A Filipek kontynuował, nazywając tych, którzy nie znają historii pomnika, „zawodowymi oszustami”. – Najgorsze, że robią to urzędnicy państwa polskiego. Fałszują piękną historię za pieniądze podatników. Kłania się elementarna wiedza historyczna – podkreślał Filipek.
Przypomniał ofiary ruchów chłopskich w latach 1918-1939, m.in. Republiki Tarnobrzeskiej, Powstania Leskiego, którego przywódcy w 1932 roku zostali powieszeni, zastrzelenie pięciu chłopów w Nockowej w 1936 r. – Represje były bezwzględne. Niszczono domostwa, żywność, bito domowników – mówił Jerzy Filipek.
Według działaczy SLD, pomnik Czynu Rewolucyjnego „upamiętnia heroizm i determinację chłopów Rzeszowszczyzny w zrywie rewolucyjnym”. – To nie tylko symbol miasta, ale symbol chłopskiej krwi przelanej na Rzeszowszczyźnie. Nie zgadzamy się z represyjnością państwa polskiego, które wykonawcą jest niejaki IPN, kierujący się nienawiścią, chęcią zemsty i rewanżu. Chłopi bronili godności w walce o lepszej jutro. Pomnik upamiętnia ich heroizm. Nie można udawać, że nic się nie stało – uważa Filipek.
Wiesław Buż twierdzi, że pomnik Czynu Rewolucyjnego powinien wrócić do rąk miasta. W 2006 roku, decyzją ówczesnej Rady Miasta Rzeszowa, oddano go za symboliczną złotówkę zakonowi oo. Bernardynów. – To było bezmyślne – uważa dzisiaj Buż. – Bernardyni nie dbają o pomnik, nie sprzątają wokół niego. Pomnik wybudowano ze składek mieszkańców, wpisał się w pejzaż miasta. To wstyd, jak on teraz wygląda. Wygląda tak, jakby był bezpański – mówi nam Buż.
Działaczom SLD w głowie się nie mieści, że ktoś próbuje w ogóle podnieść rękę na pomnik. – Jego usunięcie będzie symbolem PiS-owskiej rewolucji – dodaje Wiesław Buż.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl