Zjazd Mikołaja na balkon ratusza, a potem rozdawanie prezentów, tulenie świętego i warsztaty ze śnieżynkami dla oczekujących na prezenty.
Urodziny świętego Mikołaja obchodzone są na całym świecie. Wyobrażenia jak wygląda ten święty ulegały zmianom. Kiedyś św. Mikołaj kojarzył się z biskupią czapką i pastorałem, obecnie raczej z krasnalem ogrodowym lub tym z reklamy coca-coli. Taki Mikołaj podobny do skrzata w czerwonym ubraniu i z długą brodą przybył w niedzielę na rzeszowski Rynek.
Mikołaj z turbodoładowaniem
Pomimo różnic w wyglądzie niezmiennie pozostało dziecięce pragnienie spotkania prawdziwego św. Mikołaja. W mikołajowym sposobie roznoszenia prezentów te nieco starsze dzieci nurtuje zawsze pytanie: Jak on to robi? Jak Mikołaj roznosi prezenty? Jak to się dzieje, że tylko dorośli czasem zdążą zauważyć kawałek płaszcza zabieganego świętego?
Dzieci choćby postanowiły nie spać całą noc w nadziei, że złapią Mikołaja na gorącym uczynku, nigdy nie zobaczą, jak podkłada prezenty.
Miasto Rzeszów i Estrada Rzeszowska postanowiło więc spełnić to największe marzenie każdego dziecka. Porozmawiało z Mikołajem i ten zgodził się zademonstrować jedną ze swoich metod dostarczania paczek. Sanie zostawił na jednej z kamienic przy Rynku, a sam spuścił się po linie na balkon ratusza. Zjazd był bardzo szybki, bo Mikołaj ma specjalne turbodoładowanie, aż iskrzyło się z jego buta.
Będąc jeszcze na dachu kamienicy, pomachał licznie zebranym na Rynku dzieciakom.
Cześć, Mikołaju!
– Mikołaju! Mikołaju! Mikołaju! – krzyczały dzieci, ile tylko miały siły, żeby święty nie rozmyślił się i jednak przybył na scenę Rynku, gdzie przyszykowano dla niego piękny czerwony tron.
Okazało się, że to bzdura, że Mikołaj ma opasły brzuch. Musi przecież trzymać linię, żeby przeciskać się przez ciasne kominy i zjeżdżać na linie jak dziś na Rynku.
Z ratusza, już zwyczajnie przeszedł na scenę. – Przybyłem z bardzo daleka wręczyć życzenia i prezenty – mówił Mikołaj. Zmęczony pracą, bo już było po godzinie 15:00, zasiadł na tronie.
Dzieci z niecierpliwością tłoczyły się na schodach prowadzących na scenę. Nie mogły doczekać się, kiedy ich imię zostanie wyczytane i będą mogły odebrać prezent wprost z rąk św. Mikołaja.
Marysia i Maciuś przytulili świętego, przybili mu piątkę. Leon niecierpliwy, chciał przy Mikołaju otworzyć prezent. Mama Leona była grzeczna, więc w nagrodę mogła usiąść na kolanach świętego.
– Mikołaju! Cześć! – pomachała jedna z mam stojąca ze swoim synkiem obok sceny. Mikołaj życzliwie odpowiedział również machaniem dłoni w białej rękawiczce.
– Widzisz, usłyszał cię – mówiła podekscytowana mama.
Mikołaj oblegany
Nie wiadomo, kto bardziej cieszył się z widoku świętego na Rynku. Dzieci czy dorośli? Dzieci chyba raczej były w lekkim szoku, nawet po odbiorze prezentu. Rodzice rozpakowywali je za dzieci. Te starsze miały więcej pewności. Mówiły wierszyki, śpiewały piosenki Mikołajowi na ucho. Nawet nastolatki przychodziły siadać Mikołajowi na kolanach.
W tłumie oczekujących na spotkanie z Mikołajem, przemykały śnieżynki i krasnale, które rozdawały słodycze i maskotki. Można było też wziąć udział w warsztatach edukacyjnych przygotowanych przez Pracownię Warsztatów Edukacyjnych Figaro. I pobawić się wspólnie, na przykład w poszukiwanie pierścionka nawleczonego na sznurek.
W przerwie rodzice mogli odwiedzić stragany na jarmarku bożonarodzeniowym, które podobnie jak wizyta Mikołaja na scenie, są częścią Świątecznego Miasteczka, które będzie otwarte aż do 20 grudnia. Więcej TUTAJ.
SABINA LEWICKA
redakcja@rzeszow-news.pl