Zdjęcie: Piotr Woroniec jr / Rzeszów News

Rodzice uczniów szkół muzycznych zakłócili wtorkową sesję rzeszowskich radnych. Tadeusz Ferenc nie zamierza jednak rezygnować z planów budowy trzeciej szkoły muzycznej. Za rodzicami ujęli się za to radni PiS. 

W ubiegłym tygodniu prezydent Tadeusz Ferenc spotkał się z rodzicami dzieci, które uczą się w Zespołach Szkół Muzycznych nr 1 i 2. Tematem była budowa nowej szkoły muzycznej.

Przypomnijmy, że sam pomysł nie był nowy, ponieważ pierwszy raz miasto próbowało do tej inwestycji rodziców przekonać jeszcze w 2015 roku. Nic jednak z tego nie wyszło.  Gdy do tematu powrócono po trzech latach, znów okazało się, że rodzice zdania nie zmienili i wciąż nie chcą, aby w Rzeszowie powstała kolejna szkoła muzyczna.

Dlaczego? Głównie chodzi o lokalizację. ZSM nr 1 i 2 są w ścisłym centrum miasta. Nowa szkoła, siłą rzeczy, musiałaby znaleźć się jednak nieco dalej, a to utrudniałaby np. dotarcie do niej tym uczniom, którzy przyjeżdżają na zajęcia spoza Rzeszowa.

Rodzicom nie spodobał się również pomysł, że miasto chce łączyć obie szkoły w jedną. Ich zdaniem to zatracanie tradycji i klimatu obu placówek. Rodzice zgodnie stwierdzili też, że zamiast „pałaców” wolą, aby kupiono do szkół nowe instrumenty, szczególnie pianina i fortepiany, które są najdroższe.

Gdy dowiedzieli się o tym rzeszowscy radni PiS postanowili, że na wtorkowej sesji Rady Miasta poruszą ten temat, szczególnie, że na sali gościli rodzice uzdolnionych muzycznie dzieci i młodzieży. Nic jednak z tego nie wyszło, ponieważ punkt, który miał być apelem do Tadeusza Ferenca, aby ten odstąpił od zamiaru łączenia obu szkół, nie został wprowadzony do porządku obrad.

Briefing podczas sesji 

Co więc zrobili radni PiS? Zaprosili dziennikarzy na półpiętro w ratuszu i w trakcie sesji zrobili… briefing prasowy. Zanim jednak tak się stało, prezydent Rzeszowa zdeklarował, że chce budować nową szkołę muzyczną, ale nie oznacza to, że dwie obecne zostaną tam przeniesione.

– One będą funkcjonować, jak będzie trzeba – zapowiedział Ferenc i zaproponował w przyszły tygodniu kolejne spotkanie z rodzicami.

Nic ta deklaracja nie dała, ponieważ – zdaniem radnych PiS – priorytetem dla miasta powinno być dofinansowanie istniejących szkół muzycznych, a nie budowanie kolejnej. 

– ZSM nr 1 i 2 mają głębokie tradycje. Kształcą wielu znakomitych muzyków, a to oznacza, że skutecznie realizują swoją pedagogiczną funkcję. Z perspektywy miasta priorytetem powinno być wyposażenie ich w nowe instrumenty, które są niezbędne do tego, by w sposób prawidłowy kształcić muzycznie uczniów  – mówił Marcin Fijołek, szef klubu PiS w Radzie Miasta.

PiS: Nie psujmy tego, co dobre

Warto przypomnieć, że około 30 tys. zł dofinansowania rok w rok dostaje każda ze szkół muzycznych. Podczas ubiegłotygodniowego spotkania Tadeusz Ferenc zdeklarował, że każda z placówek będzie otrzymywać jeszcze dodatkowo po 30 tys. zł dotacji.

Takie wsparcie – zdaniem Roberta Kultysa (PiS) – to za mało. Radny twierdzi, że do tej kwoty należałoby dopisać jeszcze jedno zero, aby myśleć o tym, jak realnie wymienić przestarzałe instrumenty w szkołach. Dlaczego? Bo zdaniem Kultysa za 30 tys. zł to można kupić akordeon, a nie np. z fortepian, który kosztuje 150 tys. zł.

– Prezydent zapomniał, że stare szkoły o wielkich tradycjach potrzebują wielkiego dofinansowania i to jest wartość szkolnictw artystycznego w Rzeszowie, a nie tylko budowanie nowego obiektu – przekonywał Robert Kultys.

– Nie psujmy tego, co dobre. Te szkoły stanowią wielką wartość, tradycję. Salę koncertową lub teatr muzyczny można zbudować dla nich w innym miejscu. Nie rujnujmy poczucia bezpieczeństwa, które mają te dwie szkoły. Szanujmy ich dorobek – dodawała Grażyna Szarama (PiS).

Andrzej Dec: Politycznej awantury nam nie trzeba

Andrzej Dec (PO), szef Rady Miasta, który sam kształcił się muzycznie, stwierdził, że średnia sala koncertowa dla takich szkół jest potrzebna. Zdziwiło go, że radni PiS obudzili się dopiero teraz i nagle zaczęli wspierać tego typu placówki, choć wcześniej nie wnioskowali, by w budżecie miasta znalazły się jakieś dodatkowa pieniądze dla szkół. 

– Jestem sceptykiem, co do idei łączenia tych szkół w jednym nowym obiekcie, ale to wymaga rozmów, dyskusji, a nie apeli, politycznej awantury, czy zamieszania – stwierdził Andrzej Dec.

– Procedura łączenia szkół jest bardzo czasochłonna. Nie da się jej przeprowadzić w ukryciu przed mieszkańcami. Nie ma się co obawiać, że nagle coś się wydarzy i państwo obudzicie się któregoś dnia ze świadomością, że szkól nie ma. To jest niemożliwe – uspokajał rodziców Dec.

Jolanta Kaźmierczak (PO) dodała, że nie ma w budżecie miasta zapisanej ani złotówki na budowę nowej szkoły muzycznej oraz nie wyznaczono też lokalizacji, gdzie placówka miałaby powstać. Zapewniła też, że podczas kolejnych dyskusji na ten temat opinie rodziców będą brane pod uwagę. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama