– Mamo, tato – jestem gejem, jestem dumny z bycia sobą – mówili uczestnicy Marszu Równości, który w sobotę po raz pierwszy przeszedł ulicami Rzeszowa. Wzięło w nim udział ok. 1500 osób. Marsz zakłócali narodowcy. Polała się krew.
Pierwszy raz w Rzeszowie, pierwszy raz na Podkarpaciu, pierwszy raz na ścianie wschodniej odbył się Marsz Równości, którego celem było szerzenie idei równości i tolerancji oraz wsparcie dla środowisk LGBT, osób niepełnosprawnych, dyskryminowanych, uchodźców i mniejszości narodowych.
Organizatorami Marszu były rzeszowskie struktury lewicowej partii Razem, rzeszowski oddział Kongresu Kobiet, Podkarpacka Rada Programowa Kobiet, ludzie związani ze środowiskiem LGBT oraz stowarzyszenie Równość z Krakowa.
Policja szacuje, że w I Marszu Równości w Rzeszowie wzięło udział około 1000 osób, organizatorzy twierdzą, że uczestników było ok. 1,5 tysiąca. Przyjechali ludzie z całej Polski, m.in. z Wrocławia, Krakowa, Opola, Warszawy i Częstochowy.
Były znane postaci
Na Marszu pojawili się także politycy, m.in. Joanna Scheuring-Wielgus, Paweł Rabiej i Monika Rosa z Nowoczesnej. Do Rzeszowa przyjechała również Marta Lempart, organizatorka „Czarnych Protestów”, z uczestnikami Marszu szedł też Omar Sangare, polski aktor, który na stałe mieszka w Nowym Jorku.
Kolorowy tłum zebrał się po godz. 14:00 przy moście Narutowicza, bardziej znanym, jako most kolorowy. Uczestnicy Marszu mieli ze sobą tęczowe flagi – część z nich powiewała, część funkcjonowała, jako element garderoby.
Nie zabrakło także transparentów z napisami: „Homofobia – to się leczy”, „Precz z faszyzmem”, „Moją ojczyzną jest człowieczeństwo”, „Absolwenci SS Prezentek za równością”, „Kochanie, bądź sobą. Mama”, „Zawsze możesz na mnie liczyć. Mama”, „Bądź z nami i czyń równość. Rodzice osób LGBTQIA”.
Jeszcze na moście Kuba Gawron, jeden z uczestników Marszu, ogłosił swój coming out. – Do tej pory byłem częściowo wyautowany. Po Marszu dowie się o mnie reszta rodziny oraz znajomych – oświadczył Kuba. – To całkiem głośny, jak na Podkarpacie comming out – dodał.
Godzinę wcześniej przy moście pojawiła się około 100-osobowa grupa nacjonalistów z Młodzieży Wszechpolskiej i osób związanych z ruchem pro-life, m.in. Jacek Kotula, który na co dzień jest też radnym PiS w sejmiku podkarpackim. Kotula prowadził na Marszu różaniec.
Przeciwnicy Marszu mieli ze sobą transparenty, a na nich hasła: „Tylko pełna rodzina świat utrzyma”, „Seks edukacja to dewiacja”, „Dzieci potrzebują miłości, a nie seksu”, „Stop demoralizacji dzieci”, „Homoseksualiści chcą edukować Twoje dzieci. Zatrzymaj ich!”. „Każde dziecko, jak świat światem, chce mieć mamę oraz tatę”, czy „Miejsce pedałów jest pod butem”.
Przeciwnicy Marszu Równości odmawiali różaniec o „odnowienie moralne dla narodu polskiego”. – Pokażmy dziś, że Bóg, honor, ojczyzna, to wartości, które mają w naszym mieście miejsce nadrzędne. Jeśli z nami Bóg, to, kto przeciwko nam? – pytał górnolotnie przed rozpoczęciem różańca Marcin Kowalski, szef Młodzieży Wszechpolskiej na Podkarpaciu.
Przepychanki z policją
Nacjonaliści próbowali nie dopuścić do rozpoczęcia Marszu i stanęli na środku jego trasy. Musiała interweniować policja, która siłą usuwała przeciwników. Kolejna próba zatrzymania Marszu przez narodowców pojawiła się na skrzyżowaniu ulic Szopena i Słowackiego. Następne starcie z policjantami było na styku ulic Grunwaldzkiej i Matejki. – Gestapo – krzyczeli narodowcy pod adresem funkcjonariuszy.
Gdy posłanka Joanna Scheuring-Wielgus zaczęła robić zdjęcia rozmodlonym Wszechpolakom, ci obrzucili ją wulgaryzmami. – Wypierd… ” – krzyczeli. – Współczuję wszystkim osobom, które mają w sobie tyle nienawiści. Mnie rodzice nauczyli szacunku dla drugiego człowieka – mówiła nam Scheuring-Wielgus.
Narodowcy, wśród których nie brakowało szalikowców Resovii, po różańcu pod adresem uczestników Marszu Równości skandowali także: „Pedały, policja, jedna koalicja”, „Zakaz pedałowania”, „Kto nie skacze, jest pedałem, hej, hej, hej”, „Rzeszów miastem narodowym”, „Rzeszów wolny od dewiacji”.
A także: „Nie tęczowa, nie laicka, tylko Polska katolicka”, „Miejsce szczurów jest pod mostem”, „Jak Jagiełło na Krzyżaków, tak my dzisiaj na lewaków”, „Tu jest Polska, nie Bruksela. Tu się zboczeń nie popiera”, „Chłopak, dziewczyna, normalna rodzina”.
Na okrzyki narodowców odpowiedziała w pewnym momencie przez megafon Marta Lempart: – Rozejrzyjcie się lepiej za dziewczynami, to się wam poprawi – krzyczała w stronę tłumu.
„Byłem wyautowany”
Uczestnicy Marszu w stronę narodowców krzyczeli także: „TVPiS kłamie”, „Homofobia, to się leczy”, „Solidarność naszą bronią, narodowcy niech się gonią”, „Cała polska kolorowa”.
Ta wrogość kontrdemonstrantów wcale nie zepsuła dobrej zabawy tym, co szli po stronie Marszu. Wręcz przeciwnie, wszyscy bawili się dobrze przy puszczanych z głośników tanecznych kawałkach.
Do bycia gejem podczas Marszu przyznał się Kamil, który mieszkał w małej miejscowości niedaleko Sarzyny, dorastał w katolickiej szkole i homofobicznej rodzinie. – Słyszałem wiele o tym, że kochanie osób tej samej płci jest grzechem, czymś wstrętnym. O osobach homoseksualnych mówiło się z pogardą i nienawiścią – dzielił się doświadczeniami Kamil.
– Nigdy o tym nie mówiłem o tym, kim jestem, ale dziś nastał czas, w którym powiem: „Mamo, tato – jestem gejem, jestem dumny z bycia sobą” – dodawał.
Głos zabrał też aktor Omar Sangare. – Tydzień temu byłem w Nowym Jorku i paradowałem z Hilary Clinton. Kochani, jest z wami i jestem wami – mówił Omar.
Na trasie Marszu przemawiały kolejne osoby. Na początku kolorowego tłumu jechała specjalna ciężarówka, z której puszczano muzykę. Gdy tylko pojawiali się narodowcy próbujący zakłócić paradę, jej uczestnicy odpowiadali im uśmiechami, machaniem, posyłali buziaki i układali dłonie w kształt serca.
Radość uczestników Marszu przelewała się także na mieszkańców Rzeszowa, którzy najczęściej reagowali uśmiechem. Wielu nawet brało i zapinało na ubraniach znaczki Marszu.
Ci, którzy siedzieli w letnich restauracyjnych ogródkach, filmowali przemarsz telefonami, a goście weselni z jednego z lokali wyszli na zewnątrz i pozdrawiali maszerujących. Na schodach pojawiła się też młoda para. Uczestnicy Marszu zaczęli bić brawa i krzyczeć: „Gorzko, gorzko!”. Młodzi, oczywiście, się pocałowali.
Reakcje na I Marsz Równości pokazały to, o czym mówiła w trakcie wydarzenia Julia Zimmermann z partii Razem. – Polska jest dla wszystkich, nie tylko dla garstki Polaków.
Lempart o narodowcach: „Oni są przerażeni”
– Wszyscy jesteśmy równi, ale nas podzielono na gorszy sort. My jesteśmy za równością, za równymi prawami, żeby nikt w Polsce nie czuł się gorszy. Nie podzielą nas, wszyscy mamy prawo do godnego życia. Łatwiej nam zmienić rząd, niż zmienić społeczeństwo – mówili inni uczestnicy Marszu.
Paweł Rabiej z Nowoczesnej stwierdził z kolei, że modlitwa bardziej się przyda za narodowców, aby kochali, a nie nienawidzili. Posłanka Monika Rosa z kolei podkreślała, że żadna miłość nie wyklucza.
– Nie boję się, że jestem homoseksualna – mówiła natomiast Marta Lempart. Narodowców nazwała „przerażonymi, smutnymi ludźmi, stojącymi za kordonem policji”. – Oni są przerażeni, bo jak Polska będzie dla wszystkich, to zdelegalizują organizacje nawołujące do nienawiści i odwołujące się do nazizmu – mówiła Lempart.
– Drodzy, smutni ludzie, nam nie chodzi o to, aby Polska była czyjaś, tak jak wam. Nam chodzi o to, aby ona była dla wszystkich. Wiem, że nie możecie tego pojąć, ale nauczycie się, bo nie będziecie mieli wyjścia – dodawała liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
W rozmowie z Rzeszów News Marta Lepart była zachwycona rzeszowskim Marszem Równości. – Świetna atmosfera, mnóstwo ludzi – dużo spoza Rzeszowa, ale to fajne, że powstała taka grupa wsparcia – oceniała Lempart.
Minusem wrogie manifestacje
Frekwencja na Marszu Równości, który zakończył się przed Urzędem Wojewódzkim, zaskoczyła samych organizatorów, którzy spodziewali się około 500 osób. Było trzy razy więcej.
– Liczba uczestniczek i uczestników Marszu przekroczyła nasze oczekiwania. Szczególnie cieszy bardzo duży udział osób z Rzeszowa i naszego regionu. Spotkaliśmy się także z wieloma pozytywnymi reakcjami, pozwalającymi liczyć na to, że postulaty osób LGBT+ zyskają szersze poparcie a przede wszystkim akceptację – powiedział nam po Marszu Paweł Preneta z rzeszowskich struktur partii Razem.
Jako minusy Marszu organizatorzy wskazali agresywne kontrmanifestacje. – Oczywiście, spodziewaliśmy się ich, policja doskonale zabezpieczyła nasz Marsz, a liczba kontrprotestujących była zdecydowanie mniejsza niż uczestników Marszu – podkreśla Preneta.
Organizatorzy są przekonani, że kolejne Marsze Równości w Rzeszowie również będą się cieszyły dużym zainteresowaniem. – Warszawskie parady równości na początku także spotykały się z dużym sprzeciwem. Dziś to spokojne, wesołe, kilkudziesięciotysięczne marsze, na które przychodzą rodziny z dziećmi – zaznacza Paweł Preneta.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl